Pytanie: Zostałem pozwany przez spółkę z o.o. za rzekome naruszenie dóbr osobistych poprzez rozesłanie informacji do kilkunastu podmiotów we wsi, w której ma (miała) ta spólka siedzibę, ostrzeżeń przed nią z użyciem określenia "nieuczciwa firma". W pozwie pełnomocnik spółki żądał 20.000 zł zadośćuczynienia za rzekome straty, jakie spółka doznała na skutek tych pism (tylko, że nie przedstawił w pozwie żadnego dowodu na te straty). Tak czy inaczej, sąd zasądził ode mnie 5.000 zł i uznał inne żądanie: zamieszczenie wielkimi czcionkami na pierwszej stronie ogólnopolskiej gazety ("Rzeczpospolita" a ściślej dodatku - bodaj "Prawo co dnia") przeprosin (do kilkunastu podmiotów we wsi potencjalnie narażonych na nieuczciwość tej firmy, rozesłałem ostrzeżenia; założę się, że właściciele tych firm w ogóle nie czytają tej gazety). Oczywiście, jestem w trakcie sporządzania apelacji do sądu II instancji. Załóżmy jednak, że jestem winny i obiektywnie należało zobligować mnie do usunięcia "szkód" poprzez zapłatę i owe
przeprosiny za kilka tysięcy złotych (pewnie tyle kosztuje takie ogłoszenie). Jestem jednak już niemal pewien, że ta spólka już przestała istnieć. Tzn. w KRS zapewne jest jej nieaktualny wpis, aleudziałowcy i zarząd wybyli zapewne do Włoch (skąd przybyli oszukiwać ufnych polskich przedsiębiorców). Spółka nie ma zagranicznych filli. Czy mogę skutecznie powołać się w apelacji na to, że spółka zniknęła i nie ma już kogo przepraszać (usuwać szkód), aby sąd zwolnił mnie z tego obowiązku? Po wtóre natomiast, jeżeli jednak sąd drugiej instancji oddali powództwo (a ja poniosę koszty zastępstwa procesowego), to od kogo będę mógł wyegzekwować zaliczkę, którą wpłacę pełnomocnikowi? Od kogo będzie mógł mój pełnomocnik wyegzekwować resztę należnej mu za zastępstwo procesowe sumy?
Odpowiedź: Naczelną zasadą postępowania cywilnego jest, że po zamknięciu rozprawy sąd wydaje wyrok, biorąc za podstawę stan rzeczy istniejący w chwili zamknięcia...