Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Walki w Sudanie Południowym. Zginęło ponad 10 tysięcy osób

0
Podziel się:

Ta wojna jest najgorsza ze wszystkich. Brat zabija brata i nie brakuje im pieniędzy na broń - mówi jeden z uchodźców.

Walki w Sudanie Południowym. Zginęło ponad 10 tysięcy osób
(Xinhua/eyevine/EAST NEWS)

W rocznicę wybuchu wojny w Sudanie Południowym gasną nadzieje na pokój. Walka o władzę między prezydentem Salvą Kiira (na zdj.) a jego byłym zastępcą pogrążyła kraj w kompletnej ruinie.

Podczas gdy w stolicy Etiopii Addis Abebie od roku toczą się bezowocne negocjacje pokojowe, blisko 2 mln ludzi w obawie o własne życie uciekło ze swoich domów.

Z oficjalnych danych wynika, że w ciągu roku w Sudanie Południowym zginęło ponad 10 tys. ludzi. Jednak liczba ta może być znacznie większa, gdyż jak twierdzą źródła zbliżone do armii rządowej, 10 tys. to jedynie zabici żołnierze. Bilans ofiar wśród ludności cywilnej może być wielokrotnie wyższy, ale nikt jej nie liczy.

Z raportów organizacji humanitarnych wynika, że czterem milionom ludzi, którzy ze względu na konflikt nie zebrali w tym roku plonów, grozi klęska głodu. W kraju zaczyna się pora sucha, nazywana w Sudanie Południowym porą wojenną. Sezonowe bagna roponośnych terenów, nieprzejezdne w porze deszczowej, schną, umożliwiając działania militarne na większą skalę.

_ Całe życie czekałem na pokój. Mój dziadek walczył z Arabami, w wojnie walczył mój ojciec. Ja większość życia spędziłem w obozach dla uchodźców. Kiedy Sudan Południowy uzyskał niepodległość, myślałem że to już koniec cierpień. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, jednak rok temu wydarzył się ten najgorszy dzień. Moja nadzieja na przyszłość została zamordowana _ - opowiada Gatwich Kong.

W lipcu 2011 roku po dziesiątkach lat wojen domowych w Sudanie, Południe oddzieliło się od Północy. Niespełna trzy lata po ogłoszeniu niepodległości, polityczne ambicje przywódców doprowadziły do kolejnej wojny.

15 grudnia 2013 roku w koszarach w stolicy kraju Dżubie wybuchła strzelanina pomiędzy zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z ludu Dinka i jego byłego zastępcy Rieka Machara z grupy Nuer. - _ Tego dnia straciłem wszelką nadzieję. Moje marzenia umarły. Z żoną i czwórką dzieci leżałem pod łóżkiem. Całą noc czekaliśmy, kiedy przestaną strzelać _ - wspomina Gatwich siedząc w obozie dla uchodźców w Ugandzie.

_ - Ta wojna jest najgorsza ze wszystkich. Brat zabija brata i nie brakuje im pieniędzy na broń. Prezydent z byłym wiceprezydentem mordują własny naród _ - mówi Peter, który w obawie o swoje życie nie chce ujawniać nazwiska.

_ - W dzielnicy, gdzie mieszkałem, większość moich sąsiadów nie żyje. Służby bezpieczeństwa chodziły od drzwi do drzwi. Nie mówiłeś w dinka - kulka w łeb. Potem na ulicach pojawiły się ciężarówki, które wywoziły ciała w nieznanym kierunku. Skąd wiedzieliśmy, że są w nich ciała? Ciągnął się za nimi ten upiorny zapach _ - relacjonował.

Z oficjalnych danych wynika, że przez kilka pierwszych dni po wybuchu konfliktu, w stolicy zginęło 500 osób. Jednak z relacji świadków wynika, że może to być od kilku do kilkunastu tysięcy.

Dom byłego wiceprezydenta został zrównany z ziemią. Jednak Riek Machar ocalał i kilka dni później oficjalnie stanął na czele rebelii. Wojna pomiędzy Ludową Armią Wyzwolenia Sudanu (SPLA) pod dowództwem prezydenta Salvy Kiira, a SPLA w Opozycji (SPLA IO) rozpętała się na dobre. W roponośnej prowincji Jonglei po stronie Machara stanęła _ Biała Armia _ uzbrojonych cywili. Grupa Nuer zaczęła się mścić na Dinkach. W prowizorycznych obozach ONZ schronienia szukały setki tysięcy osób. Zarówno z grupy Dinka jak i Nuer.

Nad Bor - stolicą Jonglei latały sępy zwabione zapachem leżących na ulicach ciał. W Bentiu tuż nieopodal rafinerii, które nadal pompują ok. 160 tys. baryłek ropy dziennie toczyły się najcięższe walki, a koparki z napisem ONZ kopały masowe mogiły. Malakal - największe miasto tuż przy granicy z Etiopią zostało zrównane z ziemią.

_ - Ci wszyscy politycy są siebie warci. W tej wojnie chodzi tylko o kasę i ropę naftową. Zabija nas chciwość. A świat się przygląda. Wydawało mi się, że już wystarczająco się nakradli, żeby dać nam spokój _ - powiedział ze łzami w oczach Nhial Lual, któremu rebelianci wymordowali całą rodzinę.

W zeszłym tygodniu lokalna rozgłośnia radiowa Tamazuj ujawniła, że szef rządowych negocjatorów Nhial Deng Nhial dostaje do pensji dodatek za każdy dzień negocjacji pokojowych - 2 tys. dol., a 14 pozostałych delegatów dodatkowo po tysiąc dolarów dziennie. Sprawę dodatków w następujący sposób skomentował minister informacji Republiki Sudanu Południowego Michael Makuei Lueth: _ Obywatele naszego kraju nie muszą wiedzieć, ile dostaje negocjator _.

Rachunki za negocjacje pokojowe, które od roku toczą się w Addis Abebie dawno już przekroczyły 20 mln dolarów. W ciągu kilku lat istnienia Sudanu Południowego z budżetu państwa w kieszeniach polityków zniknęły 4 mld dolarów.

Mimo że Sudan Południowy pompuje dziennie ok. 160 tys. baryłek ropy, a ceny surowca na całym świecie lecą w dół, to w stolicy kraju jest odwrotnie. Ze względu na brak środków w kasie państwa, czego efektem są przerwy w dostawach paliwa, ceny benzyny w ostatnich tygodniach skoczyły do 4 dolarów za litr.

Sudan Południowy jest jednym z najbiedniejszych i najsłabiej rozwiniętych krajów świata. W ciągu 22-letniej wojny domowej pomiędzy Południem a Północą Sudanu zginęło ponad 2 mln ludzi.

Czytaj więcej w Money.pl
Atak na bazę ONZ, kilkadziesiąt osób rannych Atak przypuściła grupa młodych ludzi, która początkowo manifestowała w jej pobliżu - podaje burmistrz miasta, w którym doszło do niepokojów.
Tragiczny bilans walk w Sudanie Południowym Szacunki ekspertów z niezależnej International Crisis Group są o wiele wyższe, niż te z ONZ.
ONZ wyśle wojsko do Sudanu Południowego Kontyngent pokojowy zostanie zwiększony z 7 do 12,5 tysiąca żołnierzy.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)