Były szef ukraińskiej dyplomacji, a dziś opozycyjny deputowany Borys Tarasiuk (na zdj.) uważa, że władze w Kijowie nie są chętne do spełnienia wszystkich warunków, od realizacji których Unia uzależnia podpisanie w listopadzie umowy stowarzyszeniowej z jego krajem.
W ocenie byłego ministra głównym problemem jest unijny wymóg rezygnacji z wybiórczego stosowania prawa, gdyż jego spełnienie oznaczałoby konieczność uwolnienia skazanej na siedem lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko.
_ Nie będzie tragedii _, _ jeśli umowa stowarzyszeniowa zostanie podpisana dopiero po wymianie rządzącej na Ukrainie ekipy _ - oświadczył polityk. Zdaniem Tarasiuka może to nastąpić w wyniku zaplanowanych w 2015 r. wyborów prezydenckich.
Wczoraj Komisja Europejska (KE) zwróciła się do krajów UE o mandat na podpisanie umowy o stowarzyszeniu z Ukrainą, jeśli kraj ten spełni postawione mu przez Unię warunki.
Tarasiuk przypomniał, że decyzja Komisji ma wyłącznie charakter techniczny, lecz zaznaczył, iż podejmując ją Komisja raz jeszcze przypomniała postulaty Rady UE wobec Ukrainy z grudnia ub. roku. Mówią one o konieczności rozwiązania problemów selektywnego wymiaru sprawiedliwości oraz zachowania międzynarodowych standardów wyborczych.
_ - Od tego, czy warunki te zostaną zrealizowane, czy nie, będzie zależał ostateczny los umowy stowarzyszeniowej _ - powiedział. Były szef MSZ podkreślił, że na pierwszy plan w relacjach Ukrainy z Unią wysuwa się konieczność rezygnacji z wybiórczego stosowania prawa wobec przeciwników politycznych.
_ - Uosobieniem tego problemu jest konkretna osoba, czyli Julia Tymoszenko. Oczywiście, z tych czy innych przyczyn nikt w UE nie pójdzie na kompromis w tej sprawie. Istnieje niewielka grupa państw, które gotowe są do bezwarunkowego podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, ale stanowią one mniejszość. Wszystkie inne będą nalegały, by warunki Rady UE zostały spełnione _ - powiedział.
W ocenie Tarasiuka władze w Kijowie nie są na razie skłonne do wypuszczenia Tymoszenko z więzienia. - _ Reżim obawia się Julii Tymoszenko i strach ten jest większy od chęci podpisania umowy stowarzyszeniowej. Strach przed porażką polityczną przed politycznym przeciwnikiem jest większy od pragnienia zawarcia umowy _ - podkreślił.
Były minister nie zgodził się z obecnym szefem ukraińskiej dyplomacji Leonidem Kożarą, który mówi w wywiadach prasowych, że _ jedna kryminalna sprawa _ nie powinna być przeszkodą w stowarzyszeniu Ukrainy z UE.
_ - Kożara wypowiada się zaklinając rzeczywistość i dążąc do uproszczenia problemu, który nie polega jedynie na przypadku Julii Tymoszenko, lecz na poważnych wadach systemu sądowniczego na Ukrainie oraz stałej presji na prawa i wolności obywateli oraz opozycji. Szef dyplomacji nie powinien sobie pozwalać na tak prymitywne podejście do tych ważnych problemów politycznych _ - oświadczył Tarasiuk.
Ocenił przy tym, że ewentualne podpisanie umowy stowarzyszeniowej w listopadzie, na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, nie doprowadzi - jak oczekują niektórzy politycy na Zachodzie - do przemiany przedstawicieli najwyższych ukraińskich władz.
_ - Umowa nie zostanie podpisana, jeśli władze ukraińskie nie potraktują warunków UE z należną powagą. Ja osobiście nie widzę w tym tragedii, gdyż nawet jeśli władze coś zrobią, a czegoś nie zrobią, to i tak zasadniczo się nie zmienią. Podpisanie umowy nie doprowadzi do ich wewnętrznej przemiany. Uważam, że najsensowniej byłoby poczekać na zmianę władz w 2015 r. i dopiero wtedy podpisać umowę z nową, demokratyczną ekipą. Takie stanowisko coraz częściej pojawia się w europejskich kręgach politycznych _ - powiedział Tarasiuk.
Czytaj więcej o sprawie Tymoszenko w Money.pl | |
---|---|
Ukraina złamała prawo. Unia interweniuje Na czele komisji obserwacyjnej, wysłanej przez Unię Europejską, stoi były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Czy uda mu się przekonać Ukrainę do współpracy? | |
Obiecują wykonać wyrok w sprawie premier Resort zapewnia, że gdy wyrok się uprawomocni, Ukraina zrobi wszystko, by go wykonać. | |
Przestępstwo, "za które odpowiada Janukowycz" Ukraińskie władze mają trzy miesiące na ewentualne odwołanie się od decyzji Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. |