Ponad 10 tysięcy ludzi demonstrowało w poniedziałek późnym wieczorem w Budapeszcie przeciwko centroprawicowemu rządowi Viktora Orbana. Demonstranci żądali m.in. dymisji premiera, oskarżając go o tolerowanie korupcji wśród swych urzędników.
Manifestację przed parlamentem zorganizowały środowiska lewicowe, głównie studenckie, poprzez portale społecznościowe w ramach _ Dnia powszechnego oburzenia _. Demonstranci skandowali: _ Orban, odejdź! _ Oskarżali także premiera o prowadzenie polityki zbliżania Węgier do Rosji.
Bezpośrednim powodem protestu było oskarżenie o korupcję, które wysunęły USA wobec sześciu węgierskich funkcjonariuszy państwowych. Wśród oskarżonych przez Amerykanów jest Ildiko Vida, szefowa Krajowego Biura Podatkowego (NAV).
Oficjalnie Waszyngton ogłosił, że zakazał wjazdu do USA _ pewnym osobom z Węgier _, ponieważ jest w posiadaniu _ wiarygodnych informacji świadczących o tym, że dopuszczały się czynów korupcyjnych lub uzyskiwały z nich korzyści _. Viktor Orban oświadczył, że nie zwolni żadnego ze swoich wysokich urzędników, którym USA zarzuciły korupcję, ponieważ nie chce _ tworzyć precedensów _.
Poniedziałkowa demonstracja w Budapeszcie - jak zauważają zachodnie agencje - była znacznie mniejsza niż niedawne protesty przeciwko rządowym planom wprowadzenia podatku od internetu.
Stany Zjednoczone i Komisja Europejska, podobnie jak węgierska opozycja, wielokrotnie krytykowały niektóre spośród reform Orbana. Są zdania, że łamiąc demokratyczną zasadę trójpodziału władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowej, podkopują zasady demokracji na Węgrzech.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Internauci wygrali z węgierskim rządem Węgierski rząd zrezygnował z wprowadzenia kontrowersyjnego podatku od transferu danych. | |
Protesty na Węgrzech. Orban zmienia zdanie Według jednego z jej zapisów, węgierski fiskus miał pobierać 150 forintów, czyli około 2 złotych, od każdego ściągniętego gigabajta danych. |