Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podejrzany o podpalenie domu: nie mam nic wspólnego z pożarem

0
Podziel się:

Jeszcze dziś mężczyzna stanie przed prokuratorem, który przedstawi mu zarzuty. Będą one dotyczyły spowodowania pożaru i zabójstwa w ten sposób pięciu członków rodziny.

Podejrzany o podpalenie domu: nie mam nic wspólnego z pożarem
(DrabikPany/CC BY 2.0./flickr)

Dariusz P., zatrzymany pod zarzutem podpalenia domu w Jastrzębiu Zdroju i zabicia w ten sposób swej żony i czworga dzieci, oświadczył, że nie ma nic wspólnego z tym pożarem. Tak powiedział dziennikarzom w Jastrzębiu, gdzie policja przywiozła go na przeszukanie domu.

_ Nie mam nic wspólnego z tym pożarem, rodzina jest dla mnie najważniejsza _ - oświadczył prowadzony przez policjantów P.

Jeszcze dziś mężczyzna stanie przed prokuratorem, który przedstawi mu zarzuty. Będą one dotyczyły spowodowania pożaru i zabójstwa w ten sposób pięciu członków rodziny oraz usiłowania zabójstwa szóstej osoby - najstarszego syna.

Do tragedii doszło w maju ubiegłego roku. Zginęła matka i czworo dzieci w wieku od 4 do 18 lat. Już krótko po pożarze było wiadomo, że było to podpalenie. Tak wynikało z opinii biegłego z zakresu pożarnictwa. Przez kolejne miesiące śledczy ustalali, kto jest sprawcą i gromadzili obciążające go dowody. Teraz na ich podstawie wydali nakaz zatrzymania mężczyzny. Prokuratorzy odmawiają odpowiedzi na pytanie, jakie to dowody. Twierdzą jedynie, że są one bardzo mocne.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński nie chciał też na razie mówić o motywie, jakim miał kierować się Dariusz P. Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa chodzi o polisy ubezpieczeniowe na członków rodziny, wykupione na krótko przed tragedią.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, Dariuszowi P. będzie groziło dożywocie. W ramach śledztwa konieczne będzie uzyskanie opinii biegłych, którzy wypowiedzą się na temat poczytalności podejrzanego.

Pożar miał miejsce 10 maja ub. roku w domu jednorodzinnym, w którym mieszkała 7-osobowa rodzina. Powierzchnia pożaru była niewielka - ok. 15 m kw. Jego ognisko znajdowało się na piętrze, paliła się część schodów i szafa.

W wyniku pożaru zmarło pięć osób. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci ofiar było zatrucie tlenkiem węgla. Na miejscu zginęła 18-letnia najstarsza córka, czterolatka w trakcie udzielania pomocy. Potem w szpitalach w Jastrzębiu Zdroju i Cieszynie zmarli kolejno: 10-letni chłopiec i 40-letnia matka dzieci oraz 13-letnia dziewczynka. Ojca nie było w tym czasie w domu.

Cała piątka spoczęła w jednym grobie na cmentarzu w Jastrzębiu Zdroju. Żegnali ich członkowie rodziny, metropolita katowicki abp Wiktor Skworc - który przed tragedią odwiedził rodzinę P., podczas swojej wizytacji w parafii - i mieszkańcy miasta. Podczas uroczystości pogrzebowych abp Skworc wspominał zaangażowanie rodziny P. w życie Kościoła - 10-latek był ministrantem, jego starsze siostry działały w stowarzyszeniu Dziećmi Maryi, a matka brała udział w ruchu _ Światło-Życie _.

_ Na tragedię rodziny, która tak niedawno się dokonała, nie można patrzeć inaczej, jak tylko w świetle wiary. Inne światła nie pomogą, inne światła zawiodą _ - mówił wówczas metropolita katowicki.

Czytaj więcej w Money.pl
W pożarze zginęła rodzina. Podpalenie? Policja zatrzymała mężczyznę, bliskiego ofiar tragicznego pożaru w Jastrzębiu Zdroju. Na razie nie usłyszał zarzutów.
Żona policjanta zacierała ślady. Są zarzuty Według prokuratora Monika B. utrudniała postępowanie karne w sprawie wypadku. _ - Zacierała ślady przestępstwa, ułatwiając mężowi oddanie samochodu do warsztatu - _ poinformowała prokuratura.
Zabił na drodze i uciekł. Dziś zarzuty Przesłuchanie rozpoczęło się przed południem w prokuraturze w Otwocku. Mariusz N. był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, został ujęty we Francji.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)