Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ponad 240 mln złotych na in vitro. Będzie więcej?

0
Podziel się:

Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności ma największe szanse na przeforsowanie w Sejmie. Zobacz, co się za nim kryje.

Ponad 240 mln złotych na in vitro. Będzie więcej?
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Według rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy- Błońskiej ustawa o leczeniu niepłodności może zostać przyjęta przez Sejm przed wakacjami. Jej zdaniem projekt rządowy daje największe szanse na konsensus. PiS opowiedziało się za odrzuceniem w pierwszym czytaniu trzech projektów dotyczących in vitro - rządowego i dwóch autorstwa SLD. - In vitro to pseudometoda leczenia niepłodności - ocenił prezentujący stanowisko PiS poseł Tomasz Latos. Tymczasem eksperci szacują, że w Polsce dotkniętych niepłodnością może być około 1,2-1,3 mln par, z czego część wymaga leczenia metodą wspomaganego rozrodu.

Rzeczniczka rządu wyraziła przekonanie, że projekt rządowy trafi do prac w komisji, a następnie przed wakacjami zostanie przyjęty przez Sejm. Pytana, czy chciałaby, aby do dalszych prac został skierowany projekt SLD, odparła: - Projekt SLD porusza także inne tematy wychodzące znacznie poza obszar in vitro. Ja bym chciała, abyśmy skupili się na in vitro. Zaznaczyła, że jeśli SLD rzeczywiście zależy na uregulowaniu sprawy in vitro, to projekt rządowy daje największe szanse na konsensus.

Przypomniała, ze w klubie PO nie ma dyscypliny w tego typu głosowaniach. Zaznaczyła też, że posłowie będą głosować na razie nad przekazaniem projektów do dalszych prac, a nie nad uchwaleniem ustawy. Wierzę w odpowiedzialność moich kolegów i koleżanek, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ta sytuacja, która od wielu lat istnieje w Polsce bez uregulowań jest zdecydowanie bardziej szkodliwa niż wprowadzenie ustawy, która to porządkuje - powiedziała Kidawa-Błońska.

Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności zakłada, że z procedury in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Zezwala on na dawstwo zarodków, zabrania zaś tworzenia ich w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, a także preimplantacyjna diagnostyka genetyczna w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka (chyba, że wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej). Zakazane ma być też niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.

Posłowie rozpatrują także dwa projekty SLD. Początkowo miał być omawiany również projekt autorstwa Twojego Ruchu, lecz wskutek wycofania poparcia niektórych z podpisanych pod nim posłów, został wycofany z porządku obrad.

SLD za szerokim stosowaniem in vitro

Procedura in vitro dostępna dla małżeństw i związków nieformalnych, utworzenie rejestru dawców i biorców komórek rozrodczych i zarodków - to niektóre z założeń dwóch projektów o in vitro autorstwa Sojuszu. Jeden z nich liberalizuje przepisy dotyczące przerywania ciąży.

Jak mówił w imieniu wnioskodawców Dariusz Joński, SLD jest jedyną formacją, która od 10 lat konsekwentnie mówiła o konieczności przyjęcia przepisów dotyczących in vitro oraz o finansowaniu tych zabiegów. Przypomniał, że ustawa taka powinna wejść w życie z początkiem 2008 r., by wdrożyć zalecenia unijne. Nie stało się tak, za co Polsce grożą wysokie kary.

Joński zwrócił uwagę, że rząd platformy obywatelskiej dopiero po sześciu latach uruchomił program finansowania metody in vitro ze środków publicznych, tymczasem podobny program już w 2005 r. był przygotowany przez rząd SLD (na lata 2006-2008). Zaznaczył, że w Polsce corocznie ok. 5 tys. dzieci rodzi się dzięki metodzie in vitro. - Każdy powinien mieć wolny wybór i wykonywać go w swoim sumieniu, dlatego jakikolwiek projekt zakazujący metody zapłodnienia pozaustrojowego to najgorszy przejaw fundamentalizmu. Ideologii nie powinno wprowadzać się do metod medycznych - dodał Joński.

In vitro dla milionów Polaków

Według danych WHO około 60-80 mln par na świecie dotkniętych jest stale lub okresowo problemem bezdzietności. Przyjmuje się, iż w krajach wysoko rozwiniętych problem ten dotyczy od 10 do 15 proc. par w wieku prokreacyjnym.

W Polsce odsetek ten jest podobny. Szacuje się, że dotkniętych niepłodnością może być około 1,2-1,3 mln par, z czego część wymaga leczenia metodą wspomaganego rozrodu. Krajowi eksperci szacują, że około 15 tys. par w Polsce wymaga leczenia metodą in vitro.

Polski program ruszył 1 lipca 2013 r. i będzie trwał 3 lata, do 30 czerwca 2016 r. Będzie on kosztował w sumie 244 mln zł.

##Program refundowania leczenia in vitro w Polsce
Źródło: Money.pl na podstawie invitro.gov.pl
rok 2013 33 mln zł
rok 2014 80 mln zł
lata 2015- 2016 131 mln zł

Leki stosowane w procedurze in vitro objęte są refundacją od 1 lipca 2014 r. Jest to 13 preparatów najczęściej stosowanych w leczeniu niepłodności tą metodą. Refundacja znacznie obniży koszty leczenia, ponoszone przez pary zmagające się z problemem niepłodności.

PiS mówi o pseudometodzie

PiS opowiedziało się w czwartek za odrzuceniem w pierwszym czytaniu trzech projektów dotyczących in vitro - rządowego i dwóch autorstwa SLD. - In vitro to pseudometoda leczenia niepłodności - ocenił prezentujący stanowisko PiS poseł Tomasz Latos.

- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że procedura in vitro nie rozwiąże problemu półtora miliona par, które w Polsce nie mogą posiadać dzieci - powiedział Latos, który jest przewodniczącym sejmowej komisji zdrowia.

Latos wskazywał, że według licznych badań naukowych stosowanie metody in vitro wiąże się z częstszym występowaniem różnego rodzaju wad genetycznych, co związane jest z tworzeniem sztucznych warunków chemicznych w próbówce, które nie odpowiadają rzeczywistości i warunkom naturalnym.

Podkreślił, że według badań przeprowadzonych na podstawie wyników 785 ośrodków z 29 krajów skuteczność procedury in vitro wynosi jedynie 18,3 proc.Jego zdaniem śmiertelność okołoporodowa w przypadku tej metody zapłodnienia jest od dwóch do czterech razy wyższa niż w przypadku poczęcia naturalnego, a ciąże mnogie występują do 25 proc. częściej. O 50 proc. częstsze są też przedwczesne porody.

W jego ocenie procedurę in vitro wykorzystuje się też jako pewien skrót i ułatwienie, bo czasami okazuje się, że pary, w przypadku których ją zastosowano, później mają dzieci poczęte w naturalny sposób.

- Pan, panie ministrze, mąci w głowach polskiemu społeczeństwu, mówiąc z jednej strony o tym, że ta procedura jest bezpieczna, z drugiej strony, że jest to taka sama procedura jak każda inna, że jest to leczenie bezpłodności, a jednocześnie zapomina pan o tych dziesiątkach tysięcy czy milionach polskich pacjentów, którzy nie są leczeni z powodów onkologicznych i chorób rzadkich - powiedział, zwracając się do obecnego na sali obrad ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.

Arłukowicz, który zabrał głos po wystąpieniu Latosa, zarzucił mu stosowanie relatywizmu moralnego polegającego na twierdzeniu, że jedni chorzy są lepsi od drugich. - Choroba jest chorobą i choroba nie wybiera. Jeżeli pan próbuje z tej mównicy mówić, że jedni chorzy są lepsi, ważniejsi od drugich, to ja się z takim zdaniem nie zgadzam - powiedział minister.

Czytaj więcej w Money.pl
In vitro dostępne dla wszystkich? Projekty Jednym z nich jest projekt rządowy, który zakłada, że z tej metody mogą korzystać małżeństwa i pary nieformalne, ale po rocznym leczeniu niepłodności innymi metodami.
Komorowski zdecydowanie o in vitro Prezydent ocenił, że w sprawie projektu trzeba wypracować kompromis.
Dramatyczna pomyłka przy in vitro Kobieta z mężem od dawana starała się o dziecko. Miała za sobą kilka nieudanych zabiegów sztucznego zapłodnienia.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)