Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Rząd zmienił zdanie. Nagły zwrot ws. cen prądu. Kto skorzysta?

1188
Podziel się:

A jednak. Rząd zdecydował się na przedłużenie mrożenia cen energii do końca roku, mimo że wcześniej informował, że w budżecie nie ma na to pieniędzy. Od lipca zaczną więc obowiązywać nowe, zamrożone ceny energii. Zdaniem ekspertów w tej sprawie nadal jest jednak sporo niewiadomych.

Rząd zmienił zdanie. Nagły zwrot ws. cen prądu. Kto skorzysta?
W rządowym projekcie ustawy jest wiele niewiadomych, które mogą mieć wpływ nasze rachunki (Adobe Stock, Agencja Wyborcza.pl, Dawid Zuchowicz, witan)

Oto #TopWP. Przypominamy najlepsze materiały ostatnich miesięcy.

Od drugiej połowy 2024 r. będzie obowiązywać maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw w wysokości 500 zł za MWh – poinformował resort klimatu. To oznacza, że od lipca nowa cena energii będzie zamrożona na poziomie 0,5 zł za kWh (0,6115 zł/kWh brutto).

Takie rozwiązanie zawiera projektowana ustawa o bonie energetycznym.

W stosunku do obowiązujących obecnie stawek 412 zł netto za MWh (czyli 0,412 zł za kWh) to wzrost o 20 proc. (mowa o odbiorcach, którzy nie przekraczają wyznaczonych limitów).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosja sprzedaje to, co ukradła. Uderzenie w całą Unię Europejską

To wszystko oznacza, że rząd Donalda Tuska postanowił zrobić zwrot i porzucić pierwotne deklaracje. Wcześniej zakładał, że mrożenie cen energii będzie utrzymane jedynie do końca czerwca. Rządzący wskazywali, że na dalsze mrożenie cen energii w budżecie nie ma pieniędzy.

Na początku roku zaczęły się pojawiać analizy mówiące o tym, że brak osłon może spowodować drastyczny wzrost cen prądu nawet o 80 proc. Najnowsza decyzja rządu spowoduje, że ten scenariusz na razie się nie ziści.

Jak nowa maksymalna cena energii wpłynie na nasze rachunki?

Z tym pytaniem zwróciliśmy się do ekspertów.

Jeśli założymy, że cena maksymalna będzie naliczana razem z zamrożonymi kosztami dystrybucji, to wystarczy zużywać mniej niż 3000 kWh, aby miesięczna podwyżka była mniejsza niż deklarowane 30 zł. Miesięczny wzrost rachunków dla osób, które zmieszczą się w przyjętych limitach, nie powinien więc przekroczyć 30 zł – wyjaśnia money.pl Łukasz Czekała, prezes Optimal Energy.

Przypomnijmy: z wcześniejszych wyliczeń Ministerstwa Klimatu wynikało, że miesięczny rachunek za prąd dla gospodarstwa domowego nie wzrośnie o więcej niż 30 zł. Wygląda więc na to, że ta prognoza ma szansę się spełnić.

– Kolejną dobrą wiadomością jest również to, że nowa zaproponowana stawka maksymalna jest o 33 proc. niższa, niż wynika to z taryf zatwierdzonych przez prezesa URE na rok 2024, które zostały przyjęte na poziomie 723 zł za MWh – zaznacza nasz rozmówca.

Jest projekt, ale i wiele pytań

W rządowym projekcie ustawy jest jednak wciąż wiele niewiadomych, które mogą mieć wpływ na wysokość naszego rachunku za prąd. Pierwszą kwestią są limity zużycia, które uprawniają do skorzystania z maksymalnej ceny 500 zł/MWh. Nadal nie wiemy, czy obecnie obowiązujące limity zostaną utrzymane.

Kolejny znak zapytania dotyczy opłat dystrybucyjnych, które są doliczane do rachunku. Na razie nie wiadomo, czy będą one naliczane według taryf zatwierdzonych na rok 2024, czy według stawek zamrożonych, a jeśli tak, to według jakich limitów.

Pytań dotyczących ustawy o bonie energetycznym jest znacznie więcej. Nie wiadomo także, jakie stawki będziemy płacić, jeśli przekroczymy wspomniane już limity zużycia.

Wydaje się, że w tym wypadku najbardziej prawdopodobny scenariusz, to moim zdaniem zastosowanie cen ze zaktualizowanych taryf sprzedawców, które mają wejść w życie od 1 lipca, a których jeszcze nie znamy. Ich cena powinna jednak oscylować pomiędzy 500 a 600 zł za MWh. Ta stawka będzie więc od 1 stycznia 2025 r. ceną, po jakiej będziemy się rozliczać bez mechanizmów wsparcia – tłumaczy Łukasz Czekała.

Rząd zrezygnuje z mrożenia cen w 2025 roku?

Zaproponowane przez resort klimatu przepisy nakładają również na przedsiębiorstwa energetyczne obowiązek przedłożenia do zatwierdzenia prezesowi URE zmiany taryfy z okresem jej obowiązywania nie krótszym niż do dnia 31 grudnia 2025 r. "Zakładanym efektem będzie obniżenie poziomu cen energii obowiązujących w taryfach dla gospodarstw domowych" – napisano w założeniach do projektu.

W momencie gdy ceny na Towarowej Giełdzie energii są niskie – jak teraz, rząd może wywierać presję na spółki energetyczne do obniżenia taryf.

To może oznaczać, że (rząd – przyp. red.) szykuje się jednocześnie na sytuację, jaka może pojawić się w 2025 roku, gdy prawdopodobnie dojdzie ostatecznie do rezygnacji z mechanizmów mrożenia cen – mówi money.pl ekspert związany z rynkiem energetycznym, który woli pozostać anonimowy.

Przypomnijmy: niedawno Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE), w wypowiedzi dla money.pl, nie wykluczył podjęcia takich działań, czyli wezwania spółek energetycznych do złożenia wniosków o nowe, niższe taryfy.

"Aktualnie potrzebujemy czasu, aby we współpracy ze spółkami energetycznymi przeanalizować, czy takie rozwiązanie jest w pełni możliwe. Będziemy też sprawdzać, czy wymaga ono zmian prawa ze strony ustawodawcy; a jeśli wymaga, to w jakim zakresie" – wskazał prezes URE w przesłanym nam komentarzu.

Niektórzy będą mogli liczyć na obniżenie rachunków

Projekt ustawy o bonie energetycznym zakłada także, że najubożsi i emeryci otrzymają specjalny bon energetyczny w gotówce.

Według projektu ma być on świadczeniem pieniężnym dla gospodarstw domowych, których dochody:

  • nie przekraczają 2500 zł na osobę w gospodarstwie jednoosobowym albo 1700 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym.

Wsparcie ma dotyczyć także tzw. odbiorców wrażliwych, czyli m.in. osób mieszkających samotnie w małych miejscowościach i na wsi, będących w trudnej sytuacji materialnej.

W tej kwestii nadal jest wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Mamy informację dotyczącą kryteriów, jakie trzeba spełniać, aby otrzymać bon energetyczny, ale nie mamy jeszcze informacji na temat sposobu ich wypłacania – zastrzega Łukasz Czekała.

Wskazuje jednocześnie, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, będą bardzo korzystne dla posiadaczy pomp ciepła, a także osób, które korzystają ze źródeł ogrzewania zasilanych energią elektryczną. Bo będą mogli liczyć na niższe rachunki.

– To są bardzo pozytywne wiadomości. Szacujemy, że po wejściu tych przepisów w życie rachunki posiadaczy pomp ciepła mogą spaść o około 10 proc., ale potencjał do obniżek może być jeszcze większy. Na razie trudno nam się w tej kwestii wypowiadać, bo nie znamy jeszcze szczegółów projektu – przyznaje Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła.

Obecne stawki obowiązują tylko do czerwca

Przypomnijmy: zgodnie z obecnymi przepisami, które obowiązują do końca czerwca tego roku, maksymalna cena energii elektrycznej utrzymana jest na poziomie 412 zł za MWh netto do określonego poziomu zużycia. Obowiązują limity:

  • 1,5 MWh dla wszystkich gospodarstw domowych,
  • 1,8 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami,
  • 2 MWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz dla rolników.

Przepisy, które zamroziły ceny energii, weszły w życie jesienią 2022 r. Zanim je wprowadzono, ceny prądu znacząco wzrosły. Zdaniem ekspertów jednym z powodów tej sytuacji były zbyt wysokie marże spółek energetycznych.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1188)
Ktomiwytłumac...
6 dni temu
A prąd z paneli słonecznych czyściutki ekologiczny i darmowy się marnuje. Czy ktoś potrafi wytłumaczyć dlaczego do tej pory żadna władza nie wzieła się na serio za budowę magazynów energii. Wystarczy odkurzyć plany po PRL budowy elektrowni szczytowo pompowych i mamy gotowca tylko budować i nie marnować prądu. Za te wszystkie dopłaty można było wybudować conajmniej kilka i problem by zniknął.
Olo
7 dni temu
Robią to co PiS tylko z uśmiechem
Roszczeniowy
1 tyg. temu
Od 1989 roku nie było dobrego rządu sami beznadziejni
Wrrr
1 tyg. temu
Takie udawane "miłosierdzie" przez cwanego Donalda skończy się wraz z końcem wyborów do Parlamentu Europejskiego.Beda ordnung muss sein i zaciąganie pasa.Prawo takie jak oni je rozumieją już mamy.Ale skoro większość głosujących Polaków tego chciała to mamy to co mamy,a to dopiero preludium do tego co nas wszystkich czeka.
Bajkopisarz
1 tyg. temu
Fala poparcia po wyborach szybko się wypłaszcza. Donald choć nie chce to musi dosypać kasy z budżetu,bo chłostanie PIS ludziom już nie wystarcza. Miało być lepiej , a wychodzi jak za pierwszego Tuska. . Bida
...
Następna strona