Nasze raporty pomagają w poprawianiu otaczającej rzeczywistości. Nie sadzę, aby miało to przeszkodzić komukolwiek w wyborach - deklaruje Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli. Mówi o nieprawidłowościach w ZUS- ie i grożącej mu zapaści. Mówi też o prześwietlaniu inwestycji w naszą obronność i podejrzanych praktykach przy inwestycjach w energetyce wiatrowej. Jak widzi swoją polityczną przyszłość? Życie nauczyło mnie, że jeżeli dobrze wykonuje się swoje obowiązki, to nie staje przed dylematami - co mam ze sobą dalej zrobić - odpowiada prezes.
Money.pl: Wojna ukraińsko-rosyjska, szczyt NATO w Walii, zmiany w strategii Sojuszu i debata w Polsce na temat wydatków na armię i inwestycji w system obrony. Akurat w tak gorącym momencie Najwyższa Izba Kontroli przymierza się do skontrolowania inwestycji prowadzonych w Polsce w ramach naszego uczestnictwa w Pakcie. O co tu chodzi?
Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli, były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska: Podpisaliśmy umowę z Międzynarodową Radą Audytorów NATO - IBAN. Sojusz ma swoją wyspecjalizowaną agendę, która kontroluje prawidłowość wydatkowania pieniędzy na infrastrukturę wojskową. Mówimy o pieniądzach, które są środkami całego Sojuszu i są wydawane również w Polsce.
Na infrastrukturę pozwalającą na przyjęcie obcych wojsk w ramach Paktu na naszym terenie, wydano w ostatnich latach 2 miliardy złotych. To lotniska, systemy dowodzenia, bazy logistyczne. Wszystko, co umożliwia przyjęcie oddziałów sojuszniczych. Te właśnie wydatki kontroluje IBAN.
To nie wystarczy? Pojawiło się podejrzenie, że mimo wszystko są jakieś nieprawidłowości?
Od czasu do czasu każdy porządny audytor, w tym wypadku IBAN, powinien poddać ocenie swoje metody badawcze. NATO chce, aby zrobiła to NIK. Ich zdaniem mamy ku temu stosowne kompetencje i doświadczenie. Od lat na zlecenie Sojuszu kontrolujemy wydatki NATO w Polsce. W ostatnich trzech latach przeprowadzaliśmy szczegółową kontrolę w Wielonarodowym Korpusie w Szczecinie, jedynej dzisiaj jednostce, w której są na stałe żołnierze z innych państw NATO. Kontrola wypadła pozytywnie. To może być ważny argument na rzecz rozbudowywania stałej obecności wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce.
Nie obawia się Pan, że na ocenie Polski, jako wiarygodnego sojusznika, nie zaważy raport NIK w sprawie kontroli rządu nad służbami specjalnymi? W ujawnionych wnioskach czytamy między innymi: _ obowiązujące przepisy ograniczają możliwość sprawowania skutecznego nadzoru nad służbami specjalnymi przez Prezesa Rady Ministrów. Premier pozbawiony jest ważnych instrumentów nadzoru m.in.: pełnej wiedzy na temat procedur wewnętrznych obowiązujących w służbach specjalnych, albo kontroli poprawności działań operacyjno-rozpoznawczych w konkretnych, zakończonych sprawach. _
Wskazujemy na potrzebę zmian przepisów prawa, które maja podnieść efektywność tego nadzoru. Bardzo dobrze, że w parlamencie trwają już prace nad projektem rządowym, który tego obszaru dotyka. Służby specjalne powinny być wyposażane w stosowne uprawnienia, ale obywatele muszą mieć pewność, że państwo dysponuje odpowiednimi narzędziami prawnymi, aby służby kontrolować.
Ostatnia kontrola NIK wykazała, że nieściągnięte przez ZUS składki przekroczyły w 2013 roku 55 mld złotych. Izba zarzuciła Zakładowi także brak pełnej wiedzy o stanie zadłużenia płatników, opóźnienia w prowadzeniu egzekucji czy nierówne traktowanie podmiotów. ZUS jest właściwym podmiotem, żeby zarządzać naszymi składkami emerytalnymi? Pytam też o to, w kontekście zmian w OFE i przejęciu przez Zakład odłożonych tam pieniędzy.
ZUS jest miejscem wyjątkowym, w którym kontrole Najwyższej Izby Kontroli goszczą często. Powód naszego zainteresowania jest prosty: każdy z nas prędzej czy później będzie emerytem lub rencistą. Po pierwsze w minionych miesiącach skontrolowaliśmy wykonanie ubiegłorocznego budżetu, po drugie przejęcie środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych, które było efektem zmian uchwalonych przez parlament. Ten proces przebiegał prawidłowo. Sprawdziliśmy też jak ZUS radzi sobie ze ściąganiem składek.
Dane są szokujące. Suma nieściągniętych składek jest prawie równa z deficytem systemu emerytalnego, oczywiście bez uwzględnienia KRUS, który i tak prawie w całości finansowany jest z budżetu państwa.
Łącznie nieściągniętych zobowiązań jest dzisiaj ponad 55 miliardów złotych. Pokazaliśmy Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, że efektywność systemu ściągania należności musi podnieść. ZUS uruchamia już odpowiedni system informatyczny, który pomoże mu w tym procesie.
Co dokładnie musi się zmienić?
Trzeba w pełni skorzystać z systemu informatycznego, który zidentyfikuje precyzyjnie, gdzie występują zaległości i pozwoli dobrze zaplanować wyegzekwowanie składek. W pełni będzie to możliwe od 2015 roku.
Jakie wnioski ze sposobu przejęcia naszych składek z OFE?
W sensie finansowym i prawnym cała operacja została przeprowadzona prawidłowo. To zawsze jest naszą szczególna troską, żeby ten proces nie zakłócił wypłaty bieżących świadczeń emerytom i rencistom.
Co z kontrolą projektów informatycznych w ZUS? Od dłuższego czasu pojawiały się doniesienia o nieprawidłowościach przy przetargach.
Stwierdziliśmy, że przy realizacji zamówień publicznych, w 2010 i w 2013 r., pracownicy ZUS pozostawali z przedstawicielami firmy ubiegającej się o zamówienie w takich relacjach, które mogły budzić uzasadnione wątpliwości, co do ich bezstronności.
Wypłata emerytur i rent była zagrożona?
Nie była i nie będzie. Jeśli pieniędzy na wypłaty rent i emerytur jest mniej niż tych pochodzących z zebranych składek, wówczas braki uzupełniają środki z budżetu państwa.
Były też czarne prognozy dotyczące przyszłości ZUS.
Napisaliśmy w raporcie, że mimo przejęcia przez ZUS od OFE środków o wartości ponad 153 mld złotych, w dłuższej perspektywie, bez wsparcia z budżetu państwa, może brakować pieniędzy na wypłatę emerytur, głównie z powodów demograficznych. W najbliższych latach będzie spadała liczba osób płacących składkę - wpłynie na to ujemny przyrost naturalny z poprzednich lat, emigracja i bezrobocie - a rosła liczba emerytów. Dlatego cały czas system emerytalny wymaga wsparcia z budżetu państwa. I takie wsparcie otrzymuje.
Od wielu miesięcy głośno jest o kolejnych sporach o budowę czy lokalizacje kolejnych inwestycji energetycznych, mówię tu o turbinach wiatrowych. NIK niedawno bardzo negatywnie oceniła proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce.
Ostatnio często rozmawiamy z samorządowcami o energetyce wiatrowej w Polsce. Duża część zużywanej energii powstaje z surowców importowanych: z gazu czy z ropy naftowej. Tymczasem energetyka wiatrowa uniezależnia nas od tych zewnętrznych źródeł. Ona musi się rozwijać, bo wszystkim nam zależy żeby poziom naszego bezpieczeństwa energetycznego rósł. Ale ten rozwój powinien przebiegać w sposób uporządkowany, inaczej niż dotychczas.
Rozwijać za wszelką cenę? W raporcie pokontrolnym napisano, że władze gmin decydowały o lokalizacji farm wiatrowych ignorując społeczne sprzeciwy. Poza tym zgody lokalnych władz na lokalizację elektrowni wiatrowych zostały w większości przypadków uzależnione od przekazania na rzecz gminy darowizn przez firmy budujące elektrownie. Lista zarzutów jest długa, ale równie wielkie emocje wśród okolicznych mieszkańców towarzyszą tym inwestycjom.
Skontrolowaliśmy inwestycje w wielu gminach i powiatach - tam, gdzie farmy wiatrowe się rozwijają. Niestety w ponad jednej trzeciej przypadków wiatraki w Polsce zbudowano na gruntach, których właścicielami są wójtowie, burmistrzowie, radni czy urzędnicy gminni, którzy decydowali o lokalizacji inwestycji. To sytuacja, która stwarza ryzyko wystąpienia mechanizmów korupcyjnych.
Co z tym zamierzacie zrobić?
Wnioskujemy o zmianę prawa. Takie osoby - jeśli inwestycja miałaby stanąć na ich gruncie - powinny się wyłączyć z czynności. Wskazujemy też na konieczność doprecyzowania przepisów prawa budowlanego oraz przepisów obligujących nadzór techniczny do sprawdzania tego rodzaju urządzeń wytwarzających energię elektryczną.
Raport NIK może skutkować wstrzymaniem inwestycji albo nawet demontażem, tych wiatraków, które już powstały?
Nie. Raport przyczyni się za to do powstania jasnych i czytelnych reguł w tej dziedzinie. Podkreślamy też, że farmy muszą być inwestycjami powstającymi w dialogu z lokalna społecznością, a nie wbrew jej zdaniu. Zanim się zacznie budować – trzeba rozmawiać, przekonywać. Lokalne społeczności muszą wiedzieć, jakie korzyści odniosą z budowy tego typu elektrowni.
Czego NIK teraz oczekuje?
Raport ma ułatwić dyskusję i doprowadzić do uporządkowania prawa, aby ograniczyć ryzyko niepotrzebnych niepokojów społecznych i dać podstawę do transparentnego rozwoju energetyki wiatrowej.
Jest pan byłym ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Można powiedzieć, że człowiekiem rządzącej koalicji. Nie obawia się Pan, że kontrole takie, jak ta w sprawie fotoradarów, inwestycji energetycznych, działalności ZUS czy wreszcie kontroli nad służbami specjalnymi uderzają w rząd i mogą zaważyć na wynikach kolejnych wyborów?
Moim zadaniem jest dbać o wysoką jakość merytoryczną raportów. O to, aby były bezstronne, fachowo sporządzone, by przynosiły rzetelny obraz rzeczywistości i zawierały wnioski pomagające w naprawie państwa. Taka jest misja NIK. Większość raportów kończy się oceną pozytywną. Są też takie, które ujawniają sporo nieprawidłowości. Branżowi eksperci, specjaliści z dziedzin, które kontrolujemy, cenią sobie nasze ustalenia. Izba nie spotyka się z zarzutem nierzetelności raportów czy formułowania błędnych wniosków. Wręcz przeciwnie jesteśmy wskazywani jako wzór niezależnego audytora.
Dzięki temu cieszymy się międzynarodowa renomą. Zostaliśmy wybrani do kontrolowania NATO, Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN oraz Rady Europy - instytucji, które są sprawdzane tylko przez najlepszych audytorów państwowych.
Nasze raporty pomagają w poprawianiu otaczającej rzeczywistości i czynią dzięki temu państwo bardziej przyjaznym dla obywateli. Nie sadzę, aby miało to przeszkodzić komukolwiek w wyborach.
Jeżeli chodzi o raport w sprawie specsłużb, to posłowie PO nie kryli niezadowolenia w swoich komentarzach, a po kontroli w ZUS i publikacji raportu, prezes Zakładu też zareagował dość ostro. Zbigniew Derdziuk powiedział, że _ raport nierealnie opisuje rzeczywistość w kontekście skali działania ZUS. Jest Pan szefem NIK, który próbuje kreować rzeczywistość polityczną? _
Kolegium NIK złożone z osób powołanych przez Marszałka Sejmu - w znacznej części z profesorów prawa i ekonomii z renomowanych wyższych uczelni - w głosowaniu nie uwzględniło zastrzeżeń wnoszonych przez ZUS i tym samym prawomocnie potwierdziło, że kontrolerzy dokonali rzetelnych ustaleń. ZUS nie dochował w dwóch przetargach zasady równego traktowania potencjalnych wykonawców oraz zasady bezstronności.
Potwierdzają to również zamówione przez NIK opinie prawne oraz stanowisko Urzędu Zamówień Publicznych. A raport o nadzorze nad służbami wskazuje na potrzebę skonstruowania rozwiązań prawnych, które umożliwią nadzór nad służbami specjalnymi, choćby w zakresie korzystania z billingów. Wskazywaliśmy na te problemy także w raporcie sprzed roku. Parlament już pracuje nad naszymi wnioskami, podzielając tym samym ustalenia NIK.
Spotyka się Pan z naciskami politycznymi, żeby coś odpuścić, albo z sugestiami, żeby czymś się zająć?
Nie. Jakakolwiek pozamerytoryczna i pozaprawna próba wpływania na mnie, jest z góry skazana na niepowodzenie. Wiedzą o tym wszyscy, którzy znają mnie z mojej już wieloletniej działalności publicznej.
*Po tych pięciu latach, jak pan widzi swoją przyszłość polityczną? Lech Kaczyński zasiadł na prezydenckim fotelu. *
Nie rozmawiam o swojej przyszłości politycznej. Co będzie się działo w Polsce pod koniec 2019 roku, kiedy będę odchodził ze stanowiska Prezesa NIK ? Pan to wie? Życie nauczyło mnie, że jeżeli dobrze wykonuje się swoje obowiązki, to nie staje przed dylematami - co mam ze sobą dalej zrobić? Zrobię wszystko, by przez najbliższe lata nie pojawiły się żadne wątpliwości co do mojej fachowości.
Czytaj więcej w Money.pl