Rzeszowska prokuratura będzie szukać winnego, który ujawnił mediom skargę na szefa CBA. Prokurator okręgowy w Rzeszowie uważa, że ujawnione zostały tajne dokumenty.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie poskarżyła się premierowi Tuskowi, że szef Centralnego Biura AntykorupcyjnegoMariusz Kamińskiutrudnia jej śledztwo w sprawie legalności prowokacji w ministerstwie rolnictwa. Rzeszowscy prokuratorzy sprawdzają w nim czy agenci CBA nie złamali prawa przy kontrolowanym wręczeniu łapówki
List z do premiera opublikował na swoich stronach Newsweek. Prokurator okręgowy w Rzeszowie Janusz Karol Drozdowski, w związku z ujawnieniem jego treści złożył zawiadomienie o przestępstwie. List jest bowiem częścią dokumentacji śledztwa, które w całości jest tajne. "Pytanie brzmi: kto upublicznił bez zgody prowadzących śledztwo informacje z postępowania przygotowawczego i kto ujawnił tajemnicę służbową" - mówi prokurator Drozdowski. "Przeciek informacji nie służy temu śledztwu, a chcemy, by było ono dobrze prowadzone" - dodaje.
CBA podało w komunikacie przekazanym mediom, że materiały dotyczące tzw. "afery gruntowej" oddało kilka miesięcy temu. Biuro podało, że szef CBA pod koniec października poinformował rzeszowską prokuraturę o tym, że wszystkie materiały dotyczące akcji CBA przekazano Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
Biuro w komunikacie przytacza list szefa CBA Mariusza Kamińskiego do rzeszowskiej prokuratury okręgowej z 30 października, w którym Kamiński podkreśla, że decyzja o udostępnieniu materiałów należy do ich aktualnego dysponenta. "Ze strony Centralnego Biura Antykorupcyjnego brak jest przeszkód do dokonania takiej czynności" - zaznacza w liście Kamiński.
Dyrektor gabinetu szefa CBA Tomasz Frątczak zapewnia, że wśród dokumentów przekazanych do warszawskiej prokuratury okręgowej są też materiały niejawne, istniejące tylko w jednym egzemplarzu. Kilka tygodni temu Szef CBA wyraził zgodę na dostęp do nich także Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie - podał Frątczak. W ocenie CBA stwierdzenie, że biuro utrudnia postępowanie, jest nieprawdziwe.
Prokurator Drozdowski uważa, że sformułowanie, iż taka sytuacja utrudnia śledztwo, rzeczywiście znalazła się w piśmie do premiera, ale nie było ono użyte jako termin z Kodeksu karnego, za co grozi kara, tylko w potocznym znaczeniu. Zapewnia, że nie ma żadnego postępowania wobec szefa CBA w związku z utrudnianiem śledztwa.
Odpowiedź, o której informuje w piątkowym komunikacie CBA rzeczywiście wpłynęła, ale prokuratura zwracała się nie tylko o materiały, ale też o informacje potrzebne w śledztwie. "Pewne materiały rzeczywiście możemy uzyskać inną droga i takie działania podjęliśmy - w części skutecznie. Natomiast chodziło również o pewne informacje - tych nie uzyskaliśmy" - wyjaśnia prokurator.
"Jakiś spór z CBA jest, ale nie tej rangi, jak media próbują nagłaśniać. Śledztwo toczy się, przeprowadzane są czynności możliwe do przeprowadzenia, inne są planowane, szereg zostało już przeprowadzonych. Wierzę, że zakończy się ono właściwą merytoryczną decyzją" - mówi Drozdowski.
W śledztwie badany jest między innymi wątek podrobienia dokumentów na szkodę urzędu gminy w Mrągowie i warmińsko-mazurskiego urzędu marszałkowskiego w Olsztynie. Chodzi o dokumenty dotyczące odrolnienia działki w Muntowie nad jeziorem Juksty. Były one wykorzystane w operacji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa.
W efekcie operacji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa aresztowano, na początku lipca, dwie osoby - Piotra R. i Andrzeja K., którzy mieli powoływać się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, pozwalające załatwić im - za łapówkę - odrolnienie działki. Szef SamoobronyAndrzej Lepperzostał 9 lipca odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
Kilka dni później szef CBA Mariusz Kamiński wyjaśniał na konferencji prasowej, że operacja jego Biura trwała pół roku. Jak mówił, od przedsiębiorców Biuro otrzymało wiarygodną informację, że są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt w Polsce za łapówkę. Agenci CBA podawali się za biznesmenów zainteresowanych taką transakcją, negocjowali stawkę łapówki. Kamiński podkreślił też, że wszystkie sfałszowane w Biurze dokumenty dotyczące transakcji obarczone były poważną wadą prawną, która uniemożliwiała wydanie decyzji o odrolnieniu.