Obywatele Rumunii głosują w wyborach parlamentarnych, w których - według sondaży - największe szanse na zwycięstwo ma centrolewicowa koalicja premiera Victora Ponty (na zdjęciu). Frekwencja jest niska i wczesnym popołudniem wynosiła 21 proc.
Aż 250 lokali wyborczych nie otwarto w Rumunii na czas z powodu obfitych opadów śniegu, które gdzieniegdzie zablokowały drogi i zerwały trakcje elektryczne.
Niska frekwencja wynika jednak - jak pisze Reuters - nie tylko ze złej pogody, lecz także z głębokiego niezadowolenia wyborców z polityków, z których wielu, to ludzie podejrzewani o korupcję.
Ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Tomasz Dąborowski powiedział, że _ większość rumuńskiego społeczeństwa jest sfrustrowana całą klasą polityczną i zmęczona nieustanną wojną na górze _.
Według sondaży niedzielne wybory wygra, zdobywając zdecydowaną przewagę, centrolewicowa Unia Społeczno-Liberalna (USL) premiera Ponty; ostatnie badania opinii publicznej dają jej około 60 proc. głosów.
_ - Jestem przekonany, że dziś Rumunia zapisze nową kartę w swej historii i wszystko pójdzie lepiej _ - oświadczył szef rządu, który głosował w swoim okręgu w Targu Jiu w południowo-zachodniej Rumunii. 40-letni Ponta jest z wykształcenia prawnikiem.
Głównym rywalem USL w wyborach jest Prawicowe Przymierze Rumunii (ARD); koalicja ta skupia m.in. Partię Demokratyczno-Liberalną, z której wywodzi się prezydent Traian Basescu. Centroprawica może liczyć na 16 do 23 proc. głosów.
Basescu, który głosował w Bukareszcie, oświadczył, że niedzielna elekcja to wybór między współpracą z UE i USA a współpracą z Rosją, z którą - jego zdaniem - USL jest blisko związana.
Ponta i Basescu nie kryją wrogiego nastawienia wobec siebie. W lipcu szef rządu próbował doprowadzić do odwołania głowy państwa w drodze referendum, zawiodła jednak frekwencja - wyniosła mniej niż 50 procent.
USL, choć zapewne wygra wybory, i tak będzie się musiała podzielić władzą z Basescu. Jego kadencja kończy się bowiem dopiero w 2014 roku, a w Rumunii prezydent ma znaczne kompetencje i m.in. to właśnie on mianuje premiera. Basescu zapowiedział już, że nie mianuje Ponty ponownie na to stanowisko.
Pole manewru prezydenta będzie jednak znacznie ograniczone, jeśli USL zdobędzie w wyniku wyborów konstytucyjną większość. USL zapowiedziała chęć zmiany konstytucji, tak aby uczynić z Rumunii państwo o ustroju parlamentarnym, a nie prezydencko-parlamentarnym.
Nowa odsłona konfliktu między głównymi siłami politycznymi groziłaby zdestabilizowaniem sytuacji w Rumunii w ważnym momencie, gdy Bukareszt negocjuje pożyczkę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW).
Uprawnionych do głosowania w niedzielę jest nieco ponad 18 mln obywateli. Wybiorą oni 334 deputowanych izby niższej i 137 senatorów. Niemal 300 spośród ponad 18 tys. lokali wyborczych znajduje się za granicą - we Włoszech, Francji, Hiszpanii i USA, które są najczęstszym kierunkiem emigracji zarobkowej Rumunów. Ponadto w Mołdawii, gdzie około 100 tys. mieszkańców ma obywatelstwo rumuńskie, otworzono 19 lokali wyborczych, gdzie mogą oni oddać głos.
Prócz dwóch głównych sił politycznych w wyborach liczy się populistyczna Partia Ludowa biznesmena Dana Diaconescu. Zajmuje ona trzecią pozycję w sondażach, z wynikiem 12,9 proc. Pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczy także najprawdopodobniej Związek Węgrów w Rumunii.
Planowo lokale wyborcze powinny zostać zamknięte o godz. 21 czasu miejscowego (godz. 20 w Polsce). Pierwsze wyniki mają być znane w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Wybierają nowy rząd. Już były problemy z... | |
W Rumunii nie zapowiada się na zmiany Lewicowy koalicyjny rząd Rumunii jest na najlepszej drodze, by zabezpieczyć sobie znaczną większość parlamentarną w zaplanowanych na weekend wyborach. |