Jest szansa na ugodę w cywilnych procesach, które dwie firmy reklamowe wytoczyły posłowi PiS Jackowi Kurskiemu za wypowiedzi na ich temat w tzw. aferze billboardowej, gdy poseł sugerował, że firmy te mogą mieć coś wspólnego z "wyprowadzeniem wielu milionów złotych".
Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął procesy, w których firmy Just i Media Concept żądają od Kurskiego przeprosin w mediach i po kilkadziesiąt tysięcy zł na cele charytatywne.
Reprezentujący Kurskiego mec. Wojciech Wierzchowski zaproponował polubowne zakończenie tej sprawy. "Spotkaliśmy się już z prezesem jednej ze spółek i rozpoczęliśmy rozmowy" - dodał. Poprosił jednak, by sąd udzielił stronom terminu na dokończenie rozmów. Gdy sąd powiedział, że może dać na to czas w ramach rozprawy, mec. Wierzchowski zauważył, że w sądzie nie ma prezesa Just Jacka Jurka (powód nie ma takiego obowiązku - PAP), z którym rozmowy były prowadzone.
Mec. Stefan Jaworski, stający przed sądem w imieniu obu spółek odparł na to, że obecny w sądzie wiceprezes Maciej Korobacz także może prowadzić rozmowy i nie ma przeszkód, by już teraz je sfinalizować. "Proszę nie umniejszać mojej roli w procesie" - apelował Korobacz.
Ostatecznie sąd dał stronom dwa tygodnie na pertraktacje ugodowe, których finał - jeśli dojdzie do skutku - zostanie ogłoszony na rozprawie 17 maja. Jeśli nic z nich nie wyjdzie - zacznie się zwyczajny cywilny proces z przesłuchaniami świadków.
Na początku kwietnia Kurski przegrał pierwszy z procesów w związku z tzw. aferą billboardową, który wytoczyli mu Donald Tusk i PO. Jak zdecydował sąd, poseł PiS ma przeprosić Tuska i PO za sugestię, że kampanię prezydencką Tuska pośrednio finansował PZU. Kurski ma też wpłacić 15 tys. zł na rzecz Caritas Polska.
Powodem wytoczenia przez Tuska i PO procesu była wypowiedź Kurskiego w TVN, gdzie mówił, że w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 proc. wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO.
To w kolejnych wypowiedziach posła właśnie na ten temat pojawiły się sugestie o "wyprowadzaniu milionów złotych" przez firmy reklamowe Just i Media Concept, które skierowały sprawę do sądu. Kurski już po zakończeniu procesu z PO i Tuskiem poinformował, że będzie w tych sprawach dążył do ugody.
Takim właśnie rozwiązaniem zakończył się proces cywilny wytoczony Kurskiemu przez byłą dyrektor ds. marketingu PZU Iwonę Ryniewicz. Uraziły ją stwierdzenia Kurskiego, że docierają do niego informacje, iż Ryniewicz, która "odpowiadała za cały ten proceder", wynosi dokumenty z PZU, "buszuje w biurach", choć nie jest już tam zatrudniona. Ryniewicz uznała, że sugestia Kurskiego, iż wynosiła dokumenty z PZU, była jedną z przyczyn zwolnienia jej z pracy.
W zawartej ugodzie Kurski zobowiązał się do publikacji przeprosin na łamach "Gazety Wyborczej". "Za podanie informacji naruszających jej dobre imię przepraszam Iwonę Ryniewicz" - głosi treść tego oświadczenia.
Całą sprawę badała warszawska prokuratura okręgowa. W grudniu zeszłego roku umorzyła śledztwo, nie stwierdzając, by popełniono przestępstwo.