Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa Orlenu znów na wokandzie

0
Podziel się:

Zeznania złożyła była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik.

Sprawa Orlenu znów na wokandzie
(PAP/Przemek Wierzchowski)

Była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik zeznawała jako świadek w procesie byłego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego i dwóch wysokich rangą oficerów UOP, oskarżonych ws. głośnego zatrzymania w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.

Piwnik powiedziała w środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że o zatrzymaniu dowiedziała się tego samego dnia z głównego wydania wiadomości telewizyjnych. Była minister sprawiedliwości-prokurator generalna przyznała, że wcześniej w gabinecie premiera Leszka Millera odbyła się narada z udziałem Siemiątkowskiego i ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka.

Zeznała, że podczas tego spotkania rozmawiano m.in. o kwestach związanych z bezpieczeństwem energetycznym kraju. _ - Sprawę referował pan Kaczmarek. Nie bardzo wiedziałam, jaka może być moja rola. Gdy spytałam, czy jest coś, co wskazuje na popełnienie przestępstwa, usłyszałam, że nie _ - powiedziała Piwnik.

Jak podkreśliła, nie wiedziała wtedy, że wobec Modrzejewskiego toczy się jakiekolwiek postępowanie. Dodała, że nie docierały do niej żadne informacje o jakichkolwiek kontaktach na linii UOP-prokuratura w tej sprawie.

7 lutego 2002 roku Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 roku ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony, następnego dnia stracił jednak stanowisko. Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej największej polskiej firmy. Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Potem sąd uznał jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono od stawianego mu zarzutu.

Po sześcioletnim śledztwie katowicka prokuratura oskarżyła Siemiątkowskiego, jego ówczesnego zastępcę Mieczysława Tarnowskiego i szefa zarządu śledczego UOP Ryszarda Bieszyńskiego o przekroczenie uprawnień w sprawie zatrzymania prezesa PKN Orlen i bezprawne pozbawienie go wolności. Grozi za to pięć lat więzienia. Oskarżeni odpierają zarzuty; twierdzą, że wykonywali tylko polecenie prokuratury.

Katowicka prokuratura uznała, że chcieli oni uniemożliwić prezesowi podpisanie umowy z J&S, a _ cel jego zatrzymania był inny niż zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania _. W akcie oskarżenia jest mowa m.in., że _ bezprawne zatrzymanie _ prezesa wpłynęło na decyzję rady nadzorczej spółki o odwołaniu go i dlatego było to _ działanie na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego Modrzejewskiego _. Zdaniem prokuratury podsądni wiedzieli, że sprawa Modrzejewskiego z 1998 roku nie może być powodem zatrzymania.

Przez trzy lata śledczy czekali na decyzję prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego o uchyleniu immunitetu prok. Małgorzacie Dukiewicz, nadzorującej postępowanie wobec Modrzejewskiego - jej też chcieli postawić zarzuty. Gdy w 2009 roku odmówiono uchylenia immunitetu, ten wątek umorzono; wtedy przygotowano akt oskarżenia. Proces ruszył w październiku 2010 roku. Ma w nim zeznawać ponad 100 świadków.

Sprawą Modrzejewskiego zajmowała się też sejmowa komisja śledcza, która doniosła o przestępstwie przekroczenia uprawnień prokuratorów ze sprawy. Badała też ona m.in., czy w sprawę byli zaangażowani ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Miller, a także inni ważni urzędnicy i członkowie ówczesnego rządu. Nie znaleziono dowodów na takie działania.

kraj
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)