Prokuratura ponownie zajmie się śledztwem w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 roku. Tak zdecydował warszawski sąd, który rozpatrywał zażalenia na umorzenie dochodzenia w tej sprawie.
Na zdjęciu sędzia Wojciech Łączewski na sali rozpraw.
Sąd uwzględnił część zażaleń. To oznacza, że prokuratorzy już po raz trzeci muszą zająć się sprawą.
Zażalenia złożyli pełnomocnicy części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Jednym z nich był mecenas Piotr Pszczółkowski, który mówił, że nie zgadza się z prokuraturą w ocenie prawnej uchybień centralnych organów państwa. _ Prokuratura twierdzi, że nie są to zaniechania godne tego, by nazwać je przestępstwami _ - powiedział mecenas Pszczółkowski.
W sprawie status pokrzywdzonych miały 382 osoby. Ostatecznie zażalenia złożyło czterech pełnomocników - każdy z nich w imieniu kilku pokrzywdzonych.
Prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Chodziło o przygotowania w okresie od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r.
Śledztwo - po raz pierwszy zakończone w czerwcu 2012 r. - już raz, w marcu zeszłego roku, nakazał wznowić sąd. Prokuratura uznała pierwotnie, że nie ma nikogo, kto mógłby tę decyzję zaskarżyć, bo nikt w tej sprawie nie ma statusu pokrzywdzonego. Sąd - po rozpatrzeniu zażalenia bliskich prezydenta Lecha Kaczyńskiego - nakazał jednak wznowić postępowanie.
W wrześniu 2013 r. prokuratura ponownie umorzyła sprawę. Uzasadnienie umorzenia zawarto w 343-stronnicowym postanowieniu - ze względu na nieprawomocność decyzji nie ujawniono jego szczegółów. Jednak już przy okazji umorzenia z czerwca 2012 r. prokuratura informowała, że dopatrzono się niedociągnięć, ale nie uznano ich za przestępstwo.
Czytaj więcej w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej