Osoby, które przez strajk listonoszy nie otrzymały przesyłek i poniosły przez to straty, mogą na poczcie składać reklamacje. Mają na to jednak tylko 30 dni od dnia nadania listu – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Przepisy dot. reklamacji znajdują się w regulaminie Poczty Polskiej, a także w prawie pocztowym. Skargę na to, iż ważny list lub przesyłkę otrzymaliśmy zbyt późno, można wnieść ustnie lub pisemnie na każdej poczcie. Poczta może jednak argumentować, że strajk pocztowców to tzw. siła wyższa, która zwalnia od odpowiedzialności. Sporne kwestie może rozstrzygnąć sąd.
Urząd Komunikacji Elektronicznej przypomina jednak, że samo opóźnienie zwykłej przesyłki nie wystarczy, aby otrzymać jakąś rekompensatę. Trzeba udowodnić, że z tej przyczyny ponieśliśmy stratę - czytamy w dzienniku.
Niestety, w przypadku kiedy nie zapłaciliśmy na czas faktury , bo nie dostaliśmy jej na czas, z dochodzeniem odszkodowania może być kłopot. UOKiK przypomina, że w większości umów odbiorca usług, który nie otrzyma faktury, powinien poinformować o tym dostawcę.Podstawą uchylenia się od tych żądań może być zarzut braku należytej staranności lub brak współdziałania w wykonaniu zobowiązania ze strony usługodawcy. Zapewne jednak trzeba będzie swoich racji dochodzić przed sądem – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Na strajku skorzystali inni. Zamknięte urzędy pocztowe napędziły klientów sieciom, które przyjmują płatności za comiesięczne rachunki w sklepowych kasach czy na stacjach benzynowych – pisze kolei „Gazeta Wyborcza”. Z szacunków wynika, że miesięcznie za pośrednictwem poczty płacone są należności za prąd, gaz i telefon na łączną kwotę około miliona złotych. Na strajku pocztowców skorzystały prywatne punkty pośredników płatności. Średnio ich obroty wzrosły o 30 procent.