Belgijska policja zidentyfikowała mężczyznę podejrzanego o groźby pod adresem dziennika_ _. Redakcja gazety została po południu ewakuowana, gdy anonimowa osoba poinformowała o bombie w budynku.
W tym samym czasie ulicami Brukseli przeszedł kilkutysięczny marsz protestu wobec przemocy. Zorganizowano go kilka dni po ataku terrorystycznym na dwutygodnik satyryczny Charlie Hebdo w Paryżu, w którym zginęło 12 osób.
Podejrzanym jest 53-letni mężczyzna, który w 1999 roku podłożył bombę pod siedzibę partii flamandzkich nacjonalistów. Wtedy nie było ofiar, skończyło się tylko na zniszczeniach budynku.
Belgijska policja zamierza zatrzymać podejrzanego, ale - jak informuje gazeta Le Soir - sprawdzane są też inne tropy. Osoba, która dziś zadzwoniła do redakcji z pogróżkami, nie podała nazwiska. Miała powiedzieć, że jest ze skrajnej lewicy, że w budynku wkrótce wybuchnie bomba i że gazeta za bardzo zaangażowała się w sprawę Charlie Hebdo, która - jak się wyraziła - jest pożywką dla skrajnej prawicy.
Do budynku redakcji nadal wstęp jest zabroniony. Psy policyjne cały czas szukają ładunków wybuchowych.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Operacja antyterrorystyczna w całej Francji Bierze w niej udział 88 tysięcy osób - przedstawicieli różnych służb mundurowych, z tego niemal 10 tysięcy w stolicy. Paryż przypomina oblężoną fortecę. | |
Znów alarm w Australii i szokująca relacja po ataku w Sydney Jednostki specjalne przeczesują jeden z rządowych budynków w Canberze. Nie cichną komentarze po tragicznym szturmie policji w Sydney. | |
Samobójczy zamach na francuską szkołę Celem zamachu była jedna z najstarszych i najbardziej prestiżowych placówek oświatowych w stolicy Afganistanu - Esteqlal. |