[aktualizacja 11:32]
Załoga była źle przygotowana do lotu, pilot nie miał uprawnień, a systemy świetlne na lotnisku w Smoleńsku niekompletne. Na pokładzie Tu-154 nie było materiałów wybuchowych, ani środków trujących. Komisja nie stwierdziła nacisków na załogę w celu wymuszenia lądowania - to ustalenia Raportu Millera.href="http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/wiemy;co;tak;naprawde;wydarzylo;sie;w;smolensku,144,0,882832.html">
- _ Komisja zakończyła badanie wypadku Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 czasu warszawskiego uległ wypadkowi i został zniszczony ze skutkiem śmiertelnym dla wszystkich członków załogi i pasażerów _ - podkreśla szef MSWiA i dodaje, że raport ma 328 stron i pięć załączników.
_ Przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią _- czytamy w raporcie.
Zobacz transmisję na żywo z konferencji Jerzego Millera:
Ustalenia Komisji Millera:
Według raportu czynnikami _ mającymi wpływ na zdarzenie lotnicze _ było:
- niekontrolowanie wysokości za pomocą wysokościomierza barometrycznego podczas wykonywania podejścia nieprecyzyjnego;
- brak reakcji załogi na komunikaty _ Pull up _ generowane przez system TAWS;
- próba odejścia na drugi krąg przy wykorzystaniu zakresu pracy układu automatycznego sterowania samolotem - automatyczne _ odejście _;
- przekazywanie przez KSL (kierownika strefy lądowania z wieży w Smoleńsku) załodze informacji o prawidłowym położeniu samolotu względem progu drogi startowej, ścieżki schodzenia i kursu, co mogło utwierdzać załogę w przekonaniu o prawidłowym wykonywaniu podejścia, gdy w rzeczywistości samolot znajdował się poza strefą dopuszczalnych odchyleń;
- niepoinformowanie załogi przez KSL o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i zbyt późne wydanie komendy do przejścia do lotu poziomego;
- nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36. specjalnym pułku lotniczym na samolotach Tu-154M.
Według raportu _ okolicznościami sprzyjającymi _ katastrofie były:
niewłaściwa współpraca załogi powodująca nadmierne obciążenie dowódcy statku powietrznego w ostatniej fazie lotu;
- niedostateczne przygotowanie załogi do lotu;
- niedostateczna wiedza członków załogi w zakresie funkcjonowania systemów samolotu oraz ich ograniczeń;
- niewłaściwe wzajemne monitorowanie czynności członków załogi oraz brak reakcji na popełniane błędy;
- nieprawidłowy dobór składu załogi do realizacji zaplanowanego zadania;
- nieskuteczny bezpośredni nadzór Dowództwa Sił Powietrznych nad szkoleniem lotniczym w 36. pułku;
- nieopracowanie w 36. pułku procedur dotyczących działania załogi w przypadku: niespełnienia kryteriów ustabilizowanego podejścia, korzystania z radiowysokościomierza przy wyznaczaniu wysokości alarmowej dla różnych rodzajów podejść i podziału czynności w załodze wieloosobowej;
sporadyczne zabezpieczanie lotów przez KSL w ciągu ostatnich 12 miesięcy, w szczególności w trudnych warunkach atmosferycznych oraz brak praktycznego przygotowania na stanowisku KSL na lotnisku Smoleńsk Północny
Co jeszcze ustaliła komisja?
Pobierz pełną wersję raportu Komisji Millera (plik .pdf)
Zdaniem komisji samolot był sprawny technicznie do momentu zderzenie z ziemią. Badania urządzeń samolotu zostały wykonane w USA. - _ Z badania wynika, że urządzenia były sprawne a komendy wydawane przez system TAWS były prawidłowe _ - mówi przedstawiciel komisji.
Analiza wykazała, że kierownik strefy lądowania podawał błędne komendy załodze Tu-154. Nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych, środków trujących i materiałów promieniotwórczych na pokładzie samolotu.
W czasie pobytu na miejscu katastrofy polska komisja stwierdziła, że system świetlny na lotnisku w Smoleńsku był niekompletny i niesprawny. Przeprowadzone zostały rozmowy z osobami, które brały udział w sprowadzaniu polskiego samolotu na ziemię.
Komisja dokonała w Moskwie odczytu rejestratorów, z których wynikało, że załoga nie chciała lądować, a jedynie wykonać próbne podejście
Komisja badała organizację lotów do Smoleńska, które miały miejsce w dniach 7 i 10 kwietnia. Organizatorem lotu 7 kwietnia była Kancelaria Premiera, 19 kwietnia Kancelaria Prezydenta. Urzędy powinny na 14 dni przed lotem złożyć zapotrzebowanie na lot. _ Zapotrzebowanie na lot o statusie HEAD 10 kwietnia było złożone w terminie. Na lot 7 kwietnia było złożone po terminie. Takie praktyki były nagminne - _mówi pilot Maciej Lasek.
Przedstawiciele komisji podkreślają, że w dniu lot członkowie załogi - poza technikiem pokładowym - nie mieli uprawnień do wykonywania lotów na samolocie Tu-154, a brak lotów szkoleniowych na symulatorach zagrażał bezpieczeństwu lotów.
By sprostać zapotrzebowaniu dysponentów zmieniona została liczba miejsc pasażerskich z 90 na 100. I choć nie wpłynęło to na katastrofę, to samolot nie powinien latać.
Komisja badała też stan lotniska. Zwróciła uwagę na duże zadrzewienie, które mogło zakłócać pracę radiolokatora i obserwację strefy lotów przez kierownika strefy lotów. Według ustaleń komisji wysokość drzewa, po którym nastąpiło oderwanie lewego skrzydła samolotu była zgodna z przepisami.
Wiele lamp na lotnisku było niesprawnych, a wiele z nich było zasłoniętych przez drzewa. - _ Lotnisko Smoleńsk Północny nie zapewniało bezpieczeństwa lądowania samolotów, zwłaszcza przy ograniczonej widoczności _- mówi Lasek.
Komisja ustaliła, że kontroler strefy lądowania przekazał błędne informacje na temat znajdowania się na ścieżce podejścia do lądowania. W odległości 2700 metrów od lotniska samolot przeciął wysokość ścieżki zniżania i zaczął znajdować się poniżej niej. - _ Wtedy pojawia się komunikat Pull Up. To jest nakaz przerwania podejścia, zwiększenia mocy silnika i odejścia na drugi krąg lądowania _ - podkreśla Wiesław Jedynak, ekspert komisji.
Dowódca powiedział odchodzimy na wysokości 39 metrów. Było już na to za późno. - _ To nie drzewo było za wysokie, to samolot był za nisko _ - mówi Jedynak i dodaje, że załoga rozbiła się nie dlatego, że przepisy były złe, ale dlatego, że nie stosowano się do nich.
Brzemienna w skutkach okazała się decyzja o wykonaniu odejście _ w automacie. Fakt, że załoga wykorzystała wysokościomierze radiowe, a nie barometrycznego podczas wykonywania podejścia nieprecyzyjnego także miał duże znaczenie dla przebiegu dramatycznych wydarzeń. Załoga ignorowała też ostrzeżenia systemu TAWS. _
_ - Decyzje załogi były prawidłowe, ale załoga nie potrafiła ich właściwie zrealizować. Ale nie było nawyku jak takie decyzje realizować w trudnych warunkach atmosferycznych - mówi Jerzy Miller i dodaje, że z reguły loty maszyn 36. pułku były wykonywane na lotniska, na których był system ILS i w dobrych warunkach atmosferycznych. _
_ - Załoga podjęła decyzję o odejściu na drugi krąg. Podkreślam to, bo są ekspertyzy mówiące, że była zdeterminowana, by lądować. To nie byli samobójcy - mówi minister. _
Czytaj w Money.pl | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/90/t95322.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/zylicz;w;raporcie;millera;przewazaja;polskie;bledy,143,0,882575.html) | _ W raporcie Millera przewaga naszych błędów _ Zdecydowana większość błędów w sprawie katastrofy smoleńskiej leży po stronie polskiej - powiedział członek komisji Jerzego Millera. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/152/t103320.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/rodziny;smolenskie;podzielone;w;sprawie;raportu;millera,212,0,882388.html) | Nie dojadą z wakacji na raport Millera Na prezentacji raportu szefa MSWiA Jerzego Millera pojawią się córka Zbigniewa Wassermanna - Małgorzata i żona Przemysława Gosiewskiego - Beata. |