Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pracownik banku pójdzie do więzienia za kradzież?

0
Podziel się:

Kary 4,5 roku więzienia domaga się prokurator dla 24-letniego byłego pracownika kutnowskiego banku, oskarżonego o wyłudzenie z kont klientów niemal 800 tys. zł.

Pracownik banku pójdzie do więzienia za kradzież?
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Kary 4,5 roku więzienia domaga się prokurator dla 24-letniego byłego pracownika kutnowskiego banku, oskarżonego o wyłudzenie z kont klientów niemal 800 tys. zł. Mężczyzna przyznał się do winy. Obrona wniosła o jak najłagodniejszą karę.

Proces zakończył się dzisiaj przed łódzkim sądem okręgowym po dwóch rozprawach. Prokuratura i obrona nie porozumiały się ws. dobrowolnego poddania się karze przez oskarżonego.

Na poprzedniej rozprawie 24-letni Robert F. przyznał się do winy. Mówił, że jest uzależniony od hazardu i chce poddać się terapii. Złożył wniosek o ograniczenie przewodu sądowego i wymierzenie mu kary roku bezwzględnego więzienia i 10 tys. zł grzywny. Na taką karę nie zgodziła się jednak prokuratura. Oskarżenie domagało się początkowo dla Roberta F. kary 1,5 roku więzienia i zażądało całkowitego naprawienia przez niego szkody.

Na dzisiejszej rozprawie - z uwagi na przyznanie się oskarżonego i złożone przez niego obszerne wyjaśnienia - sąd zrezygnował z przesłuchania świadków i zamknął przewód. Prokuratura - niespodziewanie dla obrony - zaostrzyła swoje żądanie. Domaga się kary 4,5 roku więzienia, całkowitego naprawienia szkody i 10 tys. zł grzywny.

Obrona wniosła o jak najłagodniejszy wymiar kary. Zwróciła uwagę, że prokuratura z nieznanych przyczyn wycofała się z wcześniejszych zapowiedzi dotyczących wymiaru kary. Jej zdaniem na wymiar kary powinien mieć wpływ fakt, że mężczyzna jest uzależniony od hazardu - co stwierdzili biegli - i powinien zostać poddany terapii. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do piątku, 22 czerwca.

Robert F. był asystentem ds. sprzedaży w jednym z kutnowskich banków. Z ustaleń prokuratury wynika, że od lipca do września ub. roku ukradł z kont czterech klientów banku ponad 790 tys. zł.

Według śledczych mężczyzna, pod pretekstem wykonania operacji bankowych, podstępem uzyskał hasła do konta internetowego jednego z klientów; z konta ukradł łącznie ponad 350 tys. zł. Pieniądze stracił na sportowych zakładach bukmacherskich.

Później - wykorzystując fakt, że miał dostęp do poufnych danych - włamał się do kont trzech innych klientów banku. Wykorzystał do tego tzw. pakiety aktywacyjne, w których zawarte są poufne informacje, a których właściciele kont nie odebrali. W ten sposób aktywował dostęp przez internet do rachunków, ustalając własne hasła. Wpisał też numer swojego telefonu komórkowego, na który otrzymywał kody do zatwierdzenia transakcji, zapewniając sobie swobodny dostęp do rachunków klientów.

Zdaniem śledczych wyłudzone pieniądze przelewał na własny rachunek, konto swojej znajomej, która przebywała za granicą, oraz bezpośrednio na konto firmy bukmacherskiej. Prokuratura zarzuca mu także podrabianie umów dotyczących korzystania z usług bankowych tj. umów na prowadzenie rachunku czy dotyczących kart kredytowych. Wykorzystywał do tego dane swoich znajomych. Według śledczych mężczyzna chciał w ten sposób wykazać się aktywnością przed kierownictwem banku.

W śledztwie i przed sądem 24-latek przyznał się do winy. Jak wyjaśniał zabierał środki z lokat bankowych klientów, bo grał w zakładach sportowych i pieniądze przelewał na konto firmy bukmacherskiej. Utrzymywał, że od lat młodzieńczych jest uzależniony od hazardu.

Potwierdzili to biegli psychiatrzy. Po badaniach uznali, że mężczyzna jest poczytalny, ale jest uzależniony od hazardu i wymaga terapii. 24-latek przebywa w areszcie. Za oszustwa znacznej wartości grozi kara do 10 lat więzienia.

Czytaj więcej w Money.pl
W sprytny sposób obrabowali bank w stolicy Przed rokiem do banku w centrum Warszawy przyszedł mężczyzna, który - legitymując się dowodem osobistym klienta - zerwał lokatę, na której znajdowało się 3,2 mln zł.
Firmowe to niczyje. Tak Polak kradnie w pracy Chodzimy na lewe zwolnienia. Spóźniamy się do pracy i załatwiamy w niej prywatne sprawy. Gdy szef nie widzi - kradniemy co popadnie.
Sądzi się z dwoma bankami. Poszło o toalety Przeprosin i 15 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne domaga się 84-letni mężczyzna od dwóch stołecznych banków.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)