Alarm okazał się fałszywy. Lekarze potwierdzili, że kobieta, która trafiła wczoraj do jednego z berlińskich szpitali, nie była chora na ebolę.
Testy krwi nie wykazały obecności wirusa eboli. Lekarze podejrzewają, że kobieta, która niedawno wróciła z Nigerii, choruje na malarię.
Przypadek 30-latki, która pojawiła się w berlińskim biurze pośrednictwa pracy z objawami ostrej infekcji wirusowej wywołał alarm w niemieckiej stolicy. Kobieta twierdziła, że podczas pobytu w Nigerii mogła mieć kontakt z chorymi na ebolę.
Straż pożarna i policja zamknęły cały budynek agencji pośrednictwa pracy. Osoby, które rozmawiały z chorą kobietą, przez kilka godzin nie mogły wrócić do domów. Chorą umieszczono w izolatce.
Epidemia groźnego wirusa eboli rozprzestrzenia się w czterech krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii. Choroba doprowadziła już do śmierci ponad 1200 osób.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Prezydent wprowadziła godzinę policyjną Prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf ogłosiła kwarantannę w jednej z dzielnic stolicy kraju Monrovii aby zahamować rozprzestrzenianie się wirusa Ebola. | |
Co się stało z chorymi na Ebolę, którzy uciekli? W sobotę wieczorem centrum leczenia Eboli w slumsach West Point zostało zaatakowane i splądrowane przez rozgniewany tłum. | |
WHO o ryzyku zarażenia Ebolą w samolocie Organizacja uspokaja, że zarazek nie rozprzestrzenia się drogą kropelkową, tak jak grypa czy przeziębienia. |