Nadal nie ma ustawy, która regulowałaby bezpieczeństwo na stoku i zasady funkcjonowania wyciągów i tras narciarskich. Chodzi o uregulowania dot. ubezpieczenia narciarzy, kar za nieostrożną jazdę czy warunki wyznaczania nowych tras - czytamy w sobotniej „Rzeczpospolitej".
W zeszłym roku rozpoczęto zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, niestety nie udało się ich zgromadzić 100 tysięcy (wówczas obywatelski projekt może zostać zgłoszony do Sejmu) - czytamy w gazecie.
W parlamencie od roku leży projekt ustawy o korzystaniu z nieruchomości do celów związanych z narciarstwem autorstwa LPR. Wprowadza on jednak tylko tzw. prawo śniegu. Mówi ono o tym, że stawiający wyciągi narciarskie mogliby od właścicieli gruntów żądać by nie utrudniali im stawiania urządzeń, zaśnieżania stoków, a także nie zamykali tras. Za to mieliby płacić wynagrodzenie właścicielom działek. Te propozycje nie podobają się góralom i części ekologów. Projekt obywatelski zawierał lepsze propozycje dot. funkcjonowania tras - podaje dziennik.
Ponadto projekt nie rozwiązuje jednak innych kwestii - obowiązkowego ubezpieczenia i mandatów, czyli bezpieczeństwa na stoku
Mimo to do poprawienia bezpieczeństwa konieczna nie jest ustawa, wystarczy rozporządzenie, które zresztą istnieje( rozp. w sprawie określenia warunków bezpieczeństwa osób przebywających w górach ( Dz.U. z 1997r. nr 57, poz. 358) . Nakazuje ono stosowanie zasad Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Niestety zbyt mało narciarzy go zna i respektuje. Często sprawcy wypadków pozostają bezkarni.