*Dwaj inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie mieli za łapówki pomagać gangsterowi "Masie" w walce z tropiącym go Urzędem Kontroli Skarbowej - pisze "Życie Warszawy". *
Jarosław S., pseudonim "Masa", stał się sławny, gdy został świadkiem koronnym i zaczął zeznawać przeciwko kolegom-gangsterom.
Urzędnicy skarbówki zostali oskarżeni o przyjęcie korzyści majątkowej i osobistej od Jarosława S. w związku z pełnieniem funkcji publicznej - potwierdziła "Życiu Warszawy" rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To dzięki nim "Masa" wychodził cało z potyczek z fiskusem, a jego lewe pieniądze przemieniały się w dochody z legalnych źródeł.
Policja i prokuratura podejrzewały, że ogromny majątek zdobył w przestępczy sposób, ale kontrole skarbówki nic nie wykazywały.
Dziennik pisze, że oskarżony inspektor Jacek W. zamiast sprawdzać zeznania podatkowe "Masy", miał podpowiadać gangsterowi, jak cało wyjść z opresji. Kazał mu sporządzić kilka "lewych" kwitów, by wykazać źródła przychodu. Nawiązał też kontakt z kolegą z UKS, Cezarym K. Finał kontroli był pomyślny - okazało się, że "Masa" ma legalne dochody i zarabia więcej, niż wydaje.
Sprawa wyszła na jaw, gdy "Masa" został świadkiem koronnym i przyznał prokuratorom, że dał inspektorom łapówki. Cezaremu K. fundował też zakrapiane alkoholem biesiady w swoim klubie Planeta. "Masa", dziś świadek koronny, za lewe PIT-y i łapówki nie poniesie żadnej kary - pisze "Życie Warszawy".