Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Manifestacja przed komisariatem policji w Gdańsku

0
Podziel się:

Kilkaset osób przeszło ulicami Gdańska, by pod posterunkiem domagać się wyjaśniania śmierci młodego mężczyzny.

Manifestacja przed komisariatem policji w Gdańsku
(PAP/Piotr Pędziszewski)

Około 300 osób uczestniczyło w Gdańsku w manifestacji przed komisariatem policji dotyczącej śmierci 30-latka. Według protestujących przyczyną zgonu mężczyzny, do którego doszło dwa tygodnie temu, było brutalne pobicie przez funkcjonariuszy.

Demonstrujący przeszli ulicami dzielnicy Dolny Wrzeszcz pod budynek komisariatu policji. Po drodze przed jedną z kamienic, gdzie policja zatrzymała Pawła Tomasika (ojciec ofiary zgodził się na podanie jego nazwiska) zapalono znicze.

Pod siedzibą policji manifestujący skandowali m.in. _ mordercy _ i _ gestapo _, złożyli także zapalone znicze oraz pogrzebowy wieniec ze zdjęciem Tomasika.

W tłumie były też transparenty z takimi napisami jak: _ Ustrój się zmienił, metody te same _, _ Dość bezkarnej przemocy policji _, _ Stop przemocy policji _, _ Stop mundurowej przemocy _, _ Domagamy się ukarania winnych śmierci Pawła _. Czerwoną farbą na białym płótnie wymalowano słowo _ Mordercy _. Część ludzi miała też na sobie koszulki z czarno-białym zdjęciem Tomasika, trzymającego na rękach 3,5 letnią córkę.

_ - Żądamy wyjaśnienia tej sprawy i brutalnego pobicia na śmierć mojego syna. Jego stan był nie do opisania _ - powiedział ojciec 30-latka dziękując zebranym za udział w godzinnej pikiecie i przemarszu.

Jeden z demonstrujących Łukasz Muzioł zapewniał, że sprawa śmierci mieszkańca Gdańska nie będzie zapomniana aż do pełnego jej wyjaśnienia.

_ Nie odpuścimy tego. Ci ludzie czują się bezkarni i dlatego biją, a czasami zabijają. Zwracam się też do policjantów, aby wyplenili ze swoich szeregów czarne owce _ - mówił Muzioł. Podczas demonstracji pod komisariatem nikt z policjantów nie wyszedł do protestujących. Tomasik zmarł 5 sierpnia w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

Jak informowała wcześniej rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, z dotychczasowych ustaleń wynika, że 4 sierpnia około południa funkcjonariusze z III Komisariatu Policji w Gdańsku podjęli interwencję na jednej z ulic Dolnego Wrzeszcza.

Ze zgłoszenia wynikało, że mężczyzna, którym okazał się potem Tomasik, próbował dostać się przez znajdujące się na parterze budynku okno, do mieszkania 72-letniego mężczyzny. Według relacji tego ostatniego, 30-latek rzucał w niego doniczkami z kwiatami i groził mu, że go zabije.

Wawryniuk poinformowała, że podczas zatrzymania 30-latek stawiał opór i nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. Użyto więc wobec niego miotacza gazu i leżącemu na ziemi założono kajdanki. Podczas umieszczania w radiowozie mężczyzna kopnął w brzuch jednego z funkcjonariuszy i groził mu zabójstwem. Zatrzymany ponownie został położony na brzuchu i obezwładniony.

W związku z tym, że mężczyzna była nadal agresywny, przy wyprowadzaniu go z radiowozu potrzebni byli dodatkowi policjanci. _ Z uwagi na coraz silniejsze pobudzenie zatrzymanego wezwano pogotowie ratunkowe. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki, mężczyzna nagle stracił przytomność. Policjanci podjęli akcję reanimacyjną, która była prowadzona do czasu przyjazdu lekarza _ - napisała w komunikacie rzeczniczka gdańskiej prokuratury.

Jak podała Wawryniuk, ze wstępnej opinii sądowo-lekarskiej po sekcji zwłok wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny była _ ostra niewydolność krążenia i oddychania _. _ Przy czym na tym etapie biegli nie ustalili przyczyny i mechanizmu śmierci. Natomiast jako przyczynę zgonu wykluczyli: uraz mechaniczny, termiczny, porażenie prądem oraz zatrucie substancjami _ - zaznaczyła.

Śledztwo ws. wyjaśnienia okoliczności śmierci 30-latka prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kartuzach.

wiadomości
wiadmomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)