Tysiące ludzi próbowały różnymi sposobami dostać się na stambulski plac Taksim w nocy z soboty na niedzielę, po tym jak policja oczyściła plac i przylegający doń park Gezi z okupujących je od ponad dwóch tygodni demonstrantów.
_ - Przez prawie całą noc próbowałem różnymi sposobami dostać się na Taksim _ - powiedział PAP socjolog San, na co dzień mieszkający po azjatyckiej stronie miasta w znanej z postępowych poglądów dzielnicy Kadikoy.
San, który od początku uczestniczył w protestach, codziennie ochotniczo zbierając śmieci w centrum Stambułu, próbował razem z wieloma mieszkańcami azjatyckiej strony miasta przejść pieszo przez bosforski most. _ - Zawróciłem o 5 rano. Most zablokowała policja, przepychaliśmy się z nimi godzinami, ale rzucili za dużo gazu, polewali wodą, nie daliśmy rady _ - opowiada. San twierdzi, że w niedzielę po południu będzie jeszcze raz próbował przedostać się do europejskiej części miasta.
Media społecznościowe informują, że na razie promy na Bosforze nie działają, policja postawiła barykady w niektórych kluczowych punktach Stambułu i zamknęła kilka centralnych stacji metra.
Co więcej, gubernator Stambułu Huseyin Avni Mutlu ogłosił, że osoby starające się wejść na Taksim będą traktowane jak terroryści.
_ - Policja aresztuje każdego, kto chce wejść na plac - _powiedziała dziś w południe uczestnicząca w protestach turecka dziennikarka Emel, znajdująca się obecnie w jednej z ulic wiodących na plac. Zabierają ludziom maski przeciwgazowe. Mnie już moją zabrali. _ Jestem bezbronna _ - dodała.
Wieści o starciach między policjantami a ludnością usiłującą się przedostać do centrum Stambułu napływały do internetu przez całą noc także z innych dzielnic. Facebook był pełen zdjęć z marszu co najmniej kilku tysięcy alawitów, zatrzymanych na autostradzie do centrum z dzielnicy Gazi (20 km od Taksim).
_ - Zostaliśmy zablokowani przez policję. Wywiązała się walka, musieliśmy zawrócić. Policja była bezlitosna, to było najgorsze starcie, jakie do tej pory widziałam _ - powiedziała jedna z jego uczestniczek.
Raporty o wyjątkowej brutalności tureckiej policji były publikowane przez całą noc na Facebooku i Twitterze.
Fotografie i krótkie filmy wideo z tego, co się działo w Stambule, Ankarze, Izmirze i Adanie, pokazywały ulice wypełnione łzawiącym gazem, policyjne polewaczki w akcji, ludzi krztuszących się od gazu w lobby jednego z dużych hotelów przy Taksim, w którym schronienie próbowały znaleźć setki poszkodowanych demonstrantów; wreszcie różne zbliżenia fizycznych obrażeń odniesionych przez protestujących, które w zajmujących się nimi lekarzach wzbudziły podejrzenie, iż w wodzie używanej przez policję do oblewania tłumu, znajdował się roztwór jakiegoś kwasu.
_ - Nie wiemy, czego używają, ale w tej wodzie jest coś, co wywołuje czerwone plamy na skórze, a w ekstremalnych przypadkach poważne oparzenia, podobne do tych spowodowanych przez słońce _ - powiedziała Ezgi Ariduru, rzeczniczka punktu medycznego w parku Gezi.
Ochotnicy z tego punktu w dalszym ciągu starają się działać. _ - Ewakuowaliśmy sprzęt i lekarstwa w bezpieczne miejsce. Czekamy na informacje, co dalej _ - powiedziała Ariduru.
Z parku została także ewakuowana ochotnicza stacja radiowa Gezi Radyo, która przez całą noc nadawała informacje o tym, co się dzieje zarówno w Stambule, jak i w innych miastach.
Jedna z pracujących w niej ochotniczek powiedziała, że pomimo zapewnień rzecznika stambulskiej policji, że protestujący w parku byli kilkakrotnie wzywani do opuszczenia parku przed atakiem, większość ze znajdujących się tam ludzi, tak naprawdę nic nie słyszała. _ W parku było bardzo wiele ludzi. Była sobota, przyszły całe rodziny z dziećmi, panował gwar. Zanim zorientowaliśmy się o co chodzi, zakłębiło się od policjantów _ - mówi ochotniczka.
Dodała, że wiele z dzieci w parku podczas ataku policji straciło w zamieszaniu kontakt z rodzicami i zostało ewakuowanych przez protestujących do hotelu Divan, który potem został obrzucony gazem i zajęty przez oddziały policji. Policja aresztowała wszystkich rannych znajdujących się w hotelu.
Według rządowych źródeł w potyczkach, jakie miały miejsce ostatniej nocy w całej Turcji, zostało rannych około 50 osób. Związek lekarzy tureckich nie opublikował jeszcze swoich danych, ale wielu demonstrujących podejrzewa, że liczba jest o wiele wyższa od oficjalnie podanej. Krążą także pogłoski o wysokiej liczbie aresztowanych. Kilku aktywistów informujących prasę w mediach społecznościowych o protestach napisało w niedzielę, że zatrzymani _ znikają _.
_ Nikt nie wie, dokąd są zabierani. To bardzo niepokojące _ - napisał jeden z aktywistów w e-mailu.
Platforma Solidarność z Taksim wezwała demonstrantów do ponownego gromadzenia się w niedzielę po południu w centrum Stambułu. Razem mają iść z powrotem na Taksim.
_ - Osobiście nie jestem pewna, czy to najlepszy pomysł - mówi Ariduru. - Może powinniśmy im plac na jeden dzień oddać i wrócić jutro _.
Emre, jeden z dziennikarzy społecznościowych raportujący z okolic placu, powiedział, że policjanci zburzyli barykady protestujących i budują własne. - _ To jest jak wojna _ - mówi Emre. _ - Tylko że oni mają broń, a my - nie _.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Turcja: Sytuacja w Stambule wciąż się pogarsza Jak poinformowała agencja Reutera powołując się na świadków, na głównej alei prowadzącej do placu Taksim wzniesiono barykady. | |
Gorąco w Turcji. Policja atakuje Oddziały penetrują park. Wjechały tam koparki i ciężarówki. Policja nie wpuszcza do środka dziennikarzy. | |
Manifestanci na to nie pójdą. Opór trwa Studenci okupujący park Gezi w Stambule oświadczyli , że zamierzają kontynuować swój protest. |