Warszawscy policjanci zatrzymali listonosza, który sfingował napad na samego siebie. Razem z doręczycielem wpadł jego wspólnik. Obu grozi do pięciu lat więzienia - poinformowała Komenda Stołeczna Policji.
O rozboju - jak się potem okazało fikcyjnym - funkcjonariusze zostali powiadomieni 9 października. _ - Z relacji mężczyzny wynikało, że został napadnięty w rejonie ul. Modzelewskiego na Mokotowie. Mówił, że kiedy wszedł do zsypu, gdzie zazwyczaj zostawiał swój rower oraz wózek z przesyłkami, został pobity i okradziony; sprawcy uderzyli go w twarz, obezwładnili gazem, a potem przykuli kajdankami i ukradli gotówkę przeznaczoną na wypłatę przekazów _ - powiedział rzecznik prasowy KSP asp. Mariusz Mrozek.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP w stołecznej policji, wezwani na miejsce funkcjonariusze zastali listonosza przykutego kajdankami do grzejnika. Łupem złodziei padło kilkadziesiąt tysięcy złotych, które pracownik poczty miał doręczyć tego dnia.
W trakcie dochodzenia policjanci ustalili, że związek z przestępstwem może mieć 39-letni Marcin Z. _ - Kiedy jednak okazało się, że 39-latek prawdopodobnie zna się z pokrzywdzonym i w dniu zdarzenia kontaktował się z nim, funkcjonariusze zaczęli podejrzewać, że rozbój został sfingowany _ - powiedział Mrozek.
62-letni listonosz został zatrzymany; przyznał, że do żadnego napadu nie doszło. Zatrzymano też Marcina Z. Obu prokurator postawił zarzuty przywłaszczenia powierzonych pieniędzy i składania fałszywych zeznań. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Sąd aresztował Marcina Z. na trzy miesiące. Wobec listonosza zastosował dozór policyjny.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1318402205&de=1326322800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&s%5B1%5D=oilc&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>