Miniony rok był kolejnym, w którym polskim sądom przybyło ponad pół miliona spraw. Spora ich część to procesy karne.
Oficjalne dane zbierane w Ministerstwie Sprawiedliwości nie napawają optymizmem - pisze"Rzeczpospolita.
Wyraźnie wskazują tendencję wzrostową, jeśli chodzi o poziom przestępczości. _ W 1999 r. do sądów w kraju wpłynęło 880985 spraw karnych, w pierwszej połowie 2007 r. było ich już 1 362 549. Oznacza to, że wciągu ostatnich siedmiu lat liczba procesów z aktem oskarżenia wzrosła o 300 proc _.
Z analizy danych wynika także, że polskie sądy w 1999 r. skazały prawie 208 tys. osób, a w 2006 r. - blisko 463 tys. Czy to oznacza, że stały się surowsze? Eksperci są zgodni: więcej spraw to więcej skazań. Ponadto sądy potrafią sprawniej procedować i nadrabiać zaległości - tylko takie wnioski usłyszeliśmy.
"Na liczebność spraw wpływa z pewnością wprowadzenie do kodeksu karnego (od 15 grudnia 2000 r.) jako przestępstwa jazdy po pijanemu. To co najmniej 100 tys. spraw rocznie" - powiedział "Rz" prof. Zbigniew Hołda z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Mniej spraw jest też umarzanych na etapie postępowania prokuratorskiego.
"Prokuratorzy działają zachowawczo. Wolą skierować sprawę do sądu, aby ten podjął decyzję o umorzeniu postępowania" - dodaje prof. Zbigniew Ćwiąkalski z UJ.
Dlaczego? Według gazety, z obawy przed przełożonymi i opinią publiczną.
Natomiast eksperci próbują szukać przyczyn tego stanu rzeczy także gdzie indziej.
W minionym roku do sądów okręgowych trafiło o 12 tys. spraw więcej niż w 2005 r. Większość dotyczyła wyroków łącznych, a one w statystyce rejestrowane są jako nowe. Tak powstaje paradoks - im więcej sądy kończą spraw, tym częściej oskarżeni korzystają z prawa do wyroku łącznego, korzystniejszego dla nich. Chodzi o karę łączną dla osoby prawomocnie skazanej wyrokami różnych sądów.