Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Katowicka prokuratura zaprzecza, że prześwietlała polityków lewicy

0
Podziel się:

Nazwiska polityków znalazły się na liście 1000, stworzonej w ramach jednego ze śledztw.

Katowicka prokuratura zaprzecza, że prześwietlała polityków lewicy
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Nazwiska polityków znalazły się na _ liście 1000 _, stworzonej w ramach jednego ze śledztw, bo osoby te zasiadały w organach tych samych podmiotów, co osoby objęte postępowaniem - zapewnia.

Komunikat w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Katowicach zamieściła dzisiaj na swej stronie internetowej. Przedstawia on efekty przeprowadzonej w ostatnich tygodniach analizy śledztw.

Przeprowadzono ją po zarzutach, które pojawiły się w październikowej publikacji w _ Gazecie Wyborczej _. W artykule pt. _ Dziurawa sieć IV RP na polityków lewicy _ napisano, że w trakcie toczącego się przed sądem we Wrocławiu procesu szefa fundacji Jolanty Kwaśniewskiej _ Porozumienie bez barier _ Andrzeja Kratiuka i innych oskarżonych o nieprawidłowości finansowe wyszło na jaw, że katowicka prokuratura badała konta, majątki i przepływy finansowe około tysiąca znanych i wysoko postawionych osób kojarzonych m.in. z lewicą. Według gazety specgrupa na polecenie katowickiego prokuratora Jacka Więckowskiego przejrzała 250 prywatnych rachunków bankowych, sprawdzono prawie 1000 osób.

Jak napisał w dzisiejszym komunikacie rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski, śledztwo w sprawie podejrzenia prania brudnych pieniędzy przez Andrzeja K. zostało wszczęte po doniesieniu Generalnego Inspektora Informacji Finansowej z lutego 2005. r. Postępowanie, kilka miesięcy później umorzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, podjęła na nowo katowicka prokuratura - w sierpniu 2006 r.

Powodem podjęcia śledztwa było - jak podał rzecznik - _ ustalenie związków podmiotowych _ z innym prowadzonym wówczas śledztwem, w ramach którego już wcześniej, w maju 2006 r., komendant główny powołał grupę operacyjno-śledczą. Miała ona badać m.in. przestępstwa związane z procesem prywatyzacji państwowych spółek.

Podjęte na nowo śledztwo początkowo prowadził katowicki wydział CBŚ zwalczający zorganizowaną przestępczość ekonomiczną, później do sprawy włączono też grupę powołaną przez szefa policji. W grudniu 2007 r. - napisał rzecznik prokuratury - katowicki zarząd CBŚ sporządził analizę, której celem było ustalenie powiązań personalnych i kapitałowych pomiędzy osobami fizycznymi i prawnymi, których dotyczyło zawiadomienie o przestępstwie.

Analizę sporządzono w oparciu o odpisy z Krajowego Rejestru Sądowego, a jej integralną częścią było zestawienie nazwisk, wpisanych do KRS jako osoby reprezentujące 107 podmiotów gospodarczych lub będących ich właścicielami. _ Lista 1000 _ stanowi jedynie załącznik do analizy z grudnia 2007 r. i jest tylko częścią tego dokumentu - wskazał prok. Goławski.

_ Osoby nie związane ze śledztwem zostały na niej umieszczone jedynie z tego względu, że zasiadały w organach tych samych podmiotów, co osoby objęte zakresem postępowania przygotowawczego. Celem wymienionej analizy było stworzenie warunków do miarodajnego przesłuchania w charakterze świadków osób, w tym niektórych udziałowców, akcjonariuszy i członków władz podmiotów gospodarczych _ - napisał rzecznik.

Podkreślił, że wobec osób z _ listy 1000 _ prokuratura nie występowała do sądu o zgodę na ujawnienie tajemnicy bankowej lub o zarządzenie kontroli lub rejestrację rozmów telefonicznych.

_ W związku z tym nie jest prawdziwa informacja zawarta w artykule "Dziurawa sieć IV RP na polityków lewicy", że w postępowaniu sprawdzano "setki", a nawet "tysiące" osób i sprawdzano ich prywatne rachunki bankowe _ - oświadczył prok. Goławski.

Zaprzeczył też, że w sprawie analizowano majątki polityków lewicy - Józefa Oleksego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Wiesława Kaczmarka i Marka Belki. Takie nazwiska pojawiły się w postępowaniu, bo osoby te pełniły funkcje w tych samych podmiotach, co osoby objęte tym postępowaniem - podał.

Prok. Goławski zapewnił też, że zarówno przeprowadzona przez CBŚ analiza, jak i stanowiąca jej załącznik _ lista 1000 _ nigdy nie była tajna i nie była ukrywana przed Andrzejem K. Dokumenty te były załączone do dwóch aktów oskarżenia, którymi objęto Andrzeja K. - z grudnia 2010 i z marca 2011 r. i oskarżony mógł się z nimi zapoznać.

_ Nieprawdziwe jest więc stwierdzenie Andrzeja K., że dokumenty te zostały dołączone do akt dopiero na wyraźne żądanie sądu _ - oświadczył rzecznik.

Po publikacji w _ GW _ sprawą zajęła się też sejmowa komisja sprawiedliwości. Na początku listopada podczas posiedzenia komisji szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Iwona Palka oświadczyła, że nie wie nic o _ liście 1000 _.

Odnosząc się do posiedzenia komisji rzecznik prokuratury napisał, że w następstwie doniesień _ Gazety _ poseł Ryszard Kalisz został wprowadzony w błąd co do charakteru i pochodzenia _ listy 1000 _. Posłowi nie przekazano też całej analizy.

Goławski poinformował, że prok. Palka skierowała już odpowiedź na pytania członków komisji. Podtrzymała w niej swe stanowisko, że lista, której kopię otrzymała dopiero na posiedzeniu komisji wcześniej nie była jej znana.

Czytaj więcej w Money.pl
Ważna decyzja sądu w sprawie Brunona K. Służba więzienna ujawnia, w jakich warunkach trzymany jest niedoszły zamachowiec na Sejm, premiera i prezydenta.
Konsekwencje dla ABW po próbie zamachu Jego zdaniem w Polsce jest za dużo służb specjalnych, z których każda produkuje swoje informacje.
Chciał wysadzić Sejm. Oto jego motywy Podejrzany stwierdził, że działał pod wpływem innej osoby.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)