Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kaczyński broni dziennikarzy "Rzeczpospolitej"

0
Podziel się:

Takiego działania właściciela gazety nie można potraktować inaczej niż jak zamachu na wolność słowa - twierdzi lider PiS.

Kaczyński broni dziennikarzy "Rzeczpospolitej"
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Zwolnienie redaktora naczelnego _ Rzeczpospolitej _ Tomasza Wróblewskiego i dziennikarza Cezarego Gmyza to zamach na wolność słowa - ocenił szef PiS Jarosław Kaczyński w oświadczeniu. Zapowiedział też projekty wzmacniające niezależność dziennikarzy wobec wydawców i właścicieli mediów.

Aktualizacja: 14.58

Kaczyński zaznacza, że z niepokojem i smutkiem przyjął informację o decyzji właścicieli dziennika _ Rzeczpospolita _ o zwolnieniu redaktora naczelnego pisma Tomasza Wróblewskiego, dziennikarza Cezarego Gmyza oraz dwóch innych dziennikarzy.

_ Takiego działania właściciela gazety nie można potraktować inaczej niż jak zamachu na wolność słowa. Standardy demokracji w żaden sposób nie pozwalają na takie karanie za słowo, na karanie za coś, co jest solą pracy dziennikarza. Zwłaszcza, że zwolnienie Cezarego Gmyza odbyło się w trybie dyscyplinarnym. Te fakty każą nam zadać fundamentalne pytanie o kondycję polskiej demokracji, również w odniesieniu do rynku medialnego _ - napisał Kaczyński.

_ W tej sytuacji nie można pozostać biernym. Prawo i Sprawiedliwość podejmie odpowiednie inicjatywy legislacyjne, które będą odpowiedzią na niepokojący zanik standardów demokratycznych i wolnościowych w polskim życiu publicznym i medialnym. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje projekt, który zlikwiduje okryty złą sławą artykuł 212 kodeksu karnego, pozwalający na karanie za słowo. Prawo i Sprawiedliwość zaproponuje również rozwiązania, które wzmocnią niezależność dziennikarzy względem wydawców i właścicieli pism _ - zapowiedział prezes PiS.

Kaczyński dodał, że wydarzenia w redakcji _ Rzeczpospolitej _ pokazują, że dodatkowa ochrona niezależności dziennikarzy jest niezbędna. _ W przeciwnym razie zwalnianie dziennikarzy za treść ich artykułów, może stać się smutną codziennością, do czego demokratyczne społeczeństwo dopuścić nie może _ - zaznaczył.

Z kolei poseł PiS Marcin Mastalerek, w związku ze sprawą publikacji _ Rzeczpospolitej _, skierował dziś interpelację poselską do rzecznika rządu Pawła Grasia (Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). Mastalerek pyta w niej Grasia, czy w okresie bezpośrednio poprzedzającym opublikowanie artykułu spotkał się z prezesem spółki wydającej _ Rzeczpospolitą _ Grzegorzem Hajdarowiczem oraz redaktorem naczelnym gazety Tomaszem Wróblewskim.

Poseł PiS wskazuje na potrzebę upubliczniania przedmiotu oraz przebiegu tej ewentualnej rozmowy. _ Nie jest bowiem rzeczą przystającą do kategorii demokratycznego państwa prawnego, aby w chwilach rozstrzygających o niezależności dziennikarstwa, przedstawiciel rządu spotykał się z decydentami jednego z największych dzienników opinii. Wyrazić przy tym należy nadzieję, że Pan Minister w trakcie ewentualnego przedmiotowego spotkania dbał o zapewnienie wysokich standardów zapewnienia niezależności dziennikarstwa oraz opowiadał się za ochroną niezawisłości redaktora Cezarego Gmyza _ - podkreślił Mastalerek.

W związku z publikacją _ Trotyl we wraku tupolewa _ Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy _ Rzeczpospolitej _, rekomendowała wczoraj zarządowi odwołanie red. naczelnego Tomasza Wróblewskiego, jego z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red. Cezarego Gmyza.

W wydanym wczoraj wieczorem komunikacie Rada Nadzorcza Presspubliki poinformowała, że przeprowadzono rozmowy ze wszystkimi osobami, które miały związek z publikacją. _ Rada Nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym postępowaniu uznaje, że dziennikarze związani z publikacją nie mieli podstaw do stwierdzenia, że we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany _ - brzmi oświadczenie wydawcy.

W ubiegłym tygodniu _ Rzeczpospolita _ napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia; wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, m.in. materiałów wybuchowych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - replikowała prokuratura.

Czytaj więcej w Money.pl
Zobacz, kto zyskał na zamieszaniu z trotylem Utrwaliło się też przekonanie, że sprawa katastrofy smoleńskiej jest niedokończona - ocenia prof. Henryk Domański.
_ Zwolnienia w Rzeczpospolitej to zemsta _ Rada Nadzorcza dziennika chce też odwołania redaktora naczelnego gazety Tomasza Wróblewskiego.
Seremet mówi, co ze śladami ze Smoleńska Prokurator generalny ujawnia kulisy, powstania informacji o trotylu i nitroglicerynie w Tupolewie.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)