Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

JOW-y nie rozwiązują problemów demokracji

0
Podziel się:

Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych nie powinno być traktowane jako rozwiązanie wszystkich problemów polskiej demokracji.

JOW-y nie rozwiązują problemów demokracji
(Krystian Dobuszynski/REPORTER)

Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych nie powinno być traktowane jako rozwiązanie wszystkich problemów polskiej demokracji - ostrzegli brytyjscy politolodzy. Podkreślili m.in. niską reprezentatywność wyników wyborów w skali kraju.

Brytyjski system jednomandatowych okręgów wyborczych "first past the post" (FPTP) - w wolnym tłumaczeniu "pierwszy za linią mety" - jest używany w wyborach do Izby Gmin, czyli odpowiednika polskiego Sejmu.

Zgodnie z nim, Wielka Brytania została podzielona na 650 okręgów wyborczych, w których każda partia wystawia po jednym kandydacie. Wygrywa ten, który zdobędzie najwięcej głosów - nawet jeśli nie uzyska większości i nie przekroczy 50 proc. głosów.

System "first past the post" wzbudza jednak wiele kontrowersji w samej Wielkiej Brytanii. Jak podkreślają rozmówcy, wyniki wyborów zorganizowanych zgodnie z tą ordynacją wyborczą często odbiegają od poziomów poparcia dla partii politycznych na poziomie krajowym, przekładając reprezentatywność w okręgach ponad odzwierciedlenie woli całego elektoratu.

Zajmujący się polską polityką dr Ben Stanley z Uniwersytetu w Sussex ma jednoznaczne zastrzeżenia wobec propozycji wprowadzenia w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych. - Nie ma rozstrzygających dowodów, że taka ordynacja zwiększa odpowiedzialność polityków wobec wyborców. Wręcz przeciwnie: należałoby się spodziewać, że parlamentarzyści z tzw. bezpiecznych okręgów w ogóle nie muszą się martwić wynikiem, jeśli tylko oni i ich partia nie będą naprawdę fatalni - powiedział.

Zgadza się z nim Anthony Zacharzewski z organizacji pozarządowej Democratic Society, która pracuje nad znalezieniem nowego modelu, który pozwoliłaby na lepsze odzwierciedlenie poglądów wyborców. - Próbujemy organizować życie polityczne kraju z sześcioma partiami używając systemu, który działa tylko wtedy, jeśli mamy dwie partie. W efekcie uzyskujemy absolutnie dziwne wyniki - podkreślił.

- Szkocka Partia Narodowa otrzymała w majowych wyborach niewiele ponad 50 proc. głosów na terenie Szkocji, a zdobyła 56 z 59 mandatów. Podejrzewam, że jeśli jakiś Szkot nie jest jej sympatykiem, to musi być sfrustrowany takim rozwojem sytuacji. Podobnie muszą czuć się wyborcy Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która zdobyła aż 13 proc. głosów w skali kraju i zaledwie jeden mandat w parlamencie - powiedział Zacharzewski. W bardzo wielu okręgach wyborczych kandydaci UKIP byli na drugim miejscu, tuż za zwycięzcami, co jednak nie dało im prawa do większej liczby mandatów. Lider partii Nigel Farage powiedział po tegorocznych majowych wyborach, że "zamierza za wszelką cenę doprowadzić do zmiany systemu".

Zacharzewski dodaje jednak, że w pewnym sensie rozumie nadzieje Pawła Kukiza. - Posłowie wybrani w ten sposób są w naturalny sposób mocno połączeni z lokalną społecznością, co sprawia, że łatwiej ich pociągnąć do odpowiedzialności. Mniej ryzykują też bardziej niezależni deputowani, którzy nie muszą się obawiać krytykowania partyjnych hierarchii, które mogłyby się mścić poprzez umieszczenie na gorszym miejscu na liście wyborczej - powiedział.

Nie zgadza się z nim dr Stanley, który zaznaczył, że "użycie JOW do rozwiązania problemu nadmiernej służalczości posłów wobec kierownictwa partii może doprowadzić do tego, że problem zostanie przeniesiony na poziom lokalny".

Również Chris Terry z Electoral Reform Society powiedział, że istnieje dużo wątpliwości dotyczących jednomandatowych okręgów wyborczych. - Rzeczywistość tego systemu jest taka, że wielu wyborców nigdy nie będzie miało swojego reprezentanta, jeśli mają pecha i popierają inną partię niż ta, która w danym miejscu cieszy się największym poparciem - wyjaśnił. Jak zaznaczył, istnieją przykłady okręgów, w którym ta sama partia wygrywa od ponad 160 lat - np. North Shropshire i East Worthing oraz Shoreham.

- Takich "bezpiecznych" okręgów jest ponad 360 - a więc w blisko połowie wszystkich okręgów zwycięzca potrafi się nie zmienić przez wiele lat. A przecież kontakt z wyborcą jest znacznie silniejszy tam, gdzie dochodzi do otwartej konkurencji. Policzyliśmy: na jeden głos w niepewnym południowym Luton wydano ponad 3 funty, podczas gdy w bezpiecznym okręgu Bootle zaledwie 15 pensów, dwadzieścia razy mniej! - podkreślił Terry.

Badacz z Electoral Reform Society przywołał również kilka przykładów, w których dzięki JOW wybory wygrywała partia, która pod względem liczby głosów w skali kraju była zaledwie druga. - O ile w Wielkiej Brytanii zdarzyło się to zaledwie dwukrotnie - w 1951 i 1974 roku - ale w Nowej Zelandii doprowadziło to do niejasnej sytuacji, w której Nowozelandzka Partia Narodowa dwukrotnie zdobyła największą liczbę mandatów i rządziła krajem przez ponad sześć lat mimo porażki z Partią Pracy pod kątem liczby bezwzględnej głosów - powiedział.

Ostatnia próba reformy wyborczego w Wielkiej Brytanii miała miejsce w 2011 roku, kiedy zdecydowana większość Brytyjczyków odrzuciła zastąpienie systemu FPTS rozwiązaniem "Alternative Vote", w którym wyborcy stawialiby cyfry obok swoich kandydatów porządkując ich według preferencji: wskazując kandydatów pierwszego wyboru, drugiego wyboru i kolejnych. Przeciwko takiemu rozwiązaniu zagłosowało aż 68 proc. wyborców przy jednoczesnej niskiej, zaledwie 42-procentowej frekwencji.

Przeprowadzone przed tegorocznymi majowymi wyborami w Wielkiej Brytanii badanie opinii publicznej wskazało, że 60 proc. Brytyjczyków oczekiwałoby zmiany systemu wyborczego w kolejnych latach. - Obecny system jest nie do utrzymania w dłuższej perspektywie, szczególnie przy narastającym zniechęceniu polityką wśród wyborców - potwierdził Terry.

Obecnie rządząca Wielką Brytanią Partia Konserwatywna ma w Izbie Gmin samodzielną większość 330 posłów w 650-osobowej izbie. W wyborach otrzymała 37 proc. poparcia.

wiadomości
gospodarka
prawo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)