Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Fałszerz "Matejko" przed sądem za podrabianie banknotów

0
Podziel się:

Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces, w którym głównym oskarżonym jest mężczyzna wielokrotnie karany za fałszerstwa.

Fałszerz "Matejko" przed sądem za podrabianie banknotów
(greg801/iStockphoto)

Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces w sprawie podrabiania pieniędzy, w którym głównym oskarżonym jest wielokrotnie karany za fałszerstwa i nazywany przez media _ Matejką _ Zdzisław N.

Prokuratura oskarżyła go o podrobienie 82 banknotów stuzłotowych i przygotowania do podrobienia kolejnych 528. O podrabianie banknotów oskarżony także został Ireneusz M., a łącznie aktem oskarżenia objętych zostało osiem osób.

Wśród pozostałych oskarżonych znalazły się m.in. trzy młode kobiety, oskarżone o wprowadzanie banknotów do obiegu - poprzez płacenie nimi za zakupy, oraz Michał K. Według prokuratury, woził on głównych oskarżonych samochodem Zdzisława N. na miejsca spotkań i produkcji banknotów, uczestniczył w spotkaniach oraz brał udział w wynajęciu dla nich lokali mieszkalnych mając świadomość, że uczestniczy w procederze podrabiania banknotów.

Czwórka oskarżonych o wprowadzanie pieniędzy do obiegu przyznała się do winy i złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Takie wnioski, opiewające na kary od roku do półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lub 4 lata oraz grzywny, skierowano wraz z aktem oskarżenia do sądu. Sąd wyłączył je do odrębnego rozpoznania.

Zdzisław N. w środę przed sądem przyznał się do winy i powiedział, że to on namówił Ireneusza M. do produkcji fałszywych banknotów. Początkowo współpracowali przy produkcji urn na prochy zmarłych, według opracowanej przez niego technologii.

_ Matejko _ szczegółowo opisał przed sądem, że na wydrukach komputerowych ręcznie nanosił zabezpieczenia, takie jak znak wodny, pasek zabezpieczający, a następnie, po kolejnych wydrukach - złotą rozetę i inne szczegóły. _ Wystarczało to, żeby oszukać przeciętnego człowieka _ - stwierdził.

Przyznał jednak, że sam bał się rozprowadzać te banknoty. Zajmowały się tym inne osoby. Zaprzeczył jedynie, by dawał fałszywy banknot swojemu znajomemu i sąsiadowi Michałowi K.

Na następnej rozprawie wyjaśnienia złożą pozostali oskarżeni. W śledztwie Ireneusz M. nie przyznał się do winy, wyjaśnił, że nie miał nic wspólnego z podrabianiem banknotów, a usiłował współpracować ze Zdzisławem N. przy produkcji urn na prochy zmarłych. Pomysł na taki biznes poznał od Zdzisława N. w areszcie, gdy on był strażnikiem, a Zdzisław N. osadzonym.

Kiedy przeszedł na emeryturę, a Zdzisław N. wyszedł na wolność, ponownie spotkali się i nawiązali kontakty, przekazując sobie m.in. szczegóły technologiczne dotyczące produkcji urn - tłumaczył w śledztwie swoje kontakty ze Zdzisławem N.

Zdzisławowi N. i Ireneuszowi M. grożą kary pozbawienia wolności od 5 do 15 lat albo kara 25 lat pozbawienia wolności.

O więziennej twórczości Zdzisława N. pisały wielokrotnie media podając, że pół życia przesiedział on w więzieniu za fałszerstwa. Absolwent średniej szkoły plastycznej, laureat nagród w konkursach, zasłynął jako twórca chałupniczo podrabianych banknotów. Skanował banknoty, obrabiał je komputerowo, a następnie drukował na kolorowej drukarce z użyciem papieru kupowanego w sklepach dla plastyków. Potem domalowywał szczegóły odpowiednimi farbami.

Podczas pobytu w areszcie na Montelupich w Krakowie N. namalował fresk w kaplicy, poświęcony przez kard. Franciszka Macharskiego w 2000 r. Jest także twórcą cyklu malarskiego _ Twarze kryminału _ (1996) i zwycięzcą ogólnopolskiego konkursu plastycznego dla więźniów _ Anioł na nowe tysiąclecie _ (2000).

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)