Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|
aktualizacja

Taksówkarze grożą protestem. Chcą zmian. I chcą lepiej zarabiać

14
Podziel się:

Przed wyborami samorządowymi branża taxi naciska na lokalne władze – domaga się podniesienia stawek za przejazd. Ale to niejedyny postulat. Kierowcy idą na wojnę z aplikacjami przewozowymi - donosi wtorkowa "Rzeczpospolita".

Taksówkarze grożą protestem. Chcą zmian. I chcą lepiej zarabiać
Wśrodę w Warszawie dojdzie do protestu taksówkarzy (money.pl, Rafał Parczewski)

Według gazety, w środę w Warszawie dojdzie do protestu taksówkarzy – zablokują ruch w centrum, chodząc po przejściach dla pieszych w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki.

Kierowcy zrzeszeni w tradycyjnych korporacjach chcą pokazać lokalnym władzom, jak bardzo są niezadowoleni z faktu, że Rada Miasta odrzuciła uchwałę, dzięki której stawki opłat za przejazd mogły wzrosnąć czy – jak mówią sami taksówkarze – mogły zostać urealnione.

"Rzeczpospolita" przypomniała, że ustalany przez samorząd górny limit taryfowy (stawka maksymalna za przejechany kilometr) nie był zmieniany od 22 lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Na koncie ma 9,5 mln zł. Jak do tego doszedł? "Byłem młodym pelikanem" Marcin Iwuć w Biznes Klasie

Kierowcy idą na wojnę z aplikacjami przewozowymi

Dziennik podaje, że tradycyjni taksówkarze twierdzą, iż konkurencja z przewozami przez aplikację jest nierówna, bo firmy takie jak Uber czy FreeNow korzystają z tzw. dynamicznych cenników i w praktyce w godzinach szczytu zarabiają więcej, niż taksówkarze mogą wyjeździć w ramach limitu. Efekt? Platformy przewozowe rosną w siłę, a kolejne tradycyjne korporacje znikają z rynku.

Jak wyjaśnił cytowany przez gazetę Dariusz Chojnowski, przewodniczący "Warszawskiego Taksówkarza", walka z samorządem o podwyżki trwa w sumie od czterech lat, ale jest całkowicie bezskuteczna.

Taksówkarze poza wzrostem opłat domagają się również równego traktowania rywali jeżdżących dla popularnych platform. Ci nie mają sztywnych taryf, lecz stosują tzw. dynamiczne cenniki. A to – wedle protestujących – zaburza konkurencję.

Problem jest szerszy

Według "Rzeczpospolitej" firmy z branży przewozu osób przez aplikację też mają kłopoty, m.in. z brakiem rąk do pracy. Ostatnio ostrzegały, że – z uwagi na utrudnienia związane z podjęciem pracy w tym zawodzie przez obcokrajowców – z rodzimego rynku przewozu osób już za parę miesięcy zniknie nawet co dziesiąty kierowca.

W Warszawie i innych dużych miastach deficyt ten może sięgać nawet 30 proc., a ceny przejazdów pójdą w górę nawet o 50 proc. To nie robi jednak wrażenia na tradycyjnych taksówkarzach. Dariusz Chojnowski zaznacza, że gdyby operatorzy aplikacji stosowali się do prawa miejscowego i obowiązujących stawek, pasażerowie nie musieliby bać się podwyżek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(14)
Bo tak
miesiąc temu
A może by tak zaczęli serwisować auta w warsztatach z poza szarej strefy. Albo adekwatnie do ich żądań w autoryzowanych serwisach? Sami stawiają się na poziomie autoryzowanych serwisów a Bolty i Ubery postrzegają jako nierówną konkurencję tak jak nieautoryzowane serwisy. To jak to podwójna moralność?
stary
miesiąc temu
Chcecie więcej zarabiać to może się do roboty weźcie zamiast udawać wielce pokrzywdzonych. Jak na taryfie nie umiecie zarobić widać najpewniej nie nadajecie się do tego zawodu...
Szoferr
miesiąc temu
Oni zarabiaja bardzo dobrze
Art
miesiąc temu
Takie to biedaki te złotowy .....na Bolt sami z Zakaukazia , języka polskiego nie znają , topografii miasta też nie znają, każą klientowi na telefonie pinezke wstawiać gdzie klient chce dojechać
Martinez
miesiąc temu
A my klienci nie chcemy płacić więcej