Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|
aktualizacja

System punktowy dla imigrantów w Wielkiej Brytanii. Najlepszy specjalista nie dostanie wizy, jeśli nie zna angielskiego

401
Podziel się:

Na możliwość podjęcia pracy w Wielkiej Brytanii trzeba będzie sobie zasłużyć. Koniec z polskimi czy litewskimi budowlańcami, którzy wprawdzie robią świetną robotę, ale nie umieją się dogadać w pubie. Wkrótce wizy nie będzie można dostać ot tak – kandydat będzie musiał zdobyć odpowiednią liczbę punktów. Niełatwo będzie spełnić kryteria.

Rząd Borisa Johnsona nie chce w Wielkiej Brytanii obcokrajowców, którzy nie spełnią określonych warunków. Pracodawcy są innego zdania
Rząd Borisa Johnsona nie chce w Wielkiej Brytanii obcokrajowców, którzy nie spełnią określonych warunków. Pracodawcy są innego zdania (Getty Images)

Latem 2005 r. wielu kolegów z mojej klasy przeżyło swój "rytuał przejścia". Tak w wielu kulturach określa się doświadczenie, które sprawia, że młody człowiek przestaje być dzieckiem czy nastolatkiem, a staje się dorosły. Musi wykazać się zaradnością, odwagą, trzeźwością umysłu. Do dziś w niektórych plemionach w środkowej Afryce czy Amazonii przyjmuje się, że chłopca można traktować jak dorosłego dopiero po tym, jak spędzi samotnie kilka dni w dżungli i zapewni sobie pożywienie. Dla moich kolegów wejściem w dorosłość były dwa miesiące spędzone w Wielkiej Brytanii, gdzie zarobili swoje pierwsze własne pieniądze.

- To były czasy, kiedy w byle barze w osiem tygodni mogłam zarobić więcej niż moja mama przez cztery miesiące pracy w Polsce. Ale to nie o pieniądze chodziło. Wyjechałyśmy, bo chciałyśmy zobaczyć kawałek innego świata i zastanowić się, co robić po maturze – wspominała po kilku latach Małgosia, koleżanka ze szkoły.

Świat na Wyspach zrobił na niej tak duże wrażenie, że po roku przeniosła się na stałe do Wolverhampton. Skończyła studia, obroniła doktorat. Do dziś mieszka w Londynie.

Obejrzyj: Brexit a polska gospodarka. Nie zrealizował się żaden z najgorszych scenariuszy

Moi koledzy i koleżanki z klasy pracowali w sklepach, barach. Ktoś pakował mrożonki i wspominał, że to było najzimniejsze lato jego życia. Ktoś inny dzień w dzień sprzątał pokoje w niewielkim hoteliku w Szkocji i po powrocie zapewniał, że to była świetna lekcja pokory. Gdyby kończyli szkołę w czerwcu 2021 r., nie mieliby szansy na wchodzenie w dorosłość w Wielkiej Brytanii. Ta furtka wkrótce się zamknie, bo Wielka Brytania nie chce już niedoświadczonych licealistów czy studentów, którzy w wakacje staną za barem.

Na Wielką Brytanię trzeba sobie zasłużyć

Rząd Borisa Johnsona doszedł do wniosku, że rewiduje swój stosunek do imigrantów i po latach zapraszania wszystkich, którzy mają ochotę podjąć tam pracę, mówi: basta. Premier ogłosił, że z początkiem 2021 r. chce wprowadzić nowy, punktowy system imigracyjny. Inspirację stanowił system obowiązujący w Australii (w mniejszym stopniu – w Kanadzie i Nowej Zelandii).

Po 1 stycznia 2021 r. dobre chęci nie wystarczą, by przyjechać do Zjednoczonego Królestwa do pracy. Kandydat będzie musiał wykazać się znajomością języka angielskiego (ze wstępnego projektu nie wiemy, jaki poziom usatysfakcjonuje urzędników migracyjnych. Czy wystarczy, że kandydat umie przeprowadzić kurtuazyjną rozmowę o pogodzie, czy jednak musi umieć prowadzić dysputy?). Drugim warunkiem koniecznym dla uzyskania wizy ma być oferta pracy. Oferta musi pochodzić od "uprawnionego pracodawcy" ("approved employer") – ale też nie wiemy jeszcze, jakie kryteria będą decydowały o tym, który pracodawca jest wystarczająco dobry. Tak czy inaczej – koniec z przyjeżdżaniem na Wyspy z przekonaniem, że jakoś to będzie.

Jeśli kandydat spełni te dwa wymogi (obowiązkowo łącznie), dostanie 50 punktów. Żeby jednak otrzymać wizę, musi wykazać się posiadaniem 70 punktów. Aplikujący może podwyższyć swój wynik jeśli wykaże, że proponowana jest mu praca z wynagrodzeniem na poziomie co najmniej 23 tys. funtów rocznie (to i tak mniej niż na tę chwilę muszą wykazać kandydaci spoza UE. Oni bowiem muszą mieć ofertę zakładającą minimum 30 tys. funtów rocznie). Przy takich zarobkach może liczyć na dodatkowe 10 punktów. Jeśli umowa opiewa na co najmniej 25 600 funtów rocznie, aplikujący skoczy w wizowym rankingu o 20 punktów.

System będzie łaskawy dla kandydatów wyróżniających się wykształceniem. Dodatkowe 10 punktów będzie można dostać za tytuł doktora, ale prawdziwą wisienką będzie doktorat z nauk ścisłych. Taki premiowany jest jeszcze wyżej, bo aż 20 punktami.

Kto nie ma doktoratu z matematyki czy fizyki, może nadrobić faktem posiadania profesji, która jest w Wielkiej Brytanii pożądana. Listy "zawodów deficytowych" jeszcze nie ma, ale od lat największym wzięciem cieszą się na Wyspach spece od budowlanki i remontów. Pracy prędko dla nich nie zabraknie, ale pamiętajmy, że nawet najlepsze portfolio osiągnięć i realizacji nie przekona urzędnika do wydania wizy kandydatowi, który nie zna angielskiego.

Nie będzie łatwo zdobyć 70 punktów

Nie wyjedzie więc dwudziestotrzyletni chłopak, który wprawdzie świetnie kładzie kafelki i umie zadowolić nawet najbardziej wymagających angielskich zleceniodawców, ale w języku Szekspira potrafi się tylko przedstawić.

Nie dostanie wizy studentka, która zda egzaminy w pierwszym terminie i zechce pomieszkać przez cztery miesiące w Londynie, by podszlifować język. Dogada się bez problemu, ale chciałaby pracować w niepełnym wymiarze godzin, więc nie spełni wymogu dotyczącego minimalnego wynagrodzenia.

Rynek pracy będzie też zamknięty dla trzydziestoparoletniej pracownicy korporacji, która chciałaby dołączyć do swojej rodziny mieszkającej od lat w Liverpoolu. Wprawdzie zna angielski i dostanie ofertę od dużej brytyjskiej firmy ubezpieczeniowej (która godna jest określenia jej mianem "uprawnionego pracodawcy"), ale to w wyścigu o wizę da jej zaledwie 50 punktów.

Cały ten system ograniczeń to tylko plan i wiele jeszcze może się w nim zmienić. Nie minął dzień od przedstawienia ich opinii publicznej, a projekt już skrytykowały organizacje zrzeszające pracodawców, stowarzyszenia wspierające imigrantów, partie opozycyjne… Wszyscy oni kreślą czarne scenariusze, zgodnie z którymi za kilka lat Wielka Brytania będzie krajem, w którym nie ma komu pracować.

Nie uświadczysz Brytyjczyka za barem

Bo nisko płatnych posad, którymi nie będą zainteresowani Brytyjczycy ani imigranci, którzy są na Wyspach już na tyle długo, że mogą swobodnie przebierać w ofertach, jest wiele. To nie specyfika Wielkiej Brytanii, że do pracy za najniższą krajową zgłaszają się przede wszystkim obcokrajowcy: tak jest w całym zachodnim świecie. W Polsce również. Proste, niewymagające kwalifikacji zajęcia coraz częściej wykonują obywatele Ukrainy.

- Na studiach pracowałam w Londynie w kawiarni. Ciężka robota, po 12-14 godzin, ale pieniądze znacznie lepsze, niż mogłam w tym czasie zarobić w Polsce. Ani w mojej kawiarni, ani w żadnej okolicznej nie pracował żaden Anglik, sami przyjezdni. Jakoś nie wyobrażam sobie jakby to miało wyglądać, kiedy teraz zamkną granice dla takich pracowników. I kto będzie to piwo roznosił? Kto będzie stał na zmywaku? – wspomina Ania, która na początku lat dwutysięcznych zbierała szlify zawodowe nad Tamizą.

Gdyby skierowała to pytanie wprost do Borisa Johnsona, usłyszałaby, że jest to część większego planu. Premier i jego stratedzy doszli do wniosku, że czas skończyć z opieraniem gospodarki na taniej sile roboczej. Wielka Brytania ma w większym stopniu wdrażać nowoczesne technologie: linie produkcyjne mają być jeszcze bardziej zautomatyzowane, a obsługę klienta można przecież coraz śmielej powierzać sztucznej inteligencji.

Kto wypełni lukę?

"Bądź zdrów, panie Johnson" – mógłby odpowiedzieć starzejący się mieszkaniec dowolnego brytyjskiego miasta czy miasteczka, któremu poruszanie się sprawia tak duży problem, że nie jest w stanie skoczyć do najbliższego sklepu (dodajmy, że sklep ten najprawdopodobniej prowadzony jest przez imigranta z Azji). Starszy pan Smith jest w tej materii zdany na swoją opiekunkę ze Słowenii czy Litwy. Za kilka lat będzie musiał uzbroić się w dużą cierpliwość.

Serwis BBC przypomina, że w szeroko rozumianej opiece społecznej już dziś nie ma jak łatać wakatów – na każde 11 miejsc pracy jedno jest nieobsadzone. "Większość zatrudnionych w tym sektorze to nisko opłacani pracownicy, którzy świadczą codzienną pomoc starszym i niepełnosprawnym Brytyjczykom. W opiece społecznej zatrudnionych jest 840 tys. pracowników z zagranicy. Trudno przewidzieć, w jaki sposób w przyszłości klasyfikowani będą kandydaci do pracy w tym obszarze. Nawet jeśli traktowani będą jako wykwalifikowani pracownicy – choć klasyfikacja taka wydaje się wątpliwa – to i tak zbyt niskie zarobki w branży (standardem jest ok. 20 tys. funtów rocznie) uniemożliwią im uzyskanie 70 punktów".

Komentator BBC nie uważa, by zawód opiekuna socjalnego czy asystenta osoby niepełnosprawnej miał zostać wpisany na listę zawodów specjalnego zapotrzebowania. Kto będzie więc przewijał starszych ludzi w "domach pogodnej starości" i pchał wózki w czasie spacerów po okolicy? Być może Boris Johnson widział w supermarkecie roboty, które potrafią pogadać z emerytami, podać im leki i wykąpać.

To nie jest kraj dla hipsterów z Berlina

Prawdopodobnie rząd wprowadzi pewne ułatwienia dla pracowników sezonowych w rolnictwie. Żadnej specjalnej ścieżki nie przewiduje się natomiast dla freelancerów i samozatrudnionych. Jesteś aspirującym pisarzem, który przez kilka godzin w tygodniu chce dorobić w sklepie z płytami winylowymi, a później pisać swoją pierwszą powieść? Londyn ze swoim bogatym życiem kulturalnym nie będzie dla ciebie odpowiednim miejscem. Jak informuje Sky News, artyści będą mogli występować na terenie Wielkiej Brytanii, uczestniczyć w konkursach i przesłuchaniach bez wizy do sześciu miesięcy, a po tym czasie będą musieli przejść procedury – bez gwarancji powodzenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(401)
Adam
3 lata temu
Trzeba przyglądać się sukcesowi UK w tej kwestii max do 1 roku i zaaplikować lub odrzucić go w stosunku do Ukrainy!
Aqq
3 lata temu
A może by tak wymagać od Ukraińców, którzy chcą pracować w Polsce prawidłowej wymowy słów: soczewica, miele, koło i młyn?
Kotek
4 lata temu
Byłem anty-Brexit, lecz teraz stwierdzam, że to dobry pomysł. Wystarczy prześledzić historię UK, by wiedzieć, że nigdy nie pasowali do Europy (może to nawet lepiej). Na tak małej wyspie i tak jest już za dużo imigrantów, robi się niebezpiecznie na ulicach, więc to, że rząd chce mieć nad tym kontrolę nie powinno nikogo dziwić. Wyspiarska mentalność, a mentalność kontynentu to są dwie różne sprawy. Polacy i inni imigranci narobili już tam takiej manualny, że nie dziwię się reakcji rządu UK. Pewnie zrobiłbym tak samo. Powinno się emigrować do kraju nie po to, by zarobić, a dlatego, że czujesz, że to Twoje miejsce. Emigracja zarobkowa nigdy nie była opłacalna.
andy
4 lata temu
to ja tegonie rozumiem 26k rocznie a mieszkanie koszt to 20 rocznie zostaje 6 na rok zycia to jest anglia co polacy ja tak zachwalaja
and
4 lata temu
To nie te czasy to nie ten raj przebitka coraz słabsza i klimat nie ten.
...
Następna strona