Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Kalus
Katarzyna Kalus
|

Spółdzielnia odebrała mu miejsce parkingowe. Wygrał w sądzie, ale sprawa ma drugie dno

308
Podziel się:

Walka o miejsca parkingowe na osiedlach wkracza w nowy etap. – Jestem właścicielem mieszkania, spółdzielcą, mieszkam tu i żyje, a miejsce postojowe zostało mi odebrane – mówi money.pl Paweł Szubart z Wrocławia, który pozwał spółdzielnię mieszkaniową. Wygrał w I instancji, ale sprawa ma drugie dno.

Spółdzielnia odebrała mu miejsce parkingowe. Wygrał w sądzie, ale sprawa ma drugie dno
Paweł Szubart wygrał w sporze z SM Nowy Dwór we Wrocławiu. Spółdzielnia od wyroku się odwołała (WP, Katarzyna Kalus)

Nowy Dwór to jedna z największych sypialni Wrocławia. Osiedle z wielkiej płyty powstało w latach 70. i dziś liczy ok. 20 tys. mieszkańców. Nic dziwnego, że w tak dużym skupisku temat miejsc parkingowych wywołuje gorące dyskusje i liczne konflikty. Znalezienie miejsca postojowego w godzinach popołudniowych, kiedy wszyscy wracają z pracy do domu, graniczy z cudem.

Spółdzielnia mieszkaniowa Nowy Dwór zdecydowała – jak twierdzi w interesie mieszkańców – o postawieniu szlabanów na parkingach i udostępnieniu miejsc członkom spółdzielni za 40 zł miesięcznie.

Liczba miejsc była mocno ograniczona, a warunkiem ubiegania się o nie było nie tylko bycie członkiem spółdzielni, ale i niezaleganie z opłatami. Skutek? Gdy spółdzielnia ogłosiła nabór wniosków o miejsca parkingowe, pod jej siedzibą bladym świtem ustawiła się gigantyczna kolejka chętnych. Wielu mieszkańców odeszło z kwitkiem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa moda wśród kierowców. "Rezerwują" miejsca parkingowe

Rada nadzorcza stworzyła regulamin, według którego "członek spółdzielni może złożyć wyłącznie jeden wniosek na jeden samochód". Ale to nie ten zapis wzbudził największe emocje.

Spółdzielnia zdecydowała, że prawo do parkowania mają członkowie spółdzielni, posiadający tytuł prawny do użytkowania pojazdu. Mówiąc najprościej: potrzebny jest wpis w dowodzie rejestracyjnym, mówiący o tym, że jest się właścicielem samochodu.

– To totalny absurd. Jestem członkiem spółdzielni, nie mam żadnych długów, a mimo to spółdzielnia zdecydowała, że miejsce parkingowe mi się nie należy. Powód? W dowodzie rejestracyjnym wpisany jest bank, bo auto jest leasingowane – mówi w rozmowie z money.pl Paweł Szubart.

Dodaje, że sytuacja, w której się znalazł, dotyczy nie tylko jego, ale wielu innych osób.

Szubart wyjaśnia, że po decyzji spółdzielni o pozbawieniu go miejsca parkingowego starał się "dogadać", ale spotkanie w siedzibie zarządcy "skończyło się awanturą".

– To była strata czasu. Zostałem potraktowany w arogancki sposób – twierdzi mieszkaniec.

Dlatego zdecydowałem się walczyć o swoje prawa w sądzie, bo to była ostatnia deska ratunku. Chciałem pokazać, że przepisy wymyślone przez spółdzielnię są krzywdzące i niesprawiedliwe, i że tak po prostu nie może być – dodaje nasz rozmówca.

Sąd: spółdzielnia łamie Konstytucję

Dopiął swego. 14 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu przyznał mu rację. W uzasadnieniu sąd argumentuje m.in. że "obecnie powszechnym zjawiskiem jest korzystanie z pojazdów na podstawie leasingu bądź w inny sposób".

"Wiele osób posiada pojazd służbowy, z którego może korzystać w warunkach umowy z pracodawcą. Skoro zatem dany pojazd jest przypisany członkowi spółdzielni oraz został wykazany tytuł prawny, na podstawie którego członek spółdzielni korzysta z tego pojazdu, wprowadzenie wymogu bycia właścicielem pojazdu nie znajduje żadnego uzasadnienia i racjonalnego celu, a wręcz przeciwnie – może stwarzać problem w codziennej organizacji życia i wymuszać konieczność parkowania pojazdu poza osiedlem na miejscach nie zawsze dostępnych oraz oddalonych od miejsca zamieszkania" – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu idzie jeszcze dalej i zarzuca SM Nowy Dwór złamanie przepisów Konstytucji RP.

"Wprowadzony przed radę nadzorczą zapis regulaminu ma przymiot dyskryminacji członka spółdzielni, ponieważ w uzasadniony sposób ogranicza jego prawo do korzystania z nieruchomości parkingowej z uwagi na kryterium, jakim jest posiadanie własności pojazdu – wpisanie w dowodzie rejestracyjnym" – uzasadnia sąd, dodając, że art. 2 Konstytucji wyraża zakaz dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Zdaniem sądu spółdzielnia "nie wykazała w żaden sposób zaistnienia naruszenia zasad współżycia społecznego poprzez członków spółdzielni parkujących na parkingu spółdzielni pojazdami, do których członkowie posiadali tytuł prawny inny niż własność".

Spółdzielnia ostrzega przed konsekwencjami wyroku

Zarząd SM Nowy Dwór broni nie składa i w ubiegłym tygodniu od wyroku się odwołał. Prezes Lucyna Siwek wskazuje w apelacji na błędną – zdaniem spółdzielni – "wykładnię i niewłaściwe zastosowanie zapisu Konstytucji" polegające na przyjęciu, że zastosowane przez spółdzielnie do umów najmu miejsc postojowych kryteria stanowią dyskryminację.

Zastosowane kryteria są obiektywne i zapewniają korzystanie z parkingu członkom dla zaspokojenia ich potrzeb bytowych – czytamy w oficjalnej odpowiedzi spółdzielni przesłanej money.pl.

Jednocześnie prezes Siwek ostrzega przed konsekwencjami prawomocnego wyroku sądu, który uzna argumenty Pawła Szubarta. "Spowoduje to przekształcenie opisywanych umów na umowy związane z działalnością gospodarczą, czyli ze zwiększoną opłatą" – czytamy w odpowiedzi prezes SM Nowy Dwór.

Zapisy regulaminu spółdzielni są bezprawne. Tak orzekł sąd. Jeśli wyrok się uprawomocni, otworzy to drogę innym członkom spółdzielni do walki o swoje prawa – uważa mecenas Dawid Śliwa, pełnomocnik Pawła Szubarta.

– Nie rozumiem argumentu pani prezes, która ostrzega, że wygrana mojego klienta będzie de facto oznaczać przegraną innych członków spółdzielni, którzy miejsca postojowe posiadają. Tu chodzi o unieważnienie części regulaminu, która w jawny sposób dyskryminuje członków spółdzielni mieszkaniowej. Taka jest kwintesencja wyroku sądu – uważa prawnik.

Paweł Szubart podkreśla, że w sporze ze spółdzielnią zależy mu już tylko na "moralnym zwycięstwie". – Jeśli sąd drugiej instancji orzeknie na moją korzyść, nie będę domagał się miejsca parkingowego. Nie chcę zaszkodzić innym członkom spółdzielni, odbierając im miejsca – deklaruje.

Katarzyna Kalus, dziennikarka i wydawczyni money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(308)
Lola
2 miesiące temu
Możecie uniezależnić się od spółdzielni mieszkaniowej, utworzyć wspólnotę. Robi się to sądownie. I jesteście wolni od wyludzaczy I oszustów.
Zeta
2 miesiące temu
Spółdzielnie a zwłaszcza prezesi zarząd to banda oszustów, wykudzajaca kasę od mieszkańców. Ja jestem we wspólnocie mieszkaniowej i płace o 25-30% mniej czynszu nuz taki sam metraż i ilość osób w mieszkaniu. Ceny za ciepło z mgk mamy takie same, ciepła woda też. To skąd aż takie różnice Mam znajomych kyorxy ba drodze sadowej " wypissli" blok z SM i płacą mniej a więcej zrobione. To die nazywa wyprowadznie i wyludzanie kasy
Adam
2 miesiące temu
Beznadziejny pomysł. Nikt nie powinien mieć miejsca skoro nie ma ich dla wszystkich. Teraz taki koleś z kolejki sobie stawia słupek i jest zadowolony. Sami sobie stworzyli problem. Było zostawić jak jest i kto pierwszy ten lepszy.
Nickt
2 miesiące temu
A ja mam takie pytanie - skoro wszyscy członkowie spłacali kredyt na budowę domów, zakup terenu to dlaczego teraz tylko czterdziestu może korzystać? W tej sytuacji wszyscy pozostali członkowie i ich potomkowie powinni dostać zwrot części opłat.
Radomir
2 miesiące temu
Wroclav to specyficzne miasto. Pełno absolwentów Collegium Tumanum. I po polsku trudno POrozmawiać bo miasto skolonizowane przez obcych przybyszy.
...
Następna strona