Trwa ładowanie...
Zaloguj
Przejdź na
Spędziłem noc na pustyni w Dubaju. Czy to już jest glamping? Namiot zamiast kolejnej doby w hotelu
Marcin Walków
Marcin Walków
|zmod.

Spędziłem noc na pustyni w Dubaju. Czy to już jest glamping? Namiot zamiast kolejnej doby w hotelu

(money.pl, Marcin Walków)

Dubaj, który wzbogacił się na ropie naftowej, dziś żyje z turystyki i handlu. Zarówno tym, którzy przylatują bezpośrednio do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, albo mają tam dłuższą przesiadkę na inny rejs, oferuje liczne atrakcje. Jedną z nich jest noc na pustyni kilkadziesiąt kilometrów od miasta.

Każde popołudnie w turystycznym Dubaju wygląda bardzo podobnie. Pod hotele podjeżdżają SUV-y w barwach firm turystycznych, aby zabrać turystów na wieczorny program na pustyni kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Do wyboru są kilkugodzinne opcje, oferujące przejazd po pustynnych wydmach, prywatne kolacje dla dwojga, pełne wrażeń wieczory w stylu arabskim. Podczas mojego pobytu w Dubaju skorzystałem z atrakcji nazwanej "Luksusowym nocnym kempingiem na pustyni".

Pustynne safari. Przejażdżka po wydmach w Dubaju

Wszystko zaczęło się po godzinie 15. Przed mój hotel w centrum Dubaju przyjechał Jeep Wrangler w barwach Arabian Adventures, czyli turystycznej odnogi Emirates Group. Naszym celem jest Dubai Desert Conservation Reserve, czyli pustynny rezerwat przyrody, położony około 60 km na południe od miasta.

Po drodze mijamy m.in. tor wyścigów, ośrodek szkolenia i szpital dla wielbłądów, z którymi trochę później czeka mnie bliższe spotkanie. Na miejscu około pół godziny przerwy na rejestrację samochodów przed bramą rezerwatu, obniżenie ciśnienia w oponach i ustawienie kawalkady kilkudziesięciu aut. W Dubaju byłem jeszcze wiosną, dlatego późnym popołudniem świeci mocne słońce, jest sucho, a temperatura przekracza ponad 30 stopni.

Pierwszy punkt programu to przejażdżka po wydmach. Nie ma tu utartych szlaków, zresztą kształt i położenie wydm, a także wygląd pustyni potrafią zmienić się z dnia na dzień. Kierowcy, którzy musieli przejść specjalne szkolenia, wiedzą jednak, jak okiełznać pustynny piasek. Czasami przejażdżka przypomina rollercoaster.

To też okazja do "polowania" wzrokiem i obiektywem aparatu na oryksy arabskie, czyli narodowe zwierzęta m.in. Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru.

Po drodze rozmawiamy o tym, jak żyje się i pracuje na co dzień w Dubaju. Sully, a właściwie Sulejman, pochodzi z Tanzanii, ale wychował się w ZEA. Pracował w handlu, uczył się języków obcych i od ponad 20 lat związał się z turystyką. Opowiadał mi o tym, jak wielkim szokiem dla pracowników tej branży była pandemia COVID-19 i jej skutki. On, jak i wielu jego kolegów, stracili pracę. Dobrą wiadomością było jednak to, że gdy zniesiono restrykcje, a ruch turystyczny zaczął wracać, odebrali telefony z zaproszeniem do powrotu do firmy. Nie wahali się.

Wielbłądem na kemping

Przejażdżka po wydmach to ostatni wspólny punkt programu dla większości wycieczek. Potem kawalkada aut rozdziela się do różnych miejsc na terenie rezerwatu, aby realizować kolejne punkty programu. Dla mnie oznacza to przejażdżkę na wielbłądzie. Plecak zostaje w samochodzie, a ja zabieram ze sobą tylko smartfon. Podróż na specjalnie przygotowanym siedzisku na grzbiecie wielbłąda trwa około 15-20 min.

Zachód słońca na pustyni

Gdy docieramy na miejsce, co wydaje się zaplanowane niemal co do minuty, czas na kolejny punkt programu, czyli zachód słońca na pustyni krótko przed godz. 18.30. Trwa to dosłownie chwilę i słońce już jest za horyzontem. To dlatego najwyższy budynek świata, czyli Burdż Chalifa, słynie z tego, że pozwala oglądać zachód słońca dwukrotnie - najpierw z poziomu ziemi, a później z tarasów widokowych położonych na wysokości 452 i 555 m nad ziemią.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Burdż Chalifa. Oto najwyższy budynek świata

Kemping na pustyni

Moje miejsce docelowe ukryte jest za niewielkim nasypem pokrytym zaroślami. A tam osiem dużych namiotów na drewnianych platformach. Gdy pytam mojego kierowcę i przewodnika w jednym, ilu gości się dziś spodziewają organizatorzy, odpowiada: dziś będziesz tu tylko ty.

Dlatego krzesła i stolik są wystawione tylko przed dwoma namiotami - moim i Sully'ego, który rano okaże się też kucharzem. Bo wieczorem może liczyć na pomoc innego pracownika, ubranego w tradycyjny arabski strój. Przy wejściu wita kawą po turecku i daktylami oraz lampką prosecco.

Posiłki na pustynnym kempingu

Na środku tego kempingowego kompleksu jest altana wyłożona dywanami z niskim stołem i poduszkami. To tam czeka na mnie kolacja złożona z arabskich mezze i tradycyjnych dań kuchni bliskowschodniej.

Zdecydowanie nie jest to porcja dla jednej osoby, a moi współtowarzysze dziękują za zaproszenie do stołu. Kucharz w arabskim stroju zresztą dość szybko odjeżdża do sąsiedniej "wioski", gdzie odbywa się największa z animacji, czyli wieczór w stylu beduińskim, dla całych grup turystów.

Tym razem to ja dziękuję za zaproszenie, aby tam dołączyć na pokazy tańca brzucha, tańce z mieczami, bo już to widziałem kilka lat wcześniej, dlatego postanawiam wykorzystać ten wieczór inaczej. I po zmroku po prostu położyć się na miękkich kanapach. A korzystając z oddalenia od miasta i braku zanieczyszczenia świetlnego, oglądać gwiazdy.

W namiocie, w którym przy wzroście 180 cm można się niemal wyprostować, czeka na mnie drewniane łóżko z wygodnym materacem, pościel, ręczniki, stolik i drewniana ława, termos z gorącą wodą, a także podręczny zestaw kosmetyków Bvlgari, taki sam, na jaki mogą liczyć pasażerowie klasy biznes Emirates na dłuższych trasach. Nie ma tu gniazdka, a o WiFi nawet nie myślcie. To w końcu pustynia.

Kładę się spać jeszcze przed godz. 22 i nie nastawiam budzika. Gdy rano otwieram oczy, na zewnątrz jest już jasno, a zegarek wskazuje 6.20. Zaledwie kilka minut wcześniej słońce wzeszło po wschodniej stronie namiotu. Mój "licznik snu" gratuluje realizacji celu w postaci 8,5 godz., a ja czuję, że jestem naprawdę wypoczęty.

Udogodnienia dla turystów

Choć na terenie kempingu są toalety z bieżącą wodą i prysznice, za radą Sully'ego postanawiam wziąć prysznic po powrocie do hotelu - woda musi się nagrzać. Turyści zazwyczaj później kładą się spać i później wstają, a przede mną jeszcze intensywny program w dalszej części dnia.

W dobrze znanej mi już altanie czeka na mnie przygotowane przez Sully'ego proste śniadanie w stylu kontynentalnym, można powiedzieć "hotelowym", oraz gorąca kawa. Jeszcze przed godz. 8 wyruszamy w drogę, po drodze napotykając kolejne oryksy arabskie i gazele, a także samochody służb utrzymania pustynnego rezerwatu. Za bramą wyjazdową na stacji paliw pompujemy opony i ruszamy autostradą do Dubaju. W hotelu jestem chwilę po godz. 9.

Noc na pustyni w Dubaju. Ile to kosztuje i jakie zostawia wrażenia?

"Luxury Overnight Dessert Camping" jest dostępna tylko poza sezonem letnim, czyli mniej więcej od października do kwietnia. Jak tłumaczył mi Sully, to dlatego, że latem temperatury w Dubaju przekraczają 40-50 stopni, a nocą nie spadają poniżej 30.

Czy warto? Dla kogoś, kto nie jest w Dubaju pierwszy raz, dobrze zna już słynny Dubai Mall, był na tarasie Burdż Chalifa, zwiedził Marinę i inne atrakcje, a niekoniecznie dobrze czuje się na "masowych" wieczornych animacjach jak w kurortach, może to być ciekawa alternatywa.

Zwłaszcza że od kilku lat rosnącą popularność zdobywa glamping. To połączenie słów "kemping" i "glamour", odnoszące się do noclegów blisko natury, a równocześnie zapewniających komfortowe warunki, nieporównywalne ze zwykłym namiotem turystycznym i śpiworem.

W cenniku "Arabian Adventures" ta atrakcja kosztuje od 490 dol. za jedną osobę, a w przypadku dwóch osób cena waha się od 653 dol. do 1074 dol. za parę, w zależności od tego, czy wybiorą miejsca we współdzielonym samochodzie, czy prywatny przejazd. Przy obecnym kursie dolara, w przypadku jednej osoby cena takiego doświadczenia to około 2200 zł. To drogo, biorąc pod uwagę, że za takie pieniądze poza sezonem można spędzić trzy noce w trzy-, a nawet czterogwiazdkowym hotelu w Dubaju, rezerwując nocleg z trzymiesięcznym wyprzedzeniem.

Czy noc na pustyni Margham rzeczywiście była luksusowa? Jeśli spojrzeć na to, co pod hasłem glamping pokazuje Instagram, to można być nawet rozczarowanym. Nie ma tu ani sferycznych kapsuł, ani eleganckich mebli w pozornie zwyczajnych namiotach, o własnej łazience, prądzie, klimatyzacji czy wi-fi nie wspominając.

Dlatego można tłumaczyć sobie ten "luksus" inaczej - jako ciszę, obcowanie z pustynią, rozgwieżdżone niebo nad głową, absolutny spokój i prywatność, a także odizolowanie od e-maili oraz powiadomień social mediów. I z takiej perspektywy może to być ciekawe doświadczenie, o ile nie musimy liczyć się z budżetem na wakacje i przeliczać, czy cisza i spokój są warte takich pieniędzy.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(11)
jaaninkaa
9 miesięcy temu
mój spokój i cisza kosztowały mnie 70tys i nie mam takich luksusów,ale jest pięknie,cicho,zero ludzi i jest moje do końca życia….opłacało się!!!!
katigrosz
9 miesięcy temu
Wrażenia nieproporcjonalne do ceny. Ciekawe czy dziennikarz tam był za swoje pieniądze czy np zapłacił publikując artykuł. Nie wiedziałem, że to teraz jest modne, ale w zeszlym roku namówiłem żonę żeby pojechać do domku niedaleko jeziora 50 km od domu. Wypoczelismy jak rzadko kiedy i nie stalismy w korkach w żadną stronę.
Piotr
2 lata temu
To jest jakiś obłęd aby wp promowała usługi turystyczne Arabów ,może by tak promować polskie rejony.I w taki to sposób Polska turystyka tylko traci
Nigdy
2 lata temu
Do arabów
Kosmaty
2 lata temu
Araby za kilka lat znowu będą pasać kozy na wydmach