Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Polak chce być twarzą walki z dopingiem. "34 mln dolarów budżetu może nie starczyć"

8
Podziel się:

- Europa wybrała mnie na swojego oficjalnego kandydata na Prezydenta WADA. To wielki zaszczyt – napisał na swoim Twitterze minister sportu Witold Bańka. Jeśli wygra, będzie miał 34 mln dolarów na walkę z dopingiem. "Samym budżetem na pewno się to nie uda" – mówi ekspert.

W listopadzie okaże się, czy Witold Bańka zostanie szefem Światowej Agencji Antydopingowej
W listopadzie okaże się, czy Witold Bańka zostanie szefem Światowej Agencji Antydopingowej (PAP, marcin kmieciński)

Ten wyścig już ruszył. Minister sportu i turystyki Witold Bańka powalczy o fotel szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Nowy przewodniczący zastąpi Brytyjczyka Craiga Reedie'ego.

Zobacz także: OGLĄDAJ: Wiceminister infrastruktury: Polska kolej przeżywa renesans

- To zaszczyt - napisał Witold Bańka na profilu na Twitterze, komentując swój wybór na oficjalnego kandydata Europy.

Prezydent tej organizacji wybierany jest rotacyjnie. Na jedną - trzyletnią - kadencję jest nim przedstawiciel ruchów olimpijskich, a na kolejną - państw członkowskich. Komitet wykonawczy agencji wybierze swojego nowego szefa na kongresie w Katowicach w listopadzie tego roku.

Nowy szef to również nowa strategia organizacji. Bańka wyjaśnił, że jego priorytetami będą zwiększenie akredytowanych laboratoriów antydopingowych w Europie i na świecie, wprowadzenie specjalnego rzecznika zawodników i usprawnienie komunikacji ze sportowcami, by mieli jasność, w jaki sposób działa WADA.

Bańka na doping

- Nikt nigdy nie wyeliminuje dopingu w 100 proc., ale można sprawić, że takich przypadków będzie coraz mniej. Zwiększenie kontroli oraz listy akredytowanych laboratoriów WADA, co jest celem Witolda Bańki, z pewnością przyniesie pozytywny efekt. Sportowcy na dopingu będą częściej wykrywani, a kilku z nich z pewnością poważnie się zastanowi, zanim sięgnie po zakazaną substancję, gdyż łatwiej będzie wpaść – mówił money.pl specjalista marketingu sportowego Patryk Stec.

Organizację powołał Międzynarodowy Komitet Olimpijski w 1999 roku. Ruch olimpijski zapewnia połowę budżetu WAD-y, zaś resztę dokładają państwa członkowskie. Środki na ten rok to 34 mln dolarów. Wkład od Polski wynosi 225 tys. dolarów. Bańka, jako członek komitetu wykonawczego organizacji, uczestniczył w negocjacjach budżetu na lata 2019-2022. Ustalono, że środki agencji będą rosły co roku o 8 proc. Dla porównania Polska Agencja Antydopingowa (POLADA) na walkę z dopingiem wydaje ok. 8 mln zł rocznie. Lwią część kosztów stanowią pobrania próbek i koszty analityczne.

- Samym budżetem WAD-y na pewno nie da się skutecznie walczyć z tym problemem. Nie jest to tylko kwestia finansów. Potrzeba dobrej współpracy rządów i organizacji antydopingowych. Przykład Afryki i Igrzysk Afrykańskich w 2015 roku pokazuje, że nie zawsze się to udaje – wyjaśnia Patryk Stec.

Głównym celem WAD-y jest tak naprawdę ugruntowanie zasady fair play. W tym kontekście oznacza to walkę z dostępem do niezadowolonych substancji, których sportowcy używają do podkręcenia swoich wyników. Walkę, której być może nigdy nie uda się wygrać.

- Doping to oszustwo. Jak w biznesie oszustwo polega na omijaniu podatków, niepłaceniu wynagrodzeń, tak w sporcie jest nim właśnie doping. Wiedzą o tym sportowcy, wie o tym agencja antydopingowa, która poważnie traktuje swoją misję. Widać to po skali zatrzymań i dyskwalifikacji w ostatnich latach – powiedział money.pl Artur Partyka, polski skoczek wzwyż i medalista olimpijski

O tym, że sport nie jest czysty, wiadomo nie od dziś. Nieprawdą jest, że sportowcy stosowali doping po cichu, nie mówiąc o tym nikomu. Często działo się to za wiedzą lekarzy, szkoleniowców, urzędników, a nawet pracowników krajowych agencji, które miały walczyć z dopingiem.

Skalę problemu pokazał film "Ikar". Przedstawiał on historię amerykańskiego kolarza, który chciał przekonać się na własnej skórze, jak działają substancje dopingujące. Zupełnym przypadkiem odkrył ogromną aferę (osobom, które zdecydują się na obejrzenie dokumentu, szczególnie polecam scenę demaskującą proceder podmieniania próbek).

Okazało się, że rosyjski aparat państwowy stworzył swoisty system dopingowy dla sportowców, aby pomóc im zdobyć jak najwięcej medali podczas igrzysk zimowych w Soczi. W konsekwencji Rosjanie zostali zawieszeni przez WADA, a MKOl zawodnikom zabronił startu pod rosyjską flagą w IO 2016.

Barszczyk ze szczyptą koksu

Niesprawiedliwe byłoby twierdzenie, że doping to tylko problem Rosji. Jeśli chodzi o odsetek próbek od sportowców, w których odnaleziono substancje zakazane, najgorzej wypada Iran (4,6 proc.), RPA (3,8 proc.) i Kazachstan (2,4 proc.). W krajach zachodniej Europy najwięcej przypadków stosowania dopingu wykryto we Francji (2,3 proc.). Co ciekawe, w Rosji znaleziono niedozwolone substancje w 0,6 proc. przypadków (niewykluczone, że większość udało się zatuszować).

Stosowanie dopingu najczęściej wykrywa się u sportowców uprawiających sztuki walki (boks, kickboxing, itp.) oraz kulturystykę. Nieznacznie powyżej normy w tej niechlubnej klasyfikacji możemy znaleźć kolarzy, futbolistów amerykańskich czy przedstawicieli sportów motocyklowych.

Pierwszy znaczący przypadek w Polskim sporcie dotyczył ciężarowca Zbigniewa Kaczmarka, który przez to stracił złoty medal olimpijski w 1976 roku. W 1988 roku podwyższony poziom testosteronu wykryto u hokeisty Jarosława Morawieckiego. Zawodnik tłumaczył, że niedozwolone substancje podano mu… w barszczu z krokietami. Również Justyna Kowalczyk, zanim stała się utytułowaną biegaczką narciarską, musiała tłumaczyć się z obecności deksametazonu w organizmie. W 2010 roku podczas zimowych igrzysk Vancouver wykryto EPO u biegaczki narciarskiej Kornelii Marek. Swoją cegiełkę do niechlubnej statystki dołożyli sztangiści, bracia Tomasz i Adrian Zielińscy.

Zadanie trudnej walki z dopingiem może spaść na Witolda Bańkę. Ale polityk ma rywalizację we krwi. Ten były sprinter, zdobywca brązowego medalu mistrzostw świata w Osace, jest uważany za jednego z najlepszych menadżerów w polskim sporcie. Jako członek rządu wprowadził kilka programów, które zapewniają dofinansowanie najlepszych zawodników i klubów w kraju.

- Nie ma nic gorszego dla sportowca niż świadomość, że on ciężko pracował, zażynał się na treningach, a ktoś inny sięgał po doping. Witold przeszedł przez karierę sportową. Myślę, że może mu to dodać zdecydowania i siły do mocnej walki ze zjawiskiem dopingu. Jako szef WAD-y będzie stanowczy – wyjaśnia Artur Partyka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(8)
Kjlo
5 lata temu
ZAUWAZYLISCIE, ZE NIE MA SONDAZY ????
mainsport
5 lata temu
czyli wszyscy teraz beda sportowac na haju
adammm
5 lata temu
Super , teraz pewnie będzie jazgot w TVN i GW, ale wytrzymamy i wygramy:-) Mogą dyskredytować naszego kandydata, za 20 tysięcy organizowali "Urodziny Hitlera" są w stanie zrobić każde świństwo, by zaszkodzić polskiemu rządowi.
olo
5 lata temu
I co? Bedzie powtorka z rozrywki, 1:27?
nick dick
5 lata temu
Brawo