Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Niecodzienny wyrok sądu. Uznał, że pozorowała działalność, może zatrzymać setki tysięcy złotych

389
Podziel się:

Legnicki Sąd Rejonowy wydał niecodzienny wyrok: przyznał, że co prawda działalność gospodarcza legniczanki została uznana za pozorną, ale nie musi ona zwracać z tego powodu do ZUS 230 tys. zł pobranych zasiłków. Takie orzeczenie to rzadkość w polskich sądach.

Niecodzienny wyrok sądu. Uznał, że pozorowała działalność, może zatrzymać setki tysięcy złotych
Sąd Rejonowy w Legnicy uznał, że ZUS miał wystarczająco dużo czasu, by wstrzymać wypłatę świadczeń - jeśli podejrzewał, że są one wyłudzane, ale tego nie zrobił, dlatego kobieta nie będzie zwracała 230 tys. zł pobranych świadczeń. Zdjęcie ilustracyjne (Adobe Stock, Oleg)

"Nie warto odpuszczać" – napisał na Facebooku Mariusz Sowiński, legnicki prawnik specjalizujący się w sprawach ubezpieczeń społecznych. Do wpisu dołączył kopię świeżego, jeszcze nieprawomocnego, wyroku Sądu Rejonowego w Legnicy z 15 lutego.

Z krótkiego opisu zamieszczonego przez prawnika oraz załączonej kopii wyroku sądowego wynika, że klientka Mariusza Sowińskiego, której działalność gospodarczą w innym postępowaniu sąd uznał za pozorną, nie musi zwracać ZUS-owi pobranych zasiłków (chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego) w łącznej kwocie 230 tys. zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pokazał umowę kredytową członkom zarządu banku. "Sami się dziwili, że to tam się znajduje"

"Wygrana z ZUS w ważnej sprawie, która dotyczyła zwrotu ponad 230 tys. zł zasiłku. Najważniejsze było to, że decyzja ZUS o zwrocie świadczeń wydana została po tym, jak wcześniej sąd apelacyjny stwierdził, że płatnik nie podlega ubezpieczeniom, nie prowadził działalności gospodarczej, bo zdaniem ZUS i sądu była to działalność pozorna. Zatem przegranie sprawy o prowadzenie działalności gospodarczej nie oznacza konieczności zwrotu wypłaconych wcześniej zasiłków" – napisał legnicki prawnik.

Emocje i argumenty sądu

W rozmowie z money.pl Mariusz Sowiński zaznacza, że sąd nie wydał jeszcze pisemnego uzasadnienia do wyroku, gdyż orzeczenie jest z ubiegłej środy. Jednak jak podkreśla, dla legnickiego sądu kluczowe było ustalenie, czy pobierając świadczenia z ZUS, kobieta miała świadomość, że się jej nie należały.

Prawnik wskazuje, że sąd zapoznał się w toku sprawy z całą dokumentacją, jaką ZUS wymieniał z jego klientką w czasie prowadzenia przez nią pozorowanej działalności gospodarczej. Były w niej bardzo różne dokumenty, w tym np. zawiadomienia o kontroli jej firmy.

Moja klientka, otrzymując przelewy z ZUS-u, nie miała świadomości, że świadczenia związane z jej ciążą i macierzyństwem jej nie przysługują. ZUS utwierdzał ją bowiem w przekonaniu, że ma ona do nich pełne prawo – podkreśla prawnik.

Zwraca również uwagę, że gdyby ZUS miał wątpliwości, czy świadczenia te należały się kobiecie, wstrzymałby wypłaty, ale tego nie zrobił.

Dodaje, że jego klientka działała zgodnie z ówcześnie obowiązującymi przepisami.

Przypomnijmy: dzięki obowiązującym jeszcze kilka lat temu przepisom przedsiębiorcy, wpłacając, chociażby tylko jedną wysoką składkę dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, zyskiwali uprawnienie do pobierania równie wysokich świadczeń w razie choroby czy macierzyństwa.

Sądowa ruletka szczęścia?

Część osób, która skorzystała z tego przepisu, ma dziś sprawy w sądach z ZUS-em o zwrot pobranych świadczeń. Postępowania te kończą się dla ubezpieczonych bardzo różnie.

ZUS w wielu przypadkach posądza ubezpieczonych np. o pozorną działalność gospodarczą – tak jak było to w wyżej opisanej sprawie – badając wnikliwie ich przychody z działalności przed, w trakcie i po zakończeniu pobierania świadczenia. Jeśli przychodów w okresach niezasiłkowych nie było, ubezpieczonym trudno jest udowodnić, że faktycznie prowadzili firmy.

– Sprawy o zwrot świadczeń to prawdziwa loteria, gdyż na wygraną czy przegraną składa się nie tylko dobre przygotowanie do sprawy. Zależy to również od tego, w jakim regionie Polski się sądzimy i jakie poglądy ma dany sędzia – uważa Katarzyna Nabożna-Motała, adwokat i przedstawicielka Stowarzyszenia Ruch Społeczny Kobiety Na Działalności Gospodarczej Kontra ZUS.

Dodaje, że jedne sądy w Polsce zwalniają ubezpieczonych od zwrotu świadczeń, inne wręcz przeciwnie – nakazują im oddanie pieniędzy.

Przykładowo, w innym prawomocnym wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy z listopada 2022 r. sędzia stwierdził, że mimo pozornej działalności, inna przedsiębiorczyni z Legnicy – fryzjerka – nie musi zwracać ZUS-owi 160 tys. zł, których domagał się od niej Zakład.

W uzasadnieniu do wyroku sąd podkreślił, że wcześniejszy wyrok sądu we Wrocławiu, który potwierdził zarzuty ZUS-u, że fryzjerka ta prowadziła pozorną działalność, nie może przesądzać o zwrocie zasiłków.

Wrocławski sąd badał bowiem jedynie, czy prowadzona działalność stanowiła tytuł do ubezpieczeń, tj. "czy działalność ta miała takie cechy jak: ciągłość, zarobkowość i zorganizowanie".

Żadne przepisy ustawy systemowej nie wskazują, że wyłączenie osoby z ubezpieczeń społecznych automatycznie przesądza o obowiązku zwrotu pobranych świadczeń z ubezpieczenia społecznego – podkreślił legnicki sąd.

Mimo że wyrok z Legnicy uprawomocnił się, ZUS wniósł na niego skargę kasacyjną.

"Nieudolnie skonstruowane przepisy"

Zdaniem Katarzyny Nabożnej-Motały, która jest pełnomocnikiem prawnym w wyżej opisanej sprawie, żądania ZUS-u zwrotu wypłaconych świadczeń przypominają aferę z ulgą meldunkową.

Przypomnijmy: najpierw poinformowano podatników, którzy nabyli mieszkania w okresie od stycznia 2007 r. do grudnia 2008 r., że mogą skorzystać ze specjalnej bonifikaty przy zakupie mieszkania, a następnie – przy sprzedaży tegoż mieszkania (w ciągu pięciu lat od jego nabycia), skarbówka upomniała się o zapłatę zaległego podatku. Większość osób nie była w stanie zapłacić Urzędowi Skarbowemu należnej daniny.

Według naszej rozmówczyni w przypadku zwrotu świadczeń do ZUS jest podobnie: najpierw stworzono przepisy, które gwarantowały obywatelom wysokie świadczenia już po pierwszej wpłacie składki, a następnie, kiedy z nich korzystali – oskarża się ich o łamanie zasad współżycia społecznego i żąda zwrotów wypłat z odsetkami.

Nabożna-Motała przytacza przykład z Lublina, gdzie po tym, jak ZUS wygrał w sądzie sprawę o zwrot świadczeń, postawiono kobiecie zarzuty karne, ale tamtejszy sąd ją od nich uniewinnił.

Jak mówi, ona sama również wpadła kiedyś w pułapkę, podwyższając sobie przed pójściem na zasiłek składkę.

– Mimo że jestem prawnikiem, czułam się w sądzie okropnie. Musiałam się tłumaczyć, jak doszło do tego, że pomyliłam formularze, a to urzędnik w ZUS wprowadził mnie w błąd. Musiałam chodzić do żłobka i przedszkola i prosić o zaświadczenia, że moje dzieci chorują. Urzędnicy z ZUS pytali władze mojej uczelni, czy prowadzę zajęcia, kiedy zachorowałam – relacjonuje.

W jej ocenie państwo próbuje przerzucić na obywateli ciężar odpowiedzialności za nieudolnie skonstruowane przepisy.

Afera sprzed kilku lat

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ZUS w Legnicy przeprowadza zmasowane kontrole wśród ubezpieczonych w związku z aferą sprzed kilku lat.

Chodzi o okres, kiedy naczelnikiem tamtejszego wydziału zasiłkowego był Franciszek W. Urzędnik ten wraz z jedną z pracownic podległego mu wydziału, Violletą R., zostali zwolnieni z pracy, po tym, jak kontrola wykazała liczne nieprawidłowości, a prokurator z Jeleniej Góry postawił im zarzuty karne.

Jak donosiła w 2018 r. lokalna prasa, kilkunastu pracowników ZUS oraz ich rodziny miało być zamieszanych w proceder wyłudzania świadczeń. W ciągu siedmiu lat narazili oni ZUS na wypłatę zawyżonych świadczeń o łącznej wartości 2,9 mln zł.

Osoby z rodzin urzędników ZUS zakładały działalności gospodarcze i przez kilka miesięcy wpłacały najwyższe możliwe składki na ubezpieczenie chorobowe. Zaraz po uzyskaniu odpowiednich uprawnień występowały o wysokie świadczenia.

Według ustaleń prokuratury w Jeleniej Górze ubezpieczeni przedsiębiorcy nie byli należycie kontrolowani przez urzędników ZUS. Ci bowiem nie wyłączali się ze spraw, które dotyczyły ich krewnych, a mieli taki prawny obowiązek.

W 2021 r. prokurator z Jeleniej Góry postawił zarzuty karne dwojgu urzędnikom legnickiego ZUS. – Sprawa Franciszka W. jeszcze się nie zakończyła. Sąd Rejonowy w Legnicy wyznaczył termin kolejnej rozprawy na kwiecień 2023 r. – informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, prok. Tomasz Czułowski.

Natomiast w przypadku oskarżonej Violetty R. sprawa została umorzona.

Jak się dowiedzieliśmy, jeleniogórska prokuratura bada jeszcze inne wątki tej sprawy, a dochodzenie w sprawie zasiłków w Legnicy nie zostało zakończone.

Z pytaniami dotyczącymi opisywanej sprawy zwróciliśmy się do rzeczniczki prasowej ZUS we Wrocławiu, której podlega oddział w Legnicy. Odpowiedzi opublikujemy, jak tylko je otrzymamy.

Próbowaliśmy również w poniedziałek wielokrotnie skontaktować się w sprawie środowego wyroku z sądem w Legnicy. Czekamy na informację zwrotną.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(389)
emeryt
rok temu
Rolnik z Marszałkowskiej opłaca KRUS, pobiera dopłaty do posiadanej ziemi na Mazurach prowadząc pozorowaną działalność rolniczą. Nikomu to nie przeszkadza, nie musi niczego zwracać. Nie jest ważne, że w życiu nie posadził wiadra kartofli. Swoją drogą wszystkim ludziom prowadzącym działalność gospodarczą, którzy nie osiągnęli dochodów, lub mieli straty, ZUS powinien zwrócić składki za pozorowaną działalność gospodarczą.
Ula
rok temu
Przepisy pozwalające na wyłudzanie zasiłków z ZUS wprowadziła PO. Wystarczyło zapłacić jedna składkę od np 10.000 zł i udać się na zwolnienie lekarskie. Wtedy ZUS płacił takiej cwanej ciężarnej po 10 tys miesięcznie zasiłku .
Ula
rok temu
No to mamy kolejny popis nadzwyczajnej kasty.
Armagedon
rok temu
Teraz , PO-myście , taki przepis był wprowadzony za czasów nierządu PO-PSL i tylko dla swoich wybranych = wtajemniczonych
Osoba pracują...
rok temu
No tak, biedni niewinni ludzie, nie wiedzieli, że wyłudzają pieniądze. A pani prawnik nie wiedziała, że formularz pomyliła . Naciągacze i tyle.
...
Następna strona