Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|

Kolejny trend z TikToka od pokolenia Z. "Straszna godzina" to sposób na poprawę wydajności

20
Podziel się:

Przed tobą wyrasta góra obowiązków związanych z pracą, a niektóre wręcz cię przerażają? Pokolenie Z znalazło nowy sposób na zwiększenie produktywności. Serca użytkowników TikToka podbija idea "strasznej godziny", w której trakcie "jedzą żabę". Może się to przełożyć na codzienną pracę.

Kolejny trend z TikToka od pokolenia Z. "Straszna godzina" to sposób na poprawę wydajności
"Straszna godzina" to nowy trend z TikToka. Polega na tym, że 60 minut dnia pracy poświęcamy wyłącznie na najtrudniejsze zadania, których się boimy (Getty Images, Westend61)

Ledwo opisaliśmy w money.pl ideę "poniedziałkowego absolutnego minimum" (ang. bare minimum Monday), a użytkownicy TikToka mają już nowy pomysł na zwiększenie produktywności w pracy. Tym razem pokolenie Z proponuje nam "straszną godzinę" (ang. scary hour), w trakcie której "je się żabę".

Czym jest "straszna godzina"?

Na czym to polega? Wyobraźmy sobie, że mamy przed sobą całą listę zadań i obowiązków do zrobienia danego dnia. O ile część z nich jest raczej prosta, to na pewno pośród nich będą też takie, które są skomplikowane, wymagają od nas skupienia i podjęcia trudnej decyzji. Po prostu wzbudzają w nas lęk.

Tu właśnie wchodzi "straszna godzina". Polega ona na tym, że 60 minut dnia pracy poświęcamy wyłącznie na najtrudniejsze zadania, których się boimy. Jak zauważa portal Fortune.com, to odkryta na nowo metoda "jedzenia żaby", którą wymyślił i opisał w książce "Zjedz tę żabę" znany autor poradników dotyczących rozwoju osobistego Brian Tracy. Zgodnie z nią pracę rozpoczynamy od najtrudniejszych i najważniejszych obowiązków. Tym samym po "zjedzeniu żaby" mamy poczucie, że najgorsze już za nami, dzięki czemu rośnie nasza produktywność.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: 20.03 Program Money.pl | Quiet quitting i bare minimum Monday. Pokolenie Z stawia granice

W trakcie "strasznej godziny", kiedy skupiamy się na "jedzeniu żaby", odkładamy na bok wszystko, co może nas rozproszyć (czyli m.in. telefon, komunikatory, e-mail itd.). Wszystko po to, by poprawić naszą efektywność i jak najszybciej uporać się z trudnościami. Aby maksymalnie wykorzystać "straszną godzinę", warto wcześniej wyselekcjonować najtrudniejsze obowiązki, by nie tracić na to później cennych minut.

Po tym czasie możemy zrobić sobie przerwę. Po jej zakończeniu nic już nie będzie straszne: zostaną nam do wykonania tylko łatwiejsze zadania, do których podejdziemy ze spokojem, bo nie będą ciążyć nam "z tyłu głowy" te trudniejsze.

Za pomysłodawczynię "strasznej godziny" (lub też "godziny mocy") uchodzi Laur Wheeler (@classiclaur). Jej filmik na TikToku ma już ponad 1 mln wyświetleń. Kobieta opowiada w nim, że każdego dnia ustawia licznik czasu i przez 60 minut pracuje wyłącznie nad zadaniami, których unikała z powodu lęku. Każdego dnia też robi to w innym czasie, by nie popaść w rutynę.

Ekspertka popiera rozwiązanie

Portal Fortune.com zapytał o ocenę tego pomysłu Alicię Walf, neurobiolożkę i starszą wykładowczynię w Rensselaer Polytechnic Institute w Nowym Jorku. Ekspertka podkreśliła, że ludzie są skłonniejsi do prokrastynacji pod wpływem zwiększonego stresu. Z badań wynika, że nawet co piąty Amerykanin jest chronicznym prokrastynatorem, co oznacza, że odkłada na potem wszystkie obowiązki związane m.in. z domem, pracą czy związkiem.

Kiedy jesteśmy zestresowani, jesteśmy skłonniejsi do unikania nie tylko zadania, które mamy pod ręką, ale także negatywnych emocji, jakie czujemy w związku z tym zadaniem – stwierdza Alicia Walf, cytowana przez Fortune.com.

Dlatego też wolimy skierować nasz wzrok na łatwe i przyjemne obowiązki, których wykonanie aktywuje w naszym mózgu ośrodek nagrody, co skończy się zastrzykiem dopaminy. Mówiąc prościej: jeżeli mamy wybór, to skupiamy się tylko na łatwych zadaniach, bo wiemy, że je wykonamy, a zarazem odhaczenie ich poprawi nam humor.

Rozpoznanie, kiedy się stresujesz, i próba zminimalizowania wpływu (stresu – przyp. red.) poprzez celowe skupienie się na zadaniu, a nie na uczuciach stresu, niepokoju lub braku motywacji, jest przeformułowaniem swojego podejścia do stresu i zachowań – podkreśla neurobiolożka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czterodniowy tydzień pracy? "Nie powinniśmy iść rewolucyjnie, tylko ewolucyjnie"

Jeszcze jeden trend dotyczący pracy od pokolenia Z

"Straszną godzinę" trzeba zatem dopisać do panteonu trendów zrodzonych na TikToku, które mogą się przełożyć (lub też już się przekładają) na codzienną pracę pokolenia Z. Innym z nich są wspomniana wcześniej idea "bare minimum Monday" oraz "quiet quitting".

"Poniedziałkowe absolutne minimum" polega na wykonywaniu tylko tych projektów, które trzeba zrobić do końca dnia. Wszystko po to, aby jak najszybciej przebrnąć w pracy przez pierwszy dzień tygodnia. Poniedziałek ma stać się czymś w rodzaju "dnia przejściowego" pomiędzy weekendem a tygodniem pracy.

Natomiast w "quiet quitting" (pol. "cicha rezygnacja" lub "ciche odejście z pracy") chodzi z grubsza o to, by się nie przepracowywać. Młodzi nie zamierzają sobie wypruwać żył dla pracy i robią wyłącznie tyle, ile mają zapisane w umowie. Nie ma też możliwości, by brali nadgodziny czy odbierali służbowe telefony lub e-maile po godzinach pracy. Sama praca natomiast nie jest w ich oczach czymś, co definiuje człowieka. Ważniejsze jest to, kim ta osoba jest prywatnie.

Skąd bierze się takie podejście do pracy wśród młodych? Najprościej można to wytłumaczyć faktem, że w zasadzie od początku swojej kariery są przepracowani, a do tego mają poczucie, że ich pracy nie wynagradza się w sposób właściwy, przez co ledwie wiążą koniec z końcem. Efekt? Zadowolenie z pracy wśród przedstawicieli generacji Z jest najniższe ze wszystkich pokoleń obecnych na rynku pracy. Pokazują to zarówno światowe, jak i polskie badania.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(20)
Green
rok temu
Mam wrażenie że pokoleniu Z potrzebne jest raczej leczenie psychiatryczne a nie porady na TicToku.
gret
rok temu
Wszędzie i zawsze potrzebni są ludzie wykwalifikowani i samodzielni, których nie trzeba prowadzić za rączkę i stać nad nimi. Pod względem finansowym jesteśmy warci tyle, ile potrafimy zarobić. Gdy nasza praca ma wartość dla pracodawcy (i klientów), w końcu nas ktoś zatrudni i dobrze zapłaci. A jeśli nie, a rzeczywiście możemy coś zaoferować, coś potrafimy, to sami założymy firmę i zarobimy na siebie. Nie trzeba wyjeżdżać. Ludzie powinni zrozumieć, że niemal wszystko zależy od nich samych. Nie od rządu czy kraju, w którym żyją itp. Musimy po prostu patrzeć na siebie i brać się do roboty, uczyć się i rozwijać umiejętności, za które inni chcą płacić, a efekty przyjdą. Leżenie na kanapie i czekanie, aż ktoś coś dla nas zrobi, niewiele daje. Słyszeliście o ksią.ż ce pt. Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiac.? Kilka zmian może zrobić wielką różnicę..
gret
rok temu
Wszędzie i zawsze potrzebni są ludzie wykwalifikowani i samodzielni, których nie trzeba prowadzić za rączkę i stać nad nimi. Pod względem finansowym jesteśmy warci tyle, ile potrafimy zarobić. Gdy nasza praca ma wartość dla pracodawcy (i klientów), w końcu nas ktoś zatrudni i dobrze zapłaci. A jeśli nie, a rzeczywiście możemy coś zaoferować, coś potrafimy, to sami założymy firmę i zarobimy na siebie. Nie trzeba wyjeżdżać. Ludzie powinni zrozumieć, że niemal wszystko zależy od nich samych. Nie od rządu czy kraju, w którym żyją itp. Musimy po prostu patrzeć na siebie i brać się do roboty, uczyć się i rozwijać umiejętności, za które inni chcą płacić, a efekty przyjdą. Leżenie na kanapie i czekanie, aż ktoś coś dla nas zrobi, niewiele daje. Słyszeliście o ksią.ż ce pt. Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiac.? Kilka zmian może zrobić wielką różnicę..
qwaz
rok temu
Młodzież na Tik Toku i YT wyważa często dawno już otwarte drzwi i na nowo odkrywa Amerykę. Niekiedy dlatego że zapracowane starsze pokolenie (rodzice) nie mają czasu nauczyć ich życia. Kurczę to kurczęta uczą się od mamy kury jak zdobywać pożywienie . Małpka od małpy, źrebię od klaczy a ludzie uczą się z Tik Toka i YT bo tak są zapracwani. Kochani! Trochę wolniej i pogonić tych co gotują nam ten los!
abc
rok temu
To nie jest odkrycie pokolenia Z, tylko znany trik z poradników jak wspomniano. Akurat ta metoda sprawdza się i w pracy i w życiu, więc nawet na tiktoku zdarza się coś sensownego;-)