Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Antyimigrancka retoryka nam nie pomoże. "Rynek pracy zależy od cudzoziemców"

458
Podziel się:

Antyimigrancka retoryka, która dziś dominuje w wypowiedziach polityków, nie sprzyja naszej gospodarce — uważają eksperci. Ich zdaniem bez cudzoziemców nasz rynek pracy sobie nie poradzi. Nie mamy też co marzyć o wzroście PKB.

Antyimigrancka retoryka nam nie pomoże. "Rynek pracy zależy od cudzoziemców"
Film opublikowany w niedzielę na profilu Donalda Tuska wywołał falę krytyki (Photo by Artur Widak/NurPhoto via Getty Images) (GETTY, NurPhoto)

Nie milkną echa filmu opublikowanego w niedzielę na profilu Donalda Tuska na temat cudzoziemców. Wywołał on burzę i falę krytyki zarówno ze strony rządzącej koalicji, jak i Lewicy.

— Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji. I właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak — cytuję — Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Nigeria czy Islamska Republika Pakistanu — mówi na nagraniu Tusk.

— Kaczyński jednocześnie szczuje na obcych i na imigrantów, a jednocześnie chce ich wpuścić setki tysięcy. I to właśnie z takich państw — ocenił.

Tymczasem eksperci, których poprosiliśmy o komentarz do tej wypowiedzi, nie kryją, że antyimigrancka retoryka nam się nie przysłuży. - Bez zatrudniania cudzoziemców Polska może zapomnieć o dalszym szybkim wzroście PKB — mówią.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Po nowym nagraniu Tuska aż huczy. "Powinien powiedzieć to inaczej"

Liczba pozwoleń dla cudzoziemców rośnie

Liczba zezwoleń dla cudzoziemców w Polsce rośnie z roku na rok. Przełom w polityce migracyjnej państwa nastąpił wraz z dojściem do władzy PiS-u, co pokazują liczby. Rekordowy był zwłaszcza 2021 r. Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wydano wówczas 504 172 zezwolenia na podjęcie pracy przez cudzoziemców w Polsce. To o 24 proc. więcej niż rok wcześniej i blisko osiem razy więcej niż w 2015 r.

Obecnie w Polsce legalnie pracuje około dwóch milionów obcokrajowców. Z danych firm rekrutacyjnych wynika, że cudzoziemcy pracują głównie w produkcji i logistyce.

Polskie konsulaty ułatwiają pracę obcokrajowcom

Brak rąk do pracy jest dziś szczególnie dotkliwy zwłaszcza w sektorze budowlanym. Zdaniem Piotra Kledzika, prezesa firmy PORR, problem ten w najbliższym czasie się nie zmniejszy, a będzie wręcz narastał, zwłaszcza gdy skończy się wojna w Ukrainie.

Polska będzie wtedy musiała otworzyć się na imigrantów zarobkowych z bardziej egzotycznych kierunków, np. takich jak Indie — ocenia prezes zarządu PORR.

Inny nasz rozmówca, szef średniej wielkości firmy budowlanej, który woli pozostać anonimowy, jest podobnego zdania.

Nasz rynek pracy zależy od cudzoziemców. Politycy zdają sobie z tego sprawę i na tym polega ich hipokryzja. Z jednej strony dominuje dziś antyimigrancka i ksenofobiczną retoryka, z drugiej — polskie konsulaty już od dłuższego czasu dają zielone światło do wydawania zezwoleń na pracę w Polsce dla pracowników z różnych krajów. W tym kontekście granie na antyimigranckiej nucie nikomu się nie przysłuży — twierdzi.

Społeczeństwo niegotowe na zmiany?

Konieczność zatrudniania cudzoziemców wynika m.in. z faktu, że w Polsce powstało ostatnio 1,5 mln nowych miejsc pracy. Dodatkowo społeczeństwo się starzeje. — Demografia jest nieubłagana, rąk do pracy zaczyna brakować — wyjaśnia Łukasz Komuda, ekspert ds. rynku pracy.

Jak zauważa, z tego powodu pracodawcy coraz mocniej domagają się, aby "szerzej otworzyć drzwi" dla cudzoziemców.

Łukasz Komuda zauważa także, że zmieniła się struktura wydawanych pozwoleń. Pracownicy z Ukrainy stanowią obecnie 25 proc. wydawanych pozwoleń. Rośnie za to liczba zezwoleń dla osób z innych krajów, m.in. Indii, Kazachstanu czy Wietnamu. - Nie możemy tego procesu zatrzymać, ponieważ za chwilę inne kraje nas ubiegną, a my ten wyścig po prostu przegramy — ocenia.

Zastrzega jednocześnie, że przyrostowi liczby zatrudnianych cudzoziemców nie towarzyszą żadne konkretne programy czy konsultacje społeczne.

Tymczasem na takie zmiany powinno się społeczeństwo przygotować, ponieważ odsetek cudzoziemców w Polsce będzie nieuchronnie rósł — podkreśla ekspert.

"Możemy zapomnieć o wzroście PKB"

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, przypomina, że nieubłaganie nadciąga demograficzne tsunami.

Według prognoz OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju — przyp. red.) w Polsce do 2050 r. ubędzie siedem milionów ludzi w wieku produkcyjnym. — To średnio 250 tys. rocznie. Bardziej optymistyczne prognozy mówią o minimum 170 tys. ludzi rocznie. Będzie to oznaczać prawdziwe tsunami wśród pracowników bez wyższego wykształcenia — wskazuje ekspert.

Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, zwraca z kolei uwagę na inną ważną kwestię. Bez zatrudniania cudzoziemców możemy zapomnieć o szybkim wzroście PKB.

Do tej pory za dużą część naszego przyrostu PKB odpowiadało zwiększenie wydajności pracy. To jednak nie wystarczy. Obecnie, aby zwiększyć wzrost PKB, musimy także zwiększyć zatrudnienie, bo z powodu starzenia się społeczeństwa rąk do pracy będzie nam dalej ubywać. W Polsce w tej chwili czynnych zawodowo jest 15 mln ludzi. Tymczasem szacuje się, że rocznie powinniśmy zwiększać zatrudnienie na poziomie 1,5 proc. co stanowi 225 tys. osób rocznie. To ogromne wyzwanie — ocenia.

Duża część emigrantów pracuje w Polsce na czarno

Eksperci zgadzają się w tym, że cudzoziemcy są dla naszego rynku pracy niezbędni. Nie oznacza to jednak, że nie będzie to generowało problemów. Jednym z nich jest fakt, że duża część emigrantów pracuje obecnie w Polsce na czarno.

Często jest to m.in. skutek tego, że dokumenty legalizujące ich pobyt w Polsce tracą ważność. Uzyskanie nowego zezwolenia jest natomiast kosztowne, a procedury — skomplikowane. — W efekcie cudzoziemcy często gubią się w tym urzędniczym labiryncie i uciekają przed rządową administracją, aby uniknąć deportacji. Z tego powodu rząd co jakiś czas ogłasza okresowe abolicje — wyjaśnia Łukasz Komuda.

Ekspert przypomina także, że kolejnym wyzwaniem związanym ze wzrostem liczby cudzoziemców w Polsce są bariery językowe i kulturowe. Dlatego uważa, że zamiast słowa "asymilacja", warto raczej używać określenia "integracja", aby każdy cudzoziemiec pracujący w Polsce mógł zachować swoją tożsamość.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(458)
wpust
9 miesięcy temu
tusk niemcom jest poczebny zeby wygral bo czego niemcy nie beda chcieli u siebie to wysla donkowi a on musi im byc posluszny
Moje zdanie
11 miesięcy temu
Czegoś nie rozumiem, skoro w Polsce jest potrzeba na cito rąk do pracy to dlaczego wypłacają wszystkim nierobom i cwaniaczkom dodatki, dofinansowania, tarcze, zasiłki socjalne, plusy, ostatnio maja również zwroty vat z faktur za gaz i czort wie jeszcze jakie cuda wianki oczywiście najpierw okradając tych co im jeszcze się chce pracować. Moim zdaniem realnie patrząc na to wszystko to może należy zapędzić do pracy wszystkich tych tzw. Polaków co aktualnie żyją dobrze tyle, że z pasożytowania na pracy innych a nie będzie potrzeba sprowadzać migrantów i do tego budżet państwa polskiego będzie stał o wiele lepiej gdy ci brzydzący się obecnie pracą sami na siebie zapracują
Taki szanowan...
11 miesięcy temu
A jakie prawa pracownicze plus ubezpieczenie emerytalne zapewnił król setkom tysięcy kobiet Polskich , które na niewolniczych zasadach dorabiają w Niemczech do PO KO munistycznych emerytur , opiekując Niemcami i Niemkami .
Ja już
11 miesięcy temu
Nie chcę takiej opieki Niemców jaką zapewnili mojemu Ojcu w Buchenwaldzie .
Dać mi go
11 miesięcy temu
Weber ! To ekspert od rządów w Polsce . Niemiec .
...
Następna strona