Arłukowicz musi odpowiedzieć głową. Spróbują go usunąć

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w Salonie Politycznym Trójki, że sytuacja w polskiej służbie zdrowia jest katastrofalna, co widać także w innych dziedzinach.

_ - To co robi Arłukowicz jest zdumiewające. Ludzie walczą o leki, a on w gazetach wygaduje, że trzeba wrócić do sprawy in vitro - _ powiedział Błaszczak.

Poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn powiedział w Salonie Politycznym Trójki, że jego klub byłby skłonny poprzeć wniosek o wotum nieufności dla Bartosza Arłukowicza._ - Trzeba nowych ludzi i nowych koncepcji w ministerstwie. Z tymi ludźmi już nic się nie zrobi - _mówił Dorn

Ludwik Dorn zwrócił jednak uwagę, że znaczenie ma tu fakt, iż Bartosz Arłukowicz objął ministerstwo zdrowia po czterech latach bardzo złych rządów Ewy Kopacz.

Europoseł PSL Jarosław Kalinowski przypomniał, że już na jesieni pojawiały się informacje, że będą problemy z dostawami tych leków. _ - Resort wiedział, że będą problemy i nic nie zrobiono. To jest karygodne - _mówi Kalinowski.

Poseł Ruchu Palikota Sławomir Kopyciński powiedział, że odpowiedzialność za tę sytuację ponosi politycznie minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. _ - Zastanawiające jest to, że koncern obsługuje wiele krajów i tam problemy na taka skalę jak u nas nie wystąpiły - _ mówił Kopyciński.

Doradca prezydenta Henryk Wujec uważa, że należy przede wszystkim ustalić, kto był odpowiedzialny za sprowadzenie leków do chemioterapii na czas. Ministra Bartosza Arłukowicza bronił też poseł PO Andrzej Halicki._ - Najłatwiej obarczyć jest odpowiedzialnością ministra, ale tutaj za bałagan odpowiadają tez lekarze i dyrektorzy szpitali - _ argumentuje.

Pacjenci, którzy czekali na brakujące leki do chemioterapii dostaną je w przyszłym tygodniu. Leki dla osób chorych na nowotwory są już w dwóch hurtowniach w kraju. Ministerstwo nadal przyjmuje wnioski o import docelowy potrzebnych cytostatyków. Z powodu ograniczeń produkcyjnych fabryki w Austrii, brakuje leków cytostatycznych. W jedenastu miastach Polski pacjentom chorym na nowotwory przekładano terminy chemioterapii.

To kolejny skandal związany z leczeniem onkologicznym. Na początku 2010 roku resort zdrowia kierowany przez Ewę Kopacz wydał rozporządzenie, zgodnie z którym leczenie nowotworów nowoczesnymi metodami było możliwe tylko w jednym szpitalu w województwie. Tym razem 450 tys. Polaków - tyle osób zmaga się z rakiem - niepokoją informacje o poważnych problemach z dostawą ważnego leku. Cierpiący na nowotwory w szpitalach w całym kraju są odsyłani z kwitkiem.

Skala problemu nie jest dokładnie znana. Resort dopiero zbiera informacje ze szpitali. Do biura Rzecznika Praw Pacjenta zgłosiło się wielu pacjentów.

W związku z tą sytuacją interweniowała prokuratura. Rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura poinformował o wszczęciu przez prokuraturę postępowania sprawdzającego w sprawie dostępności leków do chemioterapii. Prokuratura zbada, czy nie doszło w tej sprawie do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Na razie badane będą procedury i przepisy, na mocy których miano dokonać zakupów leków.