Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w sprawie pacyfikacji w kopalniach Wujek

0
Podziel się:

Sędzia Monika Śliwińska powiedziała, że dzisiejszym wyrokiem w procesie dotyczącym pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" ukarano jedynie wykonawców nie mocodawców.

Zdaniem sędzi, był to bardzo trudny proces z punktu widzenia prawa karnego i jeden z najboleśniejszych z punktu widzenia historii Polski okresu stanu wojennego.

Podkreśliła, że do dziś nie doszło do rozliczenia - przynajmniej w kontekście politycznym - osób odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego i podjęcie decyzji o pacyfikacji strajków. Zwróciła uwagę, że ówczesne władze i organy ścigania podjęły szereg działań zmierzających do usunięcia, zniszczenia lub zniekształcenia dowodów.

Chodziło bowiem o udowodnienie tezy politycznie pożądanej, że do oddania strzałów doszło wyłącznie w obronie koniecznej życia i zdrowia funkcjonariuszy biorących udział w tłumieniu strajków.

Przed katowickim sądem zapadły wyroki w sprawie pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Na ławie oskarżonych zasiadło 17 byłych funkcjonariuszy ZOMO. Najwyższą karę sąd orzekł wobec byłego szefa plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka. Został skazany na 11 lat więzienia. Jego podwładni zostali skazani na kary od 2,5 roku do 3 lat.

Do masakry w kopalni "Wujek" doszło 16 grudnia 1981 roku. Podczas pacyfikacji kopalni, początkowo siły milicyjno-wojskowe użyły armatek wodnych, rozpędzając tłum kobiet z dziećmi, które próbowały nie dopuścić do pacyfikacji zakładu. Następnie czołgi rozbiły mur fabryczny, torując drogę dla szturmujących oddziałów ZOMO. Górnicy stawili im opór, z którym milicja i wojsko nie mogły sobie poradzić. Wtedy to pluton specjalny ZOMO użył broni palnej. Od kul milicji zginęło tam dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.

wiadomości
prawo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)