Dwóch ukraińskich żołnierzy zginęło w wyniku ataku terrorystycznego na punkt kontrolny w okolicach Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy - podała w dziś Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) w Kijowie. Dzisiaj na kontrolowanych przez separatystów terytoriach mają się odbyć wybory do parlamentów i wybory szefów władz wykonawczych DRL i ŁRL. Rosja zapowiedziała już, że uzna wyniki głosowania. Władze w Kijowie określiły to stanowisko jako prowokację i wyraziły przekonanie, że żaden cywilizowany kraj nie uzna wyborów za zgodne z prawem.
Aktualizacja 15:41
Dwóch ukraińskich żołnierzy zginęło w wyniku ataku terrorystycznego na punkt kontrolny w okolicach Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy - podała w dziś Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) w Kijowie.
Do ataku doszło w dniu nieuznawanych przez władze ukraińskie wyborów do parlamentów i władz tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL), proklamowanych przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy.
_ - Dziś o 7.30 rano (6.30 w Polsce) w punkcie kontrolnym w rejonie Mariupola został dokonany akt terrorystyczny. Dwóch ukraińskich wojskowych zginęło, jeden został ranny _ - oświadczył rzecznik RBNiO, Andrij Łysenko.
Według RBNiO zdetonowany został ładunek wybuchowy umieszczony w ciężarówce, która podjechała do punktu kontrolnego z dostawą zaopatrzenia dla wojska. _ Przypuszczamy, że kierowca nie wiedział, co przewoził. - Według wstępnych ustaleń eksplodował ładunek sterowany drogą radiową _ - wyjaśnił Łysenko.
Mariupol to miasto nad Morzem Azowskim, znajdujące się 60 km na zachód od granicy Ukrainy z Rosją. 40 kilometrów na wschód od Mariupola leży Nowoazowsk, do którego w sierpniu wkroczyły wojska rosyjskie. Ukraińcy obawiają się, że jeśli Rosja otwarcie zaatakuje ich kraj, to główną ofensywę przypuści właśnie w tym regionie, by zdobyć drogę lądową na okupowany już Krym.
RBNiO poinformowała, że w przededniu separatystycznych wyborów obserwowane były aktywne ruchy bojowników w obwodzie ługańskim. Dzisiaj rebelianci ostrzelali tam z systemów rakietowych Grad wieś Hirske. Ofiar w ludziach nie ma.
_ - Strzelano od strony (opanowanego przez separatystów) Pierwomajska pojedynczymi pociskami z gradów. Terroryści postanowili widocznie uczcić "świąteczną salwą" początek swoich operetkowych wyborów _ - powiedział szef podlegającej władzom w Kijowie ługańskiej administracji obwodowej Hennadij Moskal.
Wczoraj Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ostrzegła mieszkańców regionu, że udział w wyborach może być niebezpieczny dla ich życia. Służba oświadczyła, że w dniu wyborów rebelianci szykują ataki na ludność cywilną, by zrzucić za nie winę na władze ukraińskie. Resort zapewnił, że siły rządowe nie będą prowadziły w niedzielę działań bojowych przeciwko cywilom.
Referenda na wschodzie
Na opanowanych przez prorosyjskich separatystów terytoriach w Donbasie na wschodniej Ukrainie odbywają się dzisiaj wybory do parlamentów i szefów władz wykonawczych powołanych przez separatystów republik ludowych, Donieckiej i Ługańskiej (DRL i ŁRL).
W ocenie władz Ukrainy wybory są nielegalne i nie zostaną uznane przez świat. Zdaniem ekspertów ukraińskich wybory podważają zapoczątkowany w Mińsku proces pokojowy, a Rosja, która je popiera, dąży do jeszcze głębszego, niż dotychczas, zamrożenia konfliktu w tym regionie.
Wybory odbywają się dzisiaj, jednak władze samozwańczych republik już od czwartku przyjmowały głosy oddawane drogą elektroniczną i przesyłane pocztą. Zaś w piątek szef centralnej komisji wyborczej powołanej przez DRL Roman Lagin zapowiedział, że przed wyborami w samozwańczej republice nie będzie dnia ciszy. - _ Każdy kandydat może informować o swoim programie również wczoraj _ - oświadczył.
W wyborach w DRL do tak zwanej Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. W wyborach szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana, a także deputowanego Jurija Sywokonenki.
W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczą reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczą: jej obecny przywódca Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników Ołeksandr Biednow.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ostrzega: Zostańcie w domu
SBU uważa, że w dniu głosowania w tak zwanych republikach ludowych - Donieckiej i Ługańskiej (DRL i ŁRL) rebelianci szykują ataki na ludność cywilną, by zrzucić za nie winę na władze ukraińskie. Resort zapewnił, że siły rządowe nie będą prowadziły w niedzielę działań bojowych przeciwko cywilom.
SBU poinformowała, że przed wyborami obserwowana jest większa, niż zazwyczaj, aktywność bojowników i obecnych w obwodzie ługańskim i donieckim oddziałów armii rosyjskiej.
_ - Na sprzęt wojskowy nanoszone są napisy i oznakowania Gwardii Narodowej i Sił Zbrojnych Ukrainy. Bojownicy przebierają się w mundury ukraińskich wojskowych. Bandyckie ugrupowania zamówiły i już otrzymały ponad 5 tysięcy mundurów Gwardii Narodowej. Do Donbasu przyjeżdżają rosyjscy dziennikarze _ - czytamy w komunikacie.
SBU powtórzyła, że wybory do władz DRL i ŁRL są niezgodne z ukraińskim prawem, a udział w nich jest niebezpieczny dla życia. _ Te pseudowybory nie będą miały niczego wspólnego z wolnym głosowaniem. Sfałszowane wyniki już zostały podliczone, a wy (żyjący tam obywatele) jesteście dla ich organizatorów tylko statystami _ - ostrzegły służby.
Obserwatorzy niepożądani
Cudzoziemcy, którzy przybyli jako obserwatorzy nieuznawanych przez Ukrainę wyborów do władz samozwańczych republik na wschodzie kraju zostaną ogłoszeni osobami niepożądanymi na terytorium Ukrainy - oświadczyła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
Jednym z obserwatorów, którzy przyjechali na krytykowane przez Zachód wybory jest Polak Mateusz Piskorski, były poseł do Sejmu z ramienia Samoobrony. Wcześniej obserwował on referendum niepodległościowe na okupowanym przez Rosję Krymie. W wczoraj opublikował na swoim Facebooku zdjęcie z tzw. premierem Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Ołeksandrem Zacharczenką.
SBU poinformowała, że w trakcie wyborów do władz DRL oraz do władz Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) dochodzi do przypadków łamania prawa wobec zamieszkujących ten region obywateli Ukrainy.
_ Wszystko to odbywa się pod osłoną zagranicznych pseudoobserwatorów, którzy zostali już, bądź będą ogłoszeni osobami niepożądanymi na terytorium Ukrainy. Ich działalność traktujemy jako wspieranie bojowników i terrorystów. Są oni współuczestnikami działań bandytów _ - ogłosiła SBU.
W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki.
Władze samozwańczych republik ogłosiły wybory pod koniec września, zapowiadając, że na ich terytorium nie będzie przeprowadzonych 26 października wyborów do parlamentu Ukrainy. Oświadczyły wówczas także, że nie godzą się również na wybory lokalne, które ukraińskie władze zaplanowały na 7 grudnia.
Separatyści mówią wprost: wszystko nam jedno, czy USA uzna wybory
Szef Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) proklamowanej przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy Ołeksandr Zacharczenko powiedział, że jest im wszystko jedno, czy USA uznają niedzielne wybory na terenach kontrolowanych przez separatystów.
Jego wypowiedź przekazały wczoraj media rosyjskie. _ Jeśli USA nie uznają wyborów, to nas to ani ziębi, ani grzeje _ - powiedział Zacharczenko cytowany przez radio Echo Moskwy. Oświadczył też, że wybory odbędą się na wysokim poziomie, a świadkami tego będą obserwatorzy, którzy przyjechali z krajów europejskich.
Na temat wyborów w Donbasie wypowiedział się szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji RBK. Powiedział w nim, że nielegalne w świetle prawa ukraińskiego wybory w Donbasie pogorszą sytuację mieszkańców tego regionu.
- _ Wybory sprawią, że sytuacja znajdzie się w impasie politycznym i gospodarczym. Cierpieć będą ludzie, którzy tam mieszkają. Stwarza się dla nich problemy, które nigdy nie zostaną rozwiązane i bez względu na to, kto co mówi, sytuacja będzie się pogarszać _ - powiedział Klimkin. Część wywiadu została wyemitowana przez RBK - podała wczoraj agencja Interfax-Ukraina.
Z kolei prorosyjscy separatyści z Donbasu chcą mieć dobre kontakty z Unią Europejską. Mówił o tym w rozmowie z Polskim Radiem przedstawiciel samozwańczych władz Noworosji Władimir Rogow. Liderzy ruchów separatystycznych Donbasu twierdzą, że dążą do stworzenia suwerennych republik, w perspektywie zintegrowanych z Rosją. Zapewniają jednak, że liczą na dobre kontakty z krajami Unii Europejskiej. - _ Jestem przekonany, że będziemy dobrymi sąsiadami krajów europejskich i staniemy się mostem porozumienia między Unią Europejską a Unią Euroazjatycką _ - twierdzi Ludowej Władimir Rogow. Tymczasem Unia Europejska uważa wybory w zbuntowanych regionach Ukrainy za nielegalne. Natomiast Rosja zapowiada, że uszanuje wybór separatystów.
Pod koniec września władze samozwańczych republik - Ługańskiej i Donieckiej, proklamowanych przez prorosyjskich separatystów, ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory do swych parlamentów oraz wybory szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że na kontrolowanych przez nich terenach nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy wyznaczonych na 26 października, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia.
Kijów i Zachód, w tym Stany Zjednoczone, uważają, że zaplanowane przez separatystów wybory przeczą ustaleniom, które strony konfliktu podjęły w Mińsku na początku września. Natomiast Rosja zapowiedziała już, że uzna wyniki wyborów.
Dramatyczne dane ONZ - tysiące ofiar
Przez ponad pół roku w konflikcie na wschodzie Ukrainy zginęło ponad 4 tys. osób, w tym ponad trzysta w ciągu ostatnich dziesięciu dni - podała w piątek ONZ w raporcie, który pokazuje, że rozejm między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami jest kruchy.
Poprzedni bilans z 21 października mówił o 3 724 zabitych i uwzględniał 298 ofiar śmiertelnych katastrofy samolotu malezyjskich linii lotniczych Malaysia Airlines, który został zestrzelony w lipcu nad wschodnią Ukrainą na obszarze kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów.
Według najnowszych danych ONZ w konflikcie na Ukrainie zginęło 4 035 osób. Ponad 930 tysięcy zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów w regionie Doniecka i Ługańska, z czego 442 219 osób znalazło schronienie gdzie indziej na Ukrainie, a 488 466 osób uciekło do krajów sąsiednich, w tym zwłaszcza do Rosji.
Nowe dane opublikowano na dwa dni przed wyborami na opanowanych przez prorosyjskich separatystów terenach na wschodzie kraju. W najbliższą niedzielę w samozwańczych republikach ludowych Donieckiej i Ługańskiej mają się odbyć wybory republikańskich parlamentów i szefów władz wykonawczych.
Wybory te _ zahamują negocjacje pokojowe i będą miały negatywny wpływ na sytuację humanitarną na obszarach objętych konfliktem _ - podkreśliła w raporcie ONZ.
Skrytykowała ponadto _ jednostronną decyzję _ Rosji o wysłaniu nowego konwoju z pomocą humanitarną dla ludności na wschodzie Ukrainy, co grozi zaognieniem sytuacji już i tak niebezpiecznej w tym regionie Ukrainy.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Już 4 tysiące ofiar klonfliktu na Ukrainie Nowe dane opublikowano na dwa dni przed wyborami na opanowanych przez prorosyjskich separatystów terenach na wschodzie kraju. | |
Kreml się przyznał. "Wspieramy separatystów" -_ Zawieszenie broni na Ukrainie, to wynik pokojowego planu Putina i działań rosyjskiej dyplomacji _ - twierdzi szef administracji Kremla. | |
Rosyjscy bojówkarze znów atakują na Ukrainie Obecnie najtrudniejsza sytuacja jest w okolicach Debalcewa.Tam w nocy trzykrotnie ostrzeliwano ukraińskie pozycje, a także dwukrotnie bezpośrednio je atakowano. |