Wybory na Sri Lance. Prezydent przyznał się do porażki w wyborach

Ubiegający się o trzecią kadencję prezydent Sri Lanki Mahinda Rajapaksa przyznał się dziś do porażki w czwartkowych wyborach, gdy pierwsze wyniki zaczęły wskazywać, że jego rywal, dotychczasowy minister zdrowia Maithripala Sirisena, prowadzi w głosowaniu.

Prezydent _ zagwarantuje spokojne przekazanie władzy zgodnie z wolą narodu _ - brzmi tekst oświadczenia kancelarii prezydenta. Według wstępnych wyników, po przeliczeniu 30 proc. głosów, Sirisena, który w ub. r. przeszedł do opozycji, zdobył 52,5 proc. głosów, a obecny prezydent 46,2 proc. Wraz z odejściem Rajapaksa kończy się ponad dziesięć lat rządów, które według jego krytyków - jak wskazuje Reuters - miały coraz bardziej autorytarny charakter i były skażone nepotyzmem i korupcją.

W stolicy kraju, Kolombo, można było usłyszeć wystrzały petard po tym, jak kancelaria poinformowała, że prezydent spotkał się z liderem opozycji, aby przyjąć zwycięstwo swego rywala. Sirisena wzywał przed wyborami do walki z korupcją i przeprowadzenia reformy konstytucyjnej w celu osłabienia władzy prezydenta. Wedle konstytucji z 1988 r. szef państwa na Sri Lance posiada szerokie uprawnienia w zakresie władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Rajapaksa cieszył się popularnością wśród Syngalezów, ludności stanowiącej większość w kraju, który przez 25 lat toczył wojnę domową z tamilskimi separatystami. Tamilowie z organizacji Tygrysów-Wyzwolicieli Tamilskiego Ilamu (LTTE), stanowiący większość na północy i wschodzie wyspy, walczyli o autonomię tych terenów. W maju 2009 r. całe terytorium kraju wróciło pod kontrolę rządu centralnego. Według ONZ, w trakcie konfliktu na Sri Lance zginęło 80-100 tys. osób, a w ostatnich miesiącach wojny, która zakończyła się w maju 2009 roku klęską LTTE, zabito 7 tys. cywilów tamilskich.