Służbom udało się już uratować 284 pasażerów. Statek ze 194 osobami na pokładzie znajduje się teraz około 13 mil od portu Wlora w Albanii.
Już mniej niż 200 osób pozostaje na pokładzie włoskiego promu Norman Atlantic, który w nocy z soboty na niedzielę stanął w płomieniach na Morzu Śródziemnym.
W trakcie akcji ratunkowej zginęła jedna osoba, która wpadła do morza. Jeden z pasażerów promu mówił telewizji Rai, że rozprzestrzenianie się ognia przyspieszyło zapalenie się ciężarówek z olejem, które były na promie.
- _ Problem polegał na tym, że na statku było bardzo dużo ciężarówek z olejem, było ponad sto cystern. Zapaliły się i około drugiej po południu było widać, jak ogień przedostawał się na pokład przez żar z dymu, coś niesamowitego _ - opowiadał uratowany pasażer.
Trudne warunki na morzu uniemożliwiają przetransportowanie Norman Atlantic do albańskiego portu Wlora. Transport ewakuowanych odbywa się za pomocą helikopterów.
Prom wypłynął z Patras o 17:30 w sobotę. Wczoraj zawinął do portu w Igumenicy w Grecji i po wypłynięciu stamtąd zaczął się pożar. Ogień opanowano dopiero po siedemnastu godzinach. Jednostka została już solidnie unieruchomiona przez holowniki, co także pomaga w akcji ratowniczej.