Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Sąsiada
Tomasz Sąsiada
|

Nowa ustawa o rzeczach znalezionych. Wyzwania dla powiatów

0
Podziel się:

21 czerwca wchodzi w życie ustawa, która ma powiatom pomóc. Ale może też starostów przyprawić o ból głowy.

Nowa ustawa o rzeczach znalezionych. Wyzwania dla powiatów
(Maya-Anaïs Yataghène/Flickr (CC BY 2.0))

Powiaty w Polsce szykują się na gruntowną reformę biur rzeczy znalezionych. Nowe etaty, zupełnie nowe zasady przyjmowania zgubionych telefonów, kluczy, czy nawet... sztucznej szczęki. 21 czerwca wchodzi w życie ustawa, która ma powiatom pomóc. Ale może też starostów przyprawić o ból głowy.

Do tej pory starości powiatowi mieli względny spokój. Co prawda musieli prowadzić biura rzeczy znalezionych, ale nie cieszyły się one zbytnim obłożeniem. Rzeczy pozostawione w autobusach i tramwajach trafiały do lokalnych magazynów miejskich zakładów komunikacji, znaleziska z pociągów składowały spółki PKP, a te zgubione w centrach handlowych miał przechowywać zarządca danego obiektu. I tak zapomniane parasole, portfele i kluczyki leżały sobie w schowkach poszczególnych firm, aż ktoś po nie przyszedł.

W te wakacje będzie zupełnie inaczej - 21 czerwca wchodzi w życie ustawa o rzeczach znalezionych. Co się zmienia? Kolejarze, tramwajarze i zarządcy ogólnodostępnych budynków nadal mają obowiązek przyjmowania zgub, ale w ciągu trzech dni muszą odnieść je do starostwa. Dla powiatów oznacza to lawinę nowych przedmiotów, którymi będą musiały się przyjrzeć.

Dla przykładu na koniec listopada 2013 roku w biurze w starostwie opolskim zalegało zaledwie pięć zgub. W tym samym czasie w biurze rzeczy znalezionych opolskiego oddziału Przewozów Regionalnych było ich już 41. Daje to średnio ponad trzy dodatkowe przedmioty na każdy powiat województwa opolskiego. I to odnalezionych tylko u jednego przewoźnika.

Próg 100 złotych dla obrony

Żeby powiatowe przechowalnie nie popękały w szwach od zalewu kluczyków, breloczków i innych znalezisk, nowa ustawa wprowadza pewien - teoretycznie zbawienny - próg. Otóż starostwo ma obowiązek przyjęcia tylko tych przedmiotów, których wartość przekracza sto złotych albo ma wartość naukową lub artystyczną. Pozostałe rzeczy będzie mógł zachować znalazca. To spora zmiana w stosunku do dotychczasowego prawa, bo to nie precyzowało kwoty, a mgliście wspominało tylko o "jakiejś wartości".

- Kończyło się to tak, że przyjmowaliśmy wszystko. Bo jeśli ktoś twierdził, że jego znalezisko ma jakąś wartość, to co innego nam pozostawało? W ten sposób uzbieraliśmy na przykład dziesiątki, jeśli nie setki kilogramów telefonów komórkowych sprzed lat, za które można dostać raptem kilka złotych - wyjaśnia Maria Słomczyńska-Gałecka ze Starostwa Powiatowego w Zakopanem.

Warto jednak zauważyć, że ustalenie progu na 100 zł też będzie rodziło problemy: urzędnicy formalnie powinni się wcielić w rzeczoznawców, potrafiących rozróżnić zegarek o wartości 150 zł od takiego za 80 zł.

W zakopiańskim biurze rzeczy znalezionych można znaleźć takie osobliwości, jak: wiatrówka, 50-litrowa beczka z piwem, sześć butelek wódki "Jarzębiak", stare i nowe rowery, mnóstwo figurek i łakoci porzuconych na Krupówkach przez nielegalnych handlarzy uciekających przed policją. Do tego dochodzi masa portfeli (pustych, bo jakimś cudem znalazcy przynoszą je do biur bez pieniędzy albo z groszowymi kwotami), breloczków, kluczyków i podobnej drobnicy. Jest tego sporo, bo taki też jest ruch w stolicy Tatr - co roku odwiedza ją kilka milionów osób.

Wszystkie znaleziska w świetle prawa przez dwa lata czekają na właściciela, a potem przechodzą na własność Skarbu Państwa. Żeby starostwo mogło je zniszczyć albo sprzedać, musi pójść do sądu po zgodę. A na to po prostu urzędnicy nie mają czasu. Dlatego w zakopiańskim biurze jeszcze żaden przedmiot nie został wyrzucony na śmietnik.

Leżą i się kurzą - wykaz najciekawszych pozycji w zbiorach biur rzeczy znalezionych
źródło: Money.pl
Co? Gdzie?
1. styropian ociepleniowy Urząd Miasta Krakowa
2. siatka ogrodzeniowa Urząd Miasta Krakowa
3. dziecięca trumna Urząd Miasta Krakowa
4. worki do przewożenia zwłok Urząd Miasta Krakowa
5. sztuczna szczęka Urząd Miasta Krakowa
6. szisza do palenia z przystanku Woodstock Biuro Przewozów Regionalnych w Szczecinie
7. wiatrówka Starostwo Powiatowe w Zakopanem
8. 50-litrowa beczka piwa Starostwo Powiatowe w Zakopanem
9. sześć butelek wódki "Jarzębiak" Starostwo Powiatowe w Zakopanem
10. deska do prasowania MPK Poznań
11. kolekcja lalek MPK Poznań
12. kule dla niepełnosprawnych MPK Poznań
13. ekspres do kawy Biuro Przewozów Regionalnych w Opolu
14. glukometr Biuro Przewozów Regionalnych w Szczecinie

Po wejściu w życie nowych przepisów, dwa lata po znalezieniu - o ile nie zgłosi się właściciel - zguba będzie przechodziła na własność znalazcy, a jeśli ten nie będzie jej chciał - starostwa. Rok krócej będą zalegały na półkach te przedmioty, których właściciel jest znany i został wezwany do odbioru, ale się nie pofatygował.

Starostwa się szykują

Maria Słomczyńska-Gałecka z zakopiańskiego starostwa przyznaje, że obowiązki zapisane w nowej ustawie są dla jej powiatu wyzwaniem. Biuro rzeczy znalezionych trzeba urządzić na nowo, a to wygeneruje dodatkowe koszty. - Do jego obsługi musimy zatrudnić osobnego pracownika, bo na razie, poza swoimi normalnymi obowiązkami, zajmuje się tym dział kadr. Potrzeba też osobnego, estetycznego pomieszczenia do przyjmowania interesantów - wymienia. Jak szacuje, w zależności od wykształcenia kandydata, nowy etat będzie kosztował starostwo od 2,5 do 3 tysięcy złotych.

Wzrostu kosztów prowadzenia biura spodziewa się też Kraków. Nie będzie on jednak znaczny, bo miasto ma już specjalnego pracownika do obsługi biura. Związany będzie głównie z kosztem obsługi rzeczy wartościowych. Według nowych przepisów w przypadku przyjęcia znalezisk wycenionych na pięć tysięcy złotych i więcej starosta ma obowiązek poinformować o tym w dzienniku lokalnym albo ogólnokrajowym. A ogłoszenie przecież kosztuje.

- Z szacunków wynika, że liczba przyjmowanych do depozytu rzeczy może się zwiększyć ponad dwukrotnie. Jesteśmy do tego przygotowani - zapewnia Tomasz Popiołek, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych w krakowskim urzędzie miejskim (Kraków jako miasto na prawach powiatu nie ma osobnego starostwa, jego kompetencje pełni Urząd Miasta).

Popiołek dodaje, że w jego mieście znalezione rzeczy są składowane w kilku magazynach. W sumie do dyspozycji jest ponad 500 metrów kwadratowych powierzchni i ta liczba ciągle się powiększa. Zalegają na niej głównie klucze, portfele, telefony komórkowe i rowery.

A co się zmieni dla przewoźników? O tym na następnej stronie

Nowe przepisy z jednej strony wymuszają rozbudowę biur rzeczy znalezionych działających w starostwach, z drugiej - zdejmą sporo obowiązków z przewoźników kolejowych, przedsiębiorstw komunikacji miejskiej i właścicieli budynków użyteczności publicznej.

Co prawda nadal mają oni obowiązek przyjmowania zgub, ale w trzy dni muszą je odnieść staroście. A to oznacza mniejsze zapotrzebowanie na powierzchnię magazynową. Trzeba będzie za to zadbać o przewóz zgub. - Jesteśmy firmą transportową, więc to nie będzie dla nas problem - mówi Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy MPK Poznań i dodaje, że nowa ustawa o rzeczach znalezionych nie będzie oznaczała dla jej firmy dużych zmian.

- Nasze biuro to nie są magazyny obsługiwane przez sztab ludzi. To jeden niewielki pokój z półkami, na których kurzą się od dawna nieodbierane rzeczy. Czuwa nad nimi pracownica Biura Obsługi, która zajmuje się też odpowiedziami na skargi i wnioski składane przez pasażerów - wyjaśnia Gajdzińska. Wśród najpopularniejszych zgub wymienia dokumenty, czapki, szaliki, parasolki. - Ktoś zostawił też kiedyś w tramwaju kule. A to by znaczyło, że podróże tramwajem usprawniają narządy ruchu - śmieje się rzecznik poznańskiego MPK.

Bardziej skomplikowane zadanie stoi przed spółkami kolejowymi. Największa z nich, Przewozy Regionalne, przewozi dziennie ponad 200 tysięcy pasażerów i ma 14 biur regionalnych w całej Polsce. W każdym z nich prowadzone są biura rzeczy znalezionych. - Analizujemy nowe wytyczne, do których dostosujemy nasze wewnętrzne przepisy - zapowiada Michał Stilger, rzecznik Przewozów Regionalnych. - Jeśli chodzi o aspekt logistyczny, to nie zatrudniamy pracowników zajmujących się wyłącznie rzeczami znalezionymi. Pełnią oni także inne obowiązki - dodaje.

Kiedy nowe przepisy wejdą w życie, ktoś jednak będzie musiał dostarczyć starostom wszystkie pozostawione w wagonach torby, plecaki, telefony komórkowe, reklamówki i czapki. Liczby przedmiotów znajdujących się w regionalnych biurach potrafią być duże, choć w zależności od województwa mocno się różnią. Na przykład w Szczecinie na półkach w kwietniu zalegało aż 174 rzeczy, a w marcu w Poznaniu - tylko 11.

Maksymalnie 9,2 miliona złotych na rzeczy znalezione

W ciągu najbliższej dekady nowe przepisy mają kosztować budżet państwa maksymalnie 9,2 miliona złotych - wynika z zapisów ustawy. Największy jednostkowy wydatek będzie stanowiła obsługa systemu zbierania informacji o utraconych dobrach kultury. Utworzenie rejestru, który będzie obsługiwało ministerstwo kultury, to drugi najważniejszy cel wprowadzenia nowych przepisów. "Wykaz ten będzie obejmował wszystkie zabytki skradzione lub nielegalnie wywiezione za granicę, a nie tylko przedmioty wpisane do rejestru zabytków lub do inwentarza muzeum albo wchodzące w skład narodowego zasobu bibliotecznego" - wyjaśnia odpowiedzialne za ustawę Ministerstwo Sprawiedliwości.

Samo utworzenie systemu informatycznego dla rejestru - jak oszacował resort - ma kosztować od 100 do 400 tysięcy złotych. Jego coroczna obsługa to zaś, według tych samych wyliczeń, koszt około 200 tysięcy złotych rocznie.

Czytaj więcej w Money.pl

giełda
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)