Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lech Kaczyński dyskryminował

0
Podziel się:

Sąd: To nie był mobbing, ale samorządowcom z Wawra należą się odszkodowania.

Lech Kaczyński dyskryminował
(prezydent.pl/GFDL)

*Były burmistrz Wawra Dariusz Godlewski i jego zastępca Piotr Zygarski byli dyskryminowani przez ówczesnego prezydenta WarszawyLecha Kaczyńskiego- uznał Sąd Okręgowy w Warszawie. *

Zasądził na rzecz Godlewskiego i Zygarskiego od Urzędu Miasta St. Warszawy odpowiednio 131 i 127 tys. zł. odszkodowania. Jednocześnie uznał, że nie doszło do mobbingu.

Sąd uznał, że dyskryminacją było uniemożliwienie korzystania im z samochodu służbowego, nieprzyznanie ryczałtu, brak dostępu do szkoleń oraz niezapraszanie na spotkania. Sąd zaznaczył, że Godlewski i Zygarski byli traktowani gorzej niż burmistrzowie innych dzielnic.

Jak podkreślił sąd, zgodnie z kodeksem pracy, pracownicy powinni być równo traktowani przy nawiązywaniu, rozwiązywaniu stosunku pracy czy dostępie do szkoleń. Sąd zaznaczył, że wedle pełnomocników ówczesnych władz miasta, stosunek Lecha Kaczyńskiego do burmistrza i wiceburmistrza Wawra wynikał z braku zaufania, ale - według sądu - takie tłumaczenie jest niewystarczające.

Dyskryminacja z politycznym tłem?

Godlewski i Zygarski podkreślali, że kryterium dyskryminacji były ich przekonania polityczne, brak przynależności do formacji, do której należał były prezydent Warszawy. (Godlewski startował z Forum Samorządowego, a Zygarski - z listy Samoobrony). Sąd uznał, że ograniczenie kompetencji burmistrzów i pozbawienie ich świadczeń spełniało znamiona dyskryminacji.

Jednocześnie według sądu nie doszło do mobbingu, gdyż brak było w działaniach ówczesnego prezydenta stolicy _ elementu zastraszenia i lęku _, nie spowodowały one także _ spadku przydatności zawodowej _ Godlewskiego i Zygarskiego. Sąd zaznaczył, że żaden z nich nie był ośmieszany czy poniżany.

Reprezentujący Urząd Miasta jeden z pełnomocników Rafał Cieślicki powiedział, że wystąpi o uzasadnienie wyroku. Dopiero po jego analizie będzie rozważał ewentualne odwołanie się.

Sąd zrezygnował z wzywania prezydenta Lecha Kaczyńskiego na świadka w tym procesie - czego żądali powodowie. _ Jeśli pan prezydent nie chce się stawić, ten dowód przeprowadzony być nie może _ - tak sędzia Artur Fryc uzasadniał wtedy rezygnację z dalszych prób wzywania głowy państwa. Sędzia przyznał, że byłby to bardzo istotny świadek, ale podkreślił, że _ nie jest możliwe przymuszenie pana prezydenta do stawiennictwa ani ukaranie go grzywną za niestawiennictwo _.

Żaden przepis prawa nie reguluje tak wyjątkowej sytuacji, jak zeznania prezydenta RP w roli świadka. Nie podlega on bowiem rygorom takim, jak każdy inny obywatel, który - wezwany przed sąd - musi się stawić. Od woli prezydenta zależy stawiennictwo, jak i jego forma - np. może on zaprosić sąd do swej siedziby.

| Konflikt ciągnął się latami |
| --- |
| W 2003 roku Dariusz Godlewski i Piotr Zygarski zostali wybrani odpowiednio na burmistrza i wiceburmistrza warszawskiego Wawra. Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Warszawy, nie uznał ich nominacji i powołał w Wawrze swojego pełnomocnika. Godlewski i Zygarski poczuli się szykanowani - twierdzą, że utrudniano im wypełnianie obowiązków, obniżono uposażenia, nie otrzymali nagród itp. Godlewski domagał się 10 mln zł, a Zygarski blisko 5 mln zł. Godlewski twierdził, że gdyby nie sprawowanie przez niego urzędu, a potem postępowanie prokuratury w sprawie niegospodarności, zakończone w ubiegłym roku - mógłby objąć rozmaite eksponowane funkcje, np. zostać prezesem spółki Skarbu Państwa. Sprawowanie funkcji burmistrza - jak mówił - _ cofnęło go w karierze zawodowej co najmniej o dziesięciolecie _. Zygarski utrzymywał, że mógłby wystartować w wyborach na prezydenta Warszawy. |

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)