Dwie osoby zginęły w górniczym mieście Koidu, na wschodzie Sierra Leone, w walkach, które wybuchły, gdy grupa młodych ludzi sprzeciwiła się pobraniu krwi u 90-letniej kobiety w celu badania pod kątem wirusa eboli - podali świadkowie.
Mieszkańcy mówią, że syn kobiety, u której podejrzewano wirusa eboli, gwałtownie sprzeciwił się we wtorek, by przedstawiciele służby zdrowia przeprowadzili test diagnostyczny. Twierdził, że jego 90-letnia matka na pewno nie jest chora. Z pomocą przyszli mu przyjaciele, niektórzy byli uzbrojeni w maczety.
Przedstawiciele służby zdrowia wezwali na pomoc funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Po incydencie do kostnicy przewieziono dwa ciała. Wielu rannych jest ponadto wśród członków sił bezpieczeństwa - poinformowali lekarze, z którymi rozmawiała agencja AFP.
Bandy młodych ludzi zaatakowały następnie kilka obiektów w mieście, m.in. siedzibę lokalnego radia. Na kilka godzin wprowadzono godzinę policyjną. Syn kobiety, która miała być przebadana, był poszukiwany przez policję.
Lekarze ze szpitala w Koidu poinformowali, że 90-latka zmarła we wtorek; cierpiała na nadciśnienie. W sierpniu w sąsiedniej Liberii doszło do niepokojów w jednej z dzielnic Monrowii, gdzie wprowadzono kwarantannę. Sierra Leone jest wśród kilku krajów zachodniej Afryki, które są najbardziej dotknięte epidemią gorączki krwotocznej.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Szczepionka przeciwko eboli leci do Genewy Transport wymaga szczególnej staranności. Próbki preparatu muszą być przechowywane w temperaturze minus 80 st. C. | |
Epidemia eboli. Aby ją powstrzymać trzeba... Powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa eboli będzie możliwe tylko wtedy, jeśli Zachód skoncentruje swoje wysiłki na zlikwidowaniu epidemii u jej źródła, czyli w krajach Afryki Zachodniej - pisze w piątek "Financial Times" w komentarzu redakcyjnym. | |
Kombinezon nie chroni przed ebolą? Pilna narada u Obamy Kolejny pracownik służby zdrowia zarażony. Prezydent USA odwołał zaplanowaną podróż. |