Po orzeczeniu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie umowy z USA "Bezpieczna Zatoka " - dane osobowe Europejczyków nie powinny trafiać na serwery za oceanem. W ocenie Trybunału nie są tam one bezpieczne przed profilowaniem oraz inwigilacją ze strony amerykańskich służb specjalnych. - Trybunał powiedział - koniec zgniłego kompromisu, nie można dłużej przymykać oka i udawać, że prawa unijnych obywateli są chronione - komentują eksperci.
Zdaniem ekspertów trudno jednak wyobrazić sobie że użytkownicy potentatów internetowych ze Stanów Zjednoczonych, takich jak na przykład Facebook czy Google - przestaną korzystać z ich usług.
Zastępca Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Andrzej Lewiński uważa, że użytkownicy nie mają obecnie alternatyw - ponieważ nie ma na rynku konkurencji oferującej podobny, produkt.
Andrzej Lewiński nie wyklucza, że amerykańskie firmy wkrótce mogą zwrócić się do swoich klientów o udzielenie zgody na przesyłanie danych poza granice Unii Europejskiej - i zapewne nie spotkają się z odmową. Zastępca GIODO przewiduje, że w przypadku wyszukiwarki - i oferowanych przez nią usług dodatkowych nawet 80 procent klientów może wyrazić taką zgodę nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
Mirosław Wróblewski konstytucjonalista z biura Rzecznika Praw Obywatelskich zaznacza, że orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości ma ogromne znaczenie. W jego ocenie będzie miało pozytywne skutki, bo w przypadku naruszenia praw konkretnej osoby będzie można żądać wstrzymania obrotu i przechowywania jej danych.
Zdaniem eksperta - sprawa wymaga też rozwiązań ogólnych i tym powinna zająć się Komisja Europejska w drodze negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi, z udziałem firm oferujących usługi Europejczykom. Jak mówi Mirosław Wróblewski - chodzi o to aby zapewnić przepływ danych osobowych, ale jednocześnie poszanowanie podstawowych praw do prywatności.
- Trybunał powiedział - koniec zgniłego kompromisu, nie można dłużej przymykać oka i udawać, że prawa unijnych obywateli są chronione - podkreślił prawnik.
Konstytucjonalista podkreśla, że obecnie dane Europejczyków w Stanach Zjednoczonych nie mają żadnej rzeczywistej ochrony, która powinna mieć miejsce. - Chodzi na przykład o zabezpieczenie przed nieuprawnionym wglądem w treść wiadomości elektronicznych przez służby specjalne, i o zapewnienie prawa do środka prawnego - czyli zwrócenia się do sądu czy organu ochrony danych w USA. Dziś obywatel Unii do amerykańskiego sądu poskarżyć się nie może - powiedział Mirosław Wróblewski. Dodał, że ustawa o ochronie prywatności była w USA rozważana, ale nie znalazła poparcia.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości rozpatrywał sprawę dotyczącą skargi użytkownika Facebooka z Austrii. Skarżący uznał, że afera Snowdena ukazała brak rzeczywistej ochrony przed kontrolowaniem jego danych przez amerykańskie instytucje publiczne, w szczególności Agencję Bezpieczeństwa Narodowego.
Austriak zwrócił się do irlandzkiego sądu, gdzie zarejestrowany jest Facebook - ten jednak oddalił skargę. Stało się tak względu na obowiązujące porozumienie "Bezpieczna Zatoka" pomiędzy USA a UE - w którym uznano, że transfer danych do USA jest bezpieczny. Trybunał Sprawiedliwości uznał je za nieważne.
O tym, jak przełomowy jest to wyrok, świadczą reakcje ekspertów. - Bardzo trudno powiedzieć, co ta decyzja oznacza dla internautów, ale ciągle jeszcze jestem w szoku - mówił dla money.pl tuż po wyroku adwokat Paweł Litwiński, ekspert KE do spraw ochrony danych osobowych. - O ile większość fachowców twierdziło, że organy UE powinny uważniej sprawdzać zabezpieczenia w USA, to jednak niewielu wierzyło, że ETS stwierdzi nieważność porozumienia Safe Harbor - dodaje.
W ocenia eksperta pokazuje to, że w Brukseli ogromnie wzrosła świadomość jeżeli chodzi o zagrożenia w związku z brakiem wystarczającej ochrony prywatności. Z drugiej strony nie przewiduje jednak, że użytkownicy Facebooka, czy Google zauważa już dziś jakąś znaczącą różnice.