Afrykańscy przywódcy coraz oporniej znoszą naciski Zachodu, by za jego przykładem ograniczać prezydenckie kadencje. Afrykanie wolą wzorować się raczej na Azji i przekładać dyscyplinę nad demokracją i obywatelskimi swobodami.
W mijającym tygodniu zebrani na naradzie w ghanijskiej Akrze prezydenci z zachodniej Afryki odrzucili pomysł, by w tej części Afryki wprowadzić przymusowe ograniczenie prezydenckich kadencji do dwóch. Sprzeciwiły się temu maleńkie Gambia i Togo, jedyne w regionie kraje, gdzie nie praktykuje się kadencyjnych limitów.
W Gambii od 1994 r. rządzi prezydent, który władzę przejął w wyniku wojskowego puczu. W Togo od 1967 r. panuje polityczna dynastia Gnassingbe. Jej założyciel, Gnassingbe Eyadema dokonał zamachu i rządził do śmierci w 2005 r. Po nim stery państwa przejął jego syn, Faure, który niedawno wygrał trzecią prezydencką elekcję.
Zaskoczeniem narady w Akrze nie był opór przywódców z Togo i Gambii, lecz łatwość, z jaką ulegli im prezydenci Ghany, Senegalu, Beninu, Nigerii, Mali czy Burkina Faso, uchodzący nie tylko na zachodzie Afryki, ale na całym Czarnym Lądzie, za przykłady państw, w których przywieziona z Europy wielopartyjna demokracja przyjęła się najlepiej.
To w Beninie, w 1991 r., po raz pierwszy prezydent stracił władzę - i oddał ją bez oporu - w wyniku wolnych wyborów. Potem powtórzyło się to w Senegalu i Ghanie, a w marcu w Nigerii, gdzie tamtejsze wybory prezydenckie ogłoszono triumfem demokracji. Kiedy w 2010 r. na Wybrzeżu Kości Słoniowej pokonany w wyborach prezydent nie chciał oddać władzy, w kraju wybuchła wojna domowa, która zmusiła go do ustąpienia. W zeszłym roku uliczna rewolucja w Burkina Faso zmiotła panującego trzecią dekadę prezydenta Blaise'a Compaore, kiedy ten chciał wykreślić z konstytucji zapis, ograniczający liczbę prezydenckich kadencji. Przykład z Burkina Faso wzięli Kongijczycy, którzy wzniecając uliczne rozruchy w Kinszasie udaremnili swojemu prezydentowi Josephowi Kabili zmiany w konstytucji, tak by mógł rządzić dłużej niż dwie kadencje (ostatnia kończy się w 2016 r).
O ile w zeszłym roku zwolennicy zniesienia limitu prezydenckich kadencji zdawali się być w odwrocie, to w tym roku wydają się brać górę. W Sudanie urzędujący od 1989 r. prezydent Omar al-Baszir wygrał wiosną kolejne wybory, a Kabila w Kinszasie przekonuje rodaków, by przed nową elekcją zwołać kongijski okrągły stół. Kabila wie, że logistyczne kłopoty i kłótliwość kongijskich polityków skuteczniej przedłuży jego panowanie niż zniesienie kadencyjnych limitów.
Czytaj więcej [ ( http://static1.menstream.pl/i/art/109/316269_mhp.jpg ) ] (http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/wirus-ebola-zabil-dotad-blisko-2-3-tys-osob-ale-wciaz-nie-ma-na-niego-leku-bo-nie-on-jest-katem-afryki,0,1597601.html) *Ebola bez szczepionki, bo ginęło za mało ludzi * Dopiero gdy wśród chorych znaleźli się Amerykanie, przyspieszyły prace nad stworzeniem serum.
W sąsiadującym z Kongiem Burundi, wojsko i policja posłuszne prezydentowi Pierre'owi Nkurunzizie drugi miesiąc tłumią uliczne zamieszki, wzniecane przez jego przeciwników, niezgadzających się, by w czerwcu ubiegał się o trzecią kadencję.
Nkurunziza ani myśli ustępować, choć jego upór niemal wywołał już wojnę domową, gdy zbuntowani wojskowi podjęli nieudaną próbę zamachu. Potępiać i pouczać sąsiada niezręcznie jest uchodzącym za ulubieńców Zachodu prezydentom Rwandy Paulowi Kagamemu i Ugandy Yoweriemu Museveniemu. Kagame, faktycznie rządzi od 1994 r., ale jako prezydent panuje drugą 7-letnią kadencję i choć zakazuje mu tego konstytucja, za dwa lata chciałby ubiegać się o trzeci mandat. Museveni rządzi już lat 30. Długo sprzeciwiał się ograniczaniu liczby prezydenckich kadencji, a kiedy ugiął się pod naciskami Zachodu, kazał swoim urzędnikom wprowadzać poprawki do konstytucji, by potem przekonywać - tak rodaków, jak i Zachód - że po ich wprowadzeniu prezydenckie kadencje liczą się od nowa. Obecna konstytucja zakazuje mu udziału w wyborach, zaplanowanych na 2016 r.
Etiopia, trzeci obok Ugandy i Rwandy najważniejszy sojusznik USA w Afryce nawet nie udaje sympatii dla zachodnioeuropejskiej demokracji. Etiopscy przywódcy, niedawni komendanci komunistycznej partyzantki, odkąd w 1991 r. przejęli rządy w Addis Abebie, zapomnieli o rewolucji, za to bez reszty oddali się władzy. Pełniąc ją wzorują się jednak nie na Waszyngtonie, Brukseli, ani Paryżu lecz na Pekinie, a zwłaszcza Singapurze. Singapur i inne azjatyckie ,,tygrysy", w których dokonał się ,,gospodarczy cud" są zresztą wzorem dla większości afrykańskich państw, które uważają azjatyckie eksperymenty i doświadczenia za właściwsze dla siebie niż rozwiązania systemowe przywiezione z Europy.
Zachodnioeuropejska demokracja, wielopartyjne wybory i kodeksy swobód obywatelskich, a także wolny rynek i liberalizm w gospodarce zapanowały w Afryce wraz ze zwycięstwem Zachodu w zimnej wojnie z komunistycznym Wschodem. Nakłaniane przez Zachód państwa afrykańskie - jedne szczerze pragnąc wzorować się na Zachodzie, inne tylko po to, by spełnić warunki uzyskania kredytów z Banku Światowego czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego - przyjmowały liberalne konstytucje, legalizowały opozycyjne partie, przeprowadzały wielopartyjne wybory.
Gospodarcze kłopoty Zachodu i jego osłabienie, wynikłe z uwikłania w wojnach z państwami muzułmańskimi sprawiły, że zawsze nieufna wobec zachodnich wzorów Afryka, zaczęła odważniej brać przykład z Azji. Niedawna śmierć przywódcy i twórcy potęgi Singapuru Lee Kuan Yew wywołała żałobę wśród afrykańskich przywódców, z których ogromna większość podziela jego polityczne wyznanie wiary o wyższości dyscypliny nad demokratycznymi swobodami.
O ile jednak Kagame czy Etiopczycy zaliczają się do pilnych uczniów byłego przywódcy z Singapuru i jego wzorem rozwijają swoje gospodarki w kilkunastoprocentowym tempie, to dla Nkurunzizy czy Kabili nauki Lee Kuan Yew są jedynie wymówką, by w nieskończoność przedłużać swoje panowanie, z którego ich rodacy nie mają żadnego pożytku.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Afrykańska zrzutka na walkę z terroryzmem Kraje Afryki Środkowej szykują ofensywę przeciwko organizacji Boko Haram. | |
Handel z tymi państwami wzrósł o ok. 25 proc. Całkowita suma wymiany handlowej w ciągu 11 miesięcy 2014 roku wyniosła 4,47 mld dolarów. | |
Ten prezydent zdobył 87 procent głosów Piątkowe wybory prezydenckie wygrał premier Hage Geingob, uzyskując 86,7 proc. głosów. |