(Aktualizacja: godz. 15.30)
*Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podsłuchiwała prywatne rozmowy polskich dziennikarzy. Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczy, że były to podsłuchy założone na polecenie prokuratury. ABW dodaje, że zgodnie z prawem. *
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nagrywała rozmowy reportera śledczego gazety Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN z Wojciechem Sumlińskim. Według doniesień medialnych, służby podsłuchiwały dziennikarzy w związku ze sprawą Sumlińskiego podejrzewanego o to, że za pieniądze miał oferować pozytywną weryfikację oficerom WSI.
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie potwierdziła, że Agencja za zgodą sądu podsłuchiwała Sumlińskiego. Jednocześnie prokuratura zapewnia, że wobec Gmyza i Rymanowskiego nie stosowano żadnego podsłuchu, a podsłuchiwany był tylko Sumliński.
Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył, że były to podsłuchy procesowe, założone na polecenie i z inicjatywy prokuratury. Graś powiedział też, że minister sprawiedliwości nakazał prokuraturze zbadać sprawę nagrania rozmów dziennikarzy. Zapewnił, że nie było żadnych nielegalnych podsłuchów.
POSŁUCHAJ PAWŁA GRASIA:
(Dźwięk: IAR)
_ - To na polecenie prokuratury był stosowany tzw. podsłuch procesowy wobec osób podejrzanych w tamtej sprawie. Więc jeśli pojawiły się tam jakieś nagrania dziennikarzy, to nie dlatego, że byli podsłuchiwani, tylko widocznie do którejś osób w tamtej sprawie podejrzanych musieli dzwonić _ - zaznaczył Graś.
Dodał, że jeśli stenogramy rozmów dziennikarzy nie zostały zniszczone i znalazły się w aktach sprawy, to znaczy, że _ prokuratura uznała, że są one w sprawie istotne i znaczące _.
Minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych uważa, że gdyby to nie ABW, a CBA podsłuchiwało dziennikarzy, stanowisko rzecznika rządu byłoby inne.
POSŁUCHAJ PAWŁA WYPYCHA:
(Dźwięk: IAR)
Natomiast wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS jest zdania, że sprawa podsłuchiwania dziennikarzy stanowi niebezpieczeństwo dla wolności prasy w Polsce.
Według dziennika _ Rzeczpospolita _nagrania zostały zarejestrowane w związku z samobójczą próbą Sumlińskiego, podjętą 30 lipca zeszłego roku. Dziennikarz, podejrzewany o handel aneksem do raportu WSI podciął sobie żyły w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. Wcześniej przekazał jednak zaprzyjaźnionym dziennikarzom, w tym Gmyzowi (Rzeczpospolita)i Rymanowskiemu (TVN,TVN24) list, w którym wspomina o samobójstwie. Ci próbowali odwieść go od zamiaru.
Materiały bezprawnie ujawnione
Według informacji dzienników _ Rzeczpospolita _ i _ Polska _, ABW wbrew prawu nie zniszczyła stenogramów niezwiązanych ze sprawą (np. prywatnych rozmów dziennikarzy). Co więcej, odtajnono je na wniosek pełnomocnika wiceszefa ABW Jacka Mąki i użyto w procesie przeciwko dziennikowi _ Rzeczpospolita _.
- _ Jestem totalnie zaskoczony, totalnie zdziwiony, wręcz zszokowany _- skomentował na gorąco całą sprawę Bogdan Rymanowski na antenie TVN24. - _ Nie przypuszczałem, że moje służbowe i prywatne rozmowy dziennikarskie będą nagrywane przez kogokolwiek, a już na pewno nie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego _ - dodał dziennikarz.
Powiedział, że chciałby usłyszeć wyjaśnienia na jakiej podstawie go podsłuchiwano. - _ Abstrahując od tego, że w jakiś sposób ingerowano w pracę dziennikarza, mamy tu do czynienia z przypadkiem łamania elementarnych praw człowieka _ - ocenił Rymanowski. Istotną kwestią w tej sprawie jest też naruszenie tajemnicy dziennikarskiej.
Zdaniem Cezarego Gmyza cała sprawa świadczy o tym, że w Polsce zagrożona jest wolność słowa, bowiem dziennikarze i ich informatorzy będą się odtąd bali ze sobą rozmawiać. Gmyz wyjaśnił też, że zostało złożone nieoficjalne zawiadomienie w trybie prawa prasowego do prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości w jednej osobie, który skierował sprawę do Prokuratury Krajowej. Dziennikarz wyraził nadzieję, że zostanie w tej sprawie wszczęte śledztwo a dziennikarze zostaną uznani za poszkodowanych i będą mogli zadawać pytania świadkom.
ABW się broni
Agencja oświadczyła, że podsłuchy kontroluje prokuratura i sąd, a jedynym dysponentem stenogramów jest prokuratura. Zdaniem ABW, dla wyjaśnienia sprawy najważniejsze jest rozróżnienie dwóch kategorii podsłuchów: operacyjnego (realizowany przez uprawnione służby, np. ABW, policję, CBA, za zgodą prokuratora i sądu; w takim przypadku służby selekcjonują materiał z podsłuchu i niszczą to, co nie jest związane z przestępstwem) i procesowego (realizowany przez prokuratora, za zgodą sądu; wtedy prokurator selekcjonuje materiał pod kątem dowodowym,a inne, niezwiązane ze sprawą materiały, sąd nakazuje zniszczyć).
ABW pisze w oświadczeniu, iż nie jest prawdą, że cytowany materiał został odtajniony bezprawnie na żądanie funkcjonariuszy ABW. Odtajniony on został, zgodnie z prawem, z urzędu przez prokuratora. Agencja zaznacza, że o zniszczeniu materiałów z podsłuchu procesowego decyduje sąd na wniosek prokuratora prowadzącego śledztwo, a nie ABW. _ - W przedmiotowej sprawie ABW działała zgodnie z obowiązującym prawem _ - napisano w oświadczeniu.
Także sam wiceszef ABW odpiera zarzuty w specjalnie wydanym oświadczeniu. Mąka podkreślił, że _ jedynym dysponentem materiałów, o które wystąpił mój pełnomocnik, nie jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, lecz Prokuratura Apelacyjna w Warszawie _.
Głos w sprawie zabrało też m.in. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polski._ - Oczywiście dziennikarz to nie święta krowa i jeśli by dopuścił się przestępstwa, a sąd wyraził zgodę na podsłuch, to jest to legalne. Jednak jeśli podsłuchy gromadzone są w celu ustalenia informatorów dziennikarza, to mamy do czynienia z niebywałym skandalem, bo to godzi w fundament tego zawodu, jakim jest tajemnica dziennikarska _ - napisała Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.