Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

25. rocznica masakry na placu Tiananmen

0
Podziel się:

Trwający siedem godzin atak zakończył się o świcie.

25. rocznica masakry na placu Tiananmen
(Allen Timothy Chang/PB/Wikipedia)

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku, na plac Tiananmen w Pekinie, gdzie od połowy kwietnia trwały prodemokratyczne protesty, wjechały czołgi i wozy pancerne. Trwający siedem godzin atak zakończył się o świcie. Liczba ofiar dotąd pozostaje nieznana.

Publiczna dyskusja o wydarzeniach sprzed ćwierć wieku na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, bo to właśnie oznacza nazwa Tiananmen (czyt. thien-an-men), jest w Chinach nadal zabroniona. Dokładny przebieg wydarzeń określanych mianem _ 6.4 _ otacza tajemnica.

Części obserwatorów chińskiej sceny politycznej wydawało się w 1989 roku, że ruch Pekińskiej Wiosny - jak nazwano ówczesne protesty - to naturalne przedłużenie fali demokratyzacji, płynącej w tym okresie przez niemal cały świat komunistyczny.

Światło na te wydarzenia miały rzucić tzw. Dokumenty Tiananmen, rzekomo wykradzione z rządowych komputerów i opublikowane w 2001 roku w USA. Winą za masakrę obarczają one ówczesnego premiera Li Penga oraz emerytowanego przywódcę Deng Xiaopinga (czyt. teng siao-phinga), powszechnie uważanego za ojca chińskiej modernizacji.

Protesty rozpoczęły się po śmierci byłego szefa chińskiej partii Hu Yaobanga (czyt. hu jao-panga). Wcześniej Hu doprowadził do kulturalnej odwilży, podważał doktrynę marksistowską i po pięciu latach urzędowania, w 1987 roku utracił stanowisko szefa KPCh. Partyjni weterani widzieli w nim zagrożenie dla trwałości systemu, uznawali za _ liberalnego mięczaka _. Dzięki takiej reputacji Hu stał się idolem młodzieży i ulubieńcem partyjnych odnowicieli. Gdy 15 kwietnia 1989 roku zmarł na atak serca, młodzi ludzie postanowili dać wyraz żałobie poprzez serię pokojowych demonstracji na placu Tiananmen. W końcu kwietnia liczba protestujących na placu wzrosła do miliona.

Studenckie wystąpienia otworzyły drogę do protestów o wiele szerszej reprezentacji społeczeństwa. Włączyli się w nie robotnicy, w tym członkowie utworzonego wtedy niezależnego związku zawodowego, urzędnicy, dziennikarze, intelektualiści, a nawet urzędnicy miejscy, policjanci i członkowie partii komunistycznej.

Demonstracje były organizowane też w innych miastach. Przybierały formę marszów z transparentami, przemów z trybun i publicznych dyskusji, a także strajków głodowych. Ocenia się, że manifestacje około 100 tys. studentów przerodziły się w protesty łącznie kilku milionów ludzi w ponad 300 miastach Chin. W miastach Xi'an (Si-an) w prowincji Shaanxi (Szensi) i Changsha - stolicy prowincji Hunan doszło do zamieszek.

5 maja Zhao Ziyang (czyt. czao dzy-jang), sekretarz generalny KPCh i były premier Chin, z którym kojarzono reformy ekonomiczne, dał wyraz sympatii dla demonstrantów, a przede wszystkim zapowiedział walkę z korupcją i błędami partii.

19 maja 1989 roku Zhao ostrzegł studentów, by się rozeszli, wiedząc, że partia postanowiła spacyfikować demonstrację. Z drugiej strony próbował odwieść _ twardogłowych _ od przemocy. Partyjny _ beton _ oskarżył go o to, że _ spowodował rozłam w partii, wsparł kontrrewolucyjne zamieszki _. Nigdy też nie darował mu krytyki działań rządu. Wyrzucono go z partii, na resztę życia zamykając w areszcie domowym. Decyzję o banicji Zhao podjął wpływowy Deng. Losy Zhao utajniono, a kiedy umarł (w styczniu 2005 roku), partia podkreśliła, że decyzja o użyciu siły na Tiananmen była słuszna.

20 maja premier Li Peng ogłosił wprowadzenie stanu wojennego w Pekinie. Studenci odmówili opuszczenia placu, a ludność zbudowała barykady przy wjazdach do stolicy. 30 maja studenci wznieśli na placu posąg _ Bogini Demokracji _, wzorowany na nowojorskiej Statui Wolności. Na plac ponownie ściągnęły rzesze ludzi. W nocy z 3 na 4 czerwca do akcji wkroczyło wojsko, na placu pojawiły się czołgi i wozy pancerne.

30 czerwca mer Pekinu poinformował, że _ zginęły dziesiątki policjantów i żołnierzy _, a 6 tys. odniosło obrażenia. Podano też, że ofiary cywilne to 200 zabitych, w tym 36 studentów, oraz 3 tys. rannych. Zdaniem chińskiej opozycji dane te są drastycznie zaniżone; faktyczna liczba osób, które zginęły od kul i pod gąsienicami czołgów, do dziś pozostaje nieznana. Nieznana jest też liczba skazanych za udział w proteście na dożywotnie więzienie.

Według chińskiego stowarzyszenia Dui Hua (czyt. tuej hła) z siedzibą w USA w związku z protestami skazano na śmierć 100 osób, a 15 tys. aresztowano. Z prowincji donoszono o śmierci co najmniej kilkudziesięciu demonstrujących, zwłaszcza w mieście Chengdu (Czengtu) w Kotlinie Syczuańskiej na południowym zachodzie Chin. Oficjalna chińska historiografia wystąpienia te przedstawia jako _ dywersyjną akcję _ zmierzającą do _ obalenia socjalizmu _.

Od lat bez skutku w przeddzień rocznicy o rewizję interpretacji tych wydarzeń apeluje do władz nieformalna organizacja _ Matki Tiananmen _, wzywając władze do ukarania odpowiedzialnych i przyznania odszkodowań rodzinom ofiar oraz do przełamania tabu milczenia.

Do otwartej dyskusji wzywają od dawna chińscy intelektualiści i dysydenci, wśród nich Liu Xiaobo (czyt. liou siao-puo), za udział w demonstracjach na Tiananmen ukarany 20 miesiącami pozbawienia wolności, potem skazany na trzy lata obozu pracy i osiem miesięcy aresztu domowego. Pięć lat temu Liu otrzymał wyrok 11 lat więzienia za _ działalność wywrotową _. Kiedy Liu w 2010 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, Pekin był oburzony; w areszcie domowym osadzona została wówczas także żona Liu, nie skazana za żadne przestępstwo.

Ofiary Tiananmenu upamiętniane są w Hongkongu, gdzie w wieczornym czuwaniu w Parku Wiktorii od lat bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi z zapalonymi świecami.

Ludzie przeciwko czołgom. Niezwykłe zdjęcia

  • fot: EAST NEWS/AP/FOTOLINK
  • fot: EAST NEWS/AP/FOTOLINK
  • fot: EAST NEWS/AP/FOTOLINK [ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://manager.money.pl/galerie/ludzie-przeciwko-czolgom-niezwykle-zdjecia-g720385.html)
Czytaj więcej w Money.pl
Pierwsze decyzje po ataku na Tiananmen Szef okręgu wojskowego w Xinjangu został usunięty z władz lokalnych struktur partii.
Samochód staranował turystów. Są zabici Zamknięto pobliską stację metra. Popularny plac został ewakuowany.
Granica Chin kolejnym punktem zapalnym? Wiceszef Sztabu Generalnego chińskiej Armii oskarżył Stany Zjednoczone i Japonię o podejmowanie prowokacyjnych działań wymierzonych w Pekin.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)