Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

250 tys. dolarów odszkodowania. Bo kawa była za gorąca!

0
Podziel się:

Codziennie w sądach w USA składanych jest 50 tysięcy pozwów.

250 tys. dolarów odszkodowania. Bo kawa była za gorąca!
(PAP / EPA)

Każdego dnia w amerykańskich sądach składanych jest 50 tys. pozwów. Wiele z nich jest absurdalnych. Wkrótce ich liczba może znacznie wzrosnąć. Wszystko za sprawą powstających prawniczych portali społecznościowych.

_ Gratulacje, zakwalifikowałeś się, by złożyć pozew _ - taki komunikat na stronie WhoCanISue.com pozwoli domagać się przed sądem odszkodowania za to, że kawa była za gorąca.

Wielki prawniczy konkurent w sieci

WhoCanISue.com (_ KogoMogęPozwać.com _) rusza we wrześniu. Zdążył napisać już o nim prestiżowy _ Time _ i wiele branżowych blogów. Prawnikom, zgarniającym krociowe zyski, wyrasta w sieci wielki konkurent. Nic dziwnego, że większość z nich pała świętym oburzeniem. Zresztą od kwietnia zwalczają oni SueEasy.com _ (PozywajŁatwo.com), _ serwis, który określa się mianem _ Facebooka i YouTuba prawa. _

Inni dostrzegli w tych serwisach możliwości dodatkowego zarobku. Tym bardziej, że WhoCanISue.com ma być pozbawiony takiego ograniczenia, jak choćby tysiącdolarowe wpisowe, pobierane od prawników chcących znaleźć się w bazie Sueeasy.com.

ZOBACZ TAKŻE:

Po zalogowaniu się na stronie, wystarczy wypełnić ankietę i pokrótce opisać to, co nas spotkało. Jeśli system uzna, że rzeczywiście zostaliśmy pokrzywdzeni, nasze nazwisko i opis sprawy, zostaną wciągnięte do katalogu. Teraz kolej na prawników. Ci, którzy uznają, że nasza sprawa rokuje, czyli że można wygrać w sądzie duże odszkodowanie, składają swoją ofertę. Mogą do nas pisać też ludzie, których spotkała podobna krzywda. Pozew zbiorowy to w amerykańskim systemie prawnym większa szansa na wyższe odszkodowanie.

Licytację wygra ten prawnik, który złoży lepszą ofertę, tzn. obieca największe odszkodowanie przy najniższym procencie prowizji.

Absurdalne pozwy zmorą sądów i firm

Krytycy prawniczego Web 2.0 alarmują, że sądy zaleje teraz powódź bezsensownych, kuriozalnych pozwów, co oznacza dla amerykańskich podatników stratę pieniędzy, a dla całego wymiaru sprawiedliwości - niewydolność.

Absurdalne procesy rocznie kosztują przeciętną amerykańską rodzinę 3 380 dolarów rocznie obliczyło American Tort Reform Association (ATMA), stowarzyszenie walczące o reformę systemu prawnego, m.in. o ograniczenie składania niepoważnych powództw (_ ang.frivolous lawsuits _). Każdego dnia w amerykańskich sądach składanych jest 50 tys. pozwów. Jeśli tak dalej pójdzie, w ciągu niecałych siedemnastu lat przed sądem stanie każdy obywatel USA.

Natomiast Amerykańska Izba Handlowa alarmuje, że niepoważne powództwa mogą mieć zupełnie poważne skutki dla krajowej gospodarki - małe i średnie przedsiębiorstwa nie przetrwają ciągłego podawania do sądu. Nawet jeśli nie wykończy ich wypłacanie odszkodowań, zrobi to zła reputacja.

Ile można zarobić na absurdalnym pozwie?

Matką chrzestną niepoważnych powództw została Stella Liebeck, która w 1994 r. wywalczyła w sądzie 250 tys. dolarów odszkodowania od sieci McDonald's, ponieważ poparzyła się kawą kupioną w jednym z jej barów.

| Stella przypadkowo rozlała napój na uda, co skończyło się poparzeniem i wizytą w szpitalu. Aby nie narażać się na zalew pozwów, McDonald's umieszcza na każdym kubku ostrzeżenie: uwaga, gorąca zawartość. |
| --- |

Imieniem pani Liebeck ochrzczono też doroczne nagrody przyznawane przez fundację satyryka Randy'ego Cassinghama. Wszystkie przypadki niepoważnych powództw, które ubiegają się o nagrodę Stelli, są prawdziwe i zweryfikowane przez samego Cassinghama.

Konkurencja wśród absurdalnych pozwów jest ostra. Amber Carson z Filadelfii otrzymała 113,5 tys. dolarów za złamaną w restauracji kość ogonową. Kobieta potknęła się na butelce, którą sama kilka chwil wcześniej podczas kłótni rzuciła w przyjaciela.

Z kolei 74 tys. dolarów sąd przyznał Carlowi Trumanowi z Los Angeles. Otrzymał odszkodowanie za to, że sąsiad przejechał mu rękę samochodem. Truman nie zauważył, że auto rusza, bowiem w tym czasie kradł temu sąsiadowi kołpaki.

Kara Walton z Claymont w stanie Delaware dostała 12 tys. dolarów od właściciela nocnego klubu, w którym straciła zęby. Wybiła je sobie, gdy poślizgnęła się i wypadła z okna łazienki, próbując wymknąć się z dyskoteki bez płacenia rachunku.

Na stronie SueEasy.com też pojawiły się pierwsze zaskakujące pozwy.
Użytkownik Oscarmayer planuje pozwać producenta bułek do hot-dogów za to, że sprzedają swoje produkty w paczkach po 10 sztuk, podczas gdy parówki parówki pakowane są po osiem. _ To powinno być ujednolicone _ - argumentuje.

Frank O'Hara natomiast chce złożyć pozew _ o obrzezanie bez wyrażenia zgody w imieniu miliona obrzezywanych co roku amerykańskich niemowlaków _.

Brzmi absurdalnie? Jednak adwokaci odsądzający pozwy _ on-line _ od czci i wiary, kierują się przede wszystkim własnym interesem.

Amerykańscy prawnicy_ * _kuszą_ *: * __ nie ma wygranej, nie ma wynagrodzenia _*

W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje bowiem świetnie rozwijający się przemysł prawników walczących o odszkodowania. Zjawiają się na miejscach wypadków czasami jeszcze przed pogotowiem i wciskają poszkodowanemu swoją wizytówkę. Ochrzczono ich niechlubnym mianem _ łowców karetek _, bowiem specjalizują się w oskarżaniu medyków o najrozmaitsze błędy w sztuce.

Prawdziwie łakomym kąskiem dla łowców odszkodowań są wielkie koncerny - w sporze z nimi można wygrać prawdziwe miliony. Te jednak, doświadczone przez lata, zatrudniły armie najlepszych prawników, których zadaniem jest niszczenie niepoważnych powództw w zarodku.

Dzisiaj więc, by mieć szanse w starciu z gigantami przemysłu tytoniowego czy farmaceutycznego, trzeba złożyć pozew zbiorowy. Na własną rękę trudno znaleźć innych pokrzywdzonych w podobny sposób, a jeszcze trudniej - przekonać, by zgodzili się wystąpić przed sądem.

Stella Liebeck nie była pierwszą osobą, która poparzyła się kawą z McDonalda, lecz siedemsetną. Nikt wcześniej jednak nie kłopotał się kierowaniem sprawy do sądu. Stellę przekonali adwokaci.

Prawnicy - jeśli wygrają - inkasują przyzwoity procent od wywalczonej kwoty. W przypadku porażki - nic nie tracą. Adwokaci kuszą klientów ofertami typu no win, no charge _ (nie ma wygranej, nie ma wynagrodzenia) _. Zapisy te dotyczą jedynie samego honorarium. Bez względu na wynik sprawy, klient opłaca swojemu prawnikowi koszty przejazdów, hoteli, posiłków. Dodatkowo, do rachunku doliczane są też koszty procesowe - nie tylko własne, ale i strony przeciwnej. Naprawdę ryzykują więc pozywający. Jeśli jednak trafią na dobrego prawnika, mogą dostać tysiące dolarów - nawet za własną głupotę czy nieostrożność.

Największym problemem jest, żeby obie strony się odnalazły - SueEasy.com i WhoCanISue.com mają im w tym pomóc.

Zdaniem twórców serwisów, wszelka ich krytyka wynika po prostu ze strachu.
Ale nie z obawy przed niewydolnością wymiaru sprawiedliwości. Ich zdaniem, tak naprawdę, przeciwnicy boją się nowego konkurenta, który odbierze im zyski. Jak podkreślają, zburzy to bowiem małą stabilizację na amerykańskim rynku usług prawnych, gdzie liczący się adwokaci albo pracują dla wielkich przedsiębiorstw, albo sami tworzą równie wielkie korporacje, które mają z nimi walczyć.

Pozwy _ on-line wpisują się w zapoczątkowany przez blogi trend działań oddolnych ( grassroot) _, obywatelskich. Tak jak nawet najpopularniejsze blogi nie zastąpiły _ New York Timesa _, _ SueEasy.com i WhoCanISue.com _ nie zastąpią rzeczywistych firm prawniczych.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)