Ratusz tak się spieszył, żeby wyrzucić z pracy profesora Bogdana Chazana, że mogło dojść do złamania prawa.
Do uchybień mogło dojść w procedurze kontroli Szpitala Specjalistycznego imienia Świętej Rodziny, którego dyrektorem był Chazan - pisze _ Nasz Dziennik _.
Zdaniem rozmówcy dziennika, jednego z urzędników warszawskiego ratusza, zazwyczaj procedura jest taka, że po sporządzeniu protokołu dana instytucja czy firma podlegająca miastu ma prawo do sporządzenia odpowiedzi i własnych uwag do raportu. I dopiero wtedy prezydent miasta podejmuje decyzję.
Hanna Gronkiewicz-Waltz nie czekała na odpowiedź. Inny z miejskich urzędników punktuje, że pani prezydent zaprezentowała dokument sporządzony w formie _ projektu wystąpienia pokontrolnego _, co oznacza, że nie jest on ostateczny.
Co więcej, możliwe, że złamano prawo, umieszczając go na portalu internetowym Urzędu Miasta Warszawy. Na pierwszej stronie dokumentu widnieje informacja: _ Tylko do użytku służbowego _, a od środy może przeczytać go każdy.
Niewykluczone, że doszło również do złamania tajemnicy służbowej oraz naruszenia zasady ochrony danych medycznych. W projekcie zamieszczonym w internecie znajdują się treści przesłuchań lekarzy, którzy opisują stan zdrowia kobiety i jej nienarodzonego dziecka. Zdaniem dr Konstantego Radziwiłła, sekretarza Naczelnej Rady Lekarskiej, szczegóły są objęte tajemnicą lekarską i nie są przeznaczone dla opinii publicznej, tylko na użytek osób kontrolujących.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Wysoka kara dla szpitala kierowanego przez prof. Chazana Dyrektor szpitala im. Świętej Rodziny złamał przepisy ustawy o zawodzie lekarza. | |
Horror na polskich porodówkach Miał być cud narodzin, skończyło się na walce o życie, upokorzeniach i traumie. |